Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 30, 2011 9:58 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

dolabra pisze:motto było takie, że mieliśmy celnie trafiać w potrzeby hodowców..

Ależ fantazje miało Wasze kierownictwo :ryk:
Sprawne Łapy Fizjoterapia Zwierząt http://sprawnelapy.pl/
Fundacja KOT http://fundacjakot.pl/

justyna p

 
Posty: 3869
Od: Pon paź 18, 2010 19:45
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 30, 2011 18:40 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Łuk... umarłam ze smiechu! :smiech3:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Sob paź 01, 2011 9:25 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Łuk - :ok:
Ola, coś jeszcze wyszperałaś? :lol:

No dobra. Zawsze wiedziałam, że nawet potencjalne postraszenie kota czymś spektakularnym, może przynieść efekt. Na hasło: `sonda`, Torque postanowił zacząć przełykać to, co mu wciskam strzykawką. Nie jest różowo, być może jest za późno ale wczorajszą kolację Torqe można zliczyć do 15ml rozpuszczonego Conva.
Teraz kapie kroplówka, a po niej spróbujemy zjeść śniadanie.

Wczoraj wyciągnęłam kurzący się furminator. Jedyną, która dała się wyczesać z każdej strony [łącznie z brzuszkiem i łapkami, o dupce nie wspominając] była Tanieczka.
Ori dał sobie wyskubać głowę i grzbiecik, a potem tylko czyhał na ofiarę, żeby się na kimś wyładować.
Mbati też - tylko głowa a potem zwiewał. Ten dla odmiany nie wyzywa się w odwecie za swą krzywdę, tylko chodzi i żałośnie się skarży.
Najgorzej jest z Goldie, która się mocno sfilcowała a broni tych filców jak niepodległości uciekając z wrzaskiem, gdy tylko się zorientuje, ze to nie sesja głaskania, tylko jakieś użytkowanie narzędzi zbrodni na kocie.
Potem musiałam już sprzątnąć po efektach korzystania z furminatora.

Tak BTW.
Mój dom w obiegowej opinii nie jest normalnym domem. Nigdy nie był - abstrahuję tu od kotów.
Ale moje dziecko nigdy nie darło się z samego rańca opętańczo wykrzykując do mnie `nienawidzę cię`. :roll:
A taką pobudkę urządziły mi Wścibasy. :evil:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob paź 01, 2011 9:37 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Agn pisze:
Wczoraj wyciągnęłam kurzący się furminator. Jedyną, która dała się wyczesać z każdej strony [łącznie z brzuszkiem i łapkami, o dupce nie wspominając] była Tanieczka.
Ori dał sobie wyskubać głowę i grzbiecik, a potem tylko czyhał na ofiarę, żeby się na kimś wyładować.
Mbati też - tylko głowa a potem zwiewał. Ten dla odmiany nie wyzywa się w odwecie za swą krzywdę, tylko chodzi i żałośnie się skarży.
Najgorzej jest z Goldie, która się mocno sfilcowała a broni tych filców jak niepodległości uciekając z wrzaskiem, gdy tylko się zorientuje, ze to nie sesja głaskania, tylko jakieś użytkowanie narzędzi zbrodni na kocie.
Potem musiałam już sprzątnąć po efektach korzystania z furminatora.



W niedziele na skajpie moge Ci zaprezentowac koteczka,ktory sie bedzie dopominal o czesanie. Jak sie dobrze przy tym rozkokosi to brzucha pod szczotke wywala :mrgreen:

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Sob paź 01, 2011 9:39 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

8)
Pat, to pewnie ten, który może się poszczycić równie krągłym brzucholem, co Tanieczka. :mrgreen: Może to jest na zasadzie: `sam się tam nie podrapię, bo nie sięgam - podrap mnie, z łaski swojej`. :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob paź 01, 2011 9:44 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Mozliwe, ze o to chodzi bo najbardziej lubi przy ogonie czesanie :mrgreen:

A w ogole musze sie pochwalic, ze w koncu mialam gosci, ktorzy na jego widok nie zaczeli sie smiac i nie spytali: 'ej, a to kot czy swianiak' tylko stwierdzili, ze 'wyglada jak niedzwiadek, taki kawal kota'

Za to Hogata mi sie spsula do czesania. Tak jak zawsze grzbiet i boki dawala bez problemu a porty i brzucha laskawie pozwalala byle szybko tak teraz jest kotkiem, ktory ma inne rzeczy na glowie oraz 'nie jezdem jakims tam domowym pieszczochem zebys mnie ta szczota glaskala'

Hogatka chce byc kotkiem wychodzacym od kilku miesiecy :roll: Spacery juz jej nie satysfakcjonuja

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Sob paź 01, 2011 10:07 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Tzn Wścibasy sa dośc rozrywkowe, to dobrze.
Zawsze mozesz im powiedzieć, ze nienawidzisz ich tak samo, jak Oni siebie nawzajem :mrgreen:
Albo lepiej :ok:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Nie paź 02, 2011 6:52 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Agn pisze: Ale moje dziecko nigdy nie darło się z samego rańca opętańczo wykrzykując do mnie 'nienawidzę cię'. :roll:
A taką pobudkę urządziły mi Wścibasy. :evil:

Pewnie byłas wkurzona, że Cie budzą, ale ja przyłapałam się na tym, że kiedy u debili z góry wredny gówniarz ryczy to zaliczam stan błogiej satysfakcji hihihi 8)

Ja prawie codziennie czeszę w pracy Sonie, nasza czterołapną współpracownicę :lol: Kiedy prawie rok temu pierwszy raz ją zobaczyłam była jednym wielkim kołtunem, stróże twierdzili że to niebezpieczny, ostry pies :roll: To złapałyśmy ostrego psa z Anią sekretarką i kawałek po kawałku opitoliłyśmy i od tego czasu ją czesze żeby odrastające futro było w jako takim stanie. Niestety Sonia za nic na świecie nie pozwala uczesać ud i ogona, ani powolutku i delikatnie ani za przysmaki, nie i koniec. I chodzi taka cała uczesana z początkami kołtuna na udach i ogonie :roll:
Sprawne Łapy Fizjoterapia Zwierząt http://sprawnelapy.pl/
Fundacja KOT http://fundacjakot.pl/

justyna p

 
Posty: 3869
Od: Pon paź 18, 2010 19:45
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie paź 02, 2011 10:16 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

W sprawie pracowej Soni - Zaklinacza Psów trza by wezwać. 8)

A my walczymy z epidemią chlamydii. Jesień, kurde.
Najgorsze jest to, że niektórym delikwentom nie wcisnę do ryja tabletki, a na tetracykliny w iniekcji mają odczyny zapalne. Zwariować idzie.

Vlado nie chce się socjalizować. Nie żeby jakiś agresywny był, ale odpędza koty od siebie, a kiedy ma otwartą łazienkę siedzi pod prysznicem i nawet nie zje. Najlepiej się czuje, gdy drzwi łazienki są zamknięte, a on siedzi sobie w niej sam.

Torque je, ale bardzo mało. Za mało. Chyba spróbujemy z tą sondą.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon paź 03, 2011 19:59 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Nie mogę się opędzić od rozważań, czy dzisiejszy dzień to kompletne fiasko, czy ubaw po pachy.
Z wrodzonym optymizmem uznam chyba że jednak ubaw po pachy, bo fiasko to takie nie do końca.
Spędziliśmy u Doc 5 godzin i to wcale nie przez korki...

Jeszcze w domu zarządziłam karcer nosiłkowy, coby kocisko moczu odpowiednią ilość skumulowało. A że Mbati nie był skory do współpracy na trzeźwo, więc dostał w gabinecie znieczulacz lekki.
W trakcie znieczulania siedział w nosiłce, a na stół trafił Torque. Założenie sondy poszło gładko. Zatrzymanie sondy w miejscu, w którym powinna się znajdować - już gorzej. A założenie kołnierza spowodowało, że kot dostał ataku paniki. Po dłuższej chwili udało się uspokoić kota, zatrzymać sondę tam gdzie trzeba [w tym celu Torque ma wygolone czółko :roll: ].
I kiedy zadowoleni z siebie [Doc, Konrad-stażysta i ja] zwróciliśmy się w stronę Mbati okazało się, że z nosiłki wylał się nie tylko dobrze znieczulony ale i kompletnie zasikany 6kg kotecek. :twisted:
Nic to. Niezrażeni i pełni zapału zainstalowaliśmy kotu wenflon, pobraliśmy krew i podłączyliśmy kroplówkę, żeby kotu pęcherz się wypełnił. No i tak kwitłam sobie z godzinkę, coby kocisko znowu cosik uzbierało.
Po godzince Doc uznał, że możemy się przymierzyć ponownie. Kolejne podejście wymagało użycia USG, bo tłuszcz na brzuchu uniemożliwiał dobre uwypuklenie pełnego pęcherza. Niestety, pierwsze nakłucie nie powiodło się, a przy drugim rozłożony na plecach wiotki Mbati ponownie postanowił... się wysikać, celnie trafiając w Konrada-stażystę. :? Ostatnim przebłyskiem refleksu podstawiłam pod strumień pojemniczek z nadzieją, że uda mi się ocalić choć szczątki cennego płynu. :evil:
Kiedy dojechałam do labu, z błaganiem w oczach zwróciłam się do laborantki, pokazując jej smętne resztki moczu Mbati: `czy z tego może da się posiew zrobić?` Pani popatrzyła i powiedziała: `można by spróbować ale to... do 11 trzeba, bo wysyłamy poza`. AAAAAAAAAAAAAAA.... :crying:
Wiedział! po prostu wiedział, no!!!! :twisted:

Ukoronowaniem dzisiejszego wypadu była oczywiście sonda. :?
Ogarnęłam. Rozrobiłam Conva dla Torque i zapodałam 15 ml, bo Doc mówił, żeby po troszku co dwie, trzy godziny. Torque w trakcie podawania robił to, co zwykle robią koty karmione przez sondę - na jego kociej twarzy, pod wygolonym czółkiem wykwitł wyraz szczerego zadowolenia okraszonego bezbrzeżnym zdziwieniem.
Ja też byłam zadowolona. Dopóki nie wróciłam z krótkiego spaceru z psem. :?
Pierwsze o co potknęłam się w progu po powrocie była... sonda. Sama. Bez kota. Kot zaś, zawadiacko potrząsając przyklejonym do wygolonego czółka plasterkiem pomrukiwał na mój widok i zagadywał radośnie.
Gooopek. :evil: Nie skojarzył, że to zadowolenie, które przejawia to efekt napełnionego przez sondę brzuszka. Wniosek. Nie ma sondy - nie ma zadowolenia.

No dobra.
To było fiasko. Kompletne fiasko...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon paź 03, 2011 20:03 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

To się nazywa śmiech przez łzy...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 03, 2011 20:12 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

A nie możecie tej sondy przyszyć do kota? :lol: Moje pytanie nie jest z sufitu. Jak sterylizowałam Perłe i powiedziałam, że nie chce kubraczka ( potrafie sama w domu załozyc, jak jest taka potrzeba), to odebrałam kotkę ......z naszytym na ranie pooperacyjnej opatrunkiem z gazy :roll: . W efekcie zdobyłam nowa sprawność-wyciąganie szwów, bo kot jak wytrzeźwiał, to łapał zębami za ten opatrunek, wyłi ciagnął co sił :) . Więc może sondę tez można przyszyć..

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 03, 2011 20:30 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

Co do koncepcji z szyciem. :?
Skoro potrafił wyjąć sobie sondę pomimo założonego kołnierza, to już sobie wyobrażam, że gdyby była przyszyta to i tak by mnie powitał z ... sondą przyszytą do czółka i radośnie powiewającą poza kotem. :roll:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon paź 03, 2011 20:34 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

No fakt, fiasko.... :roll:

...ale:

Agn pisze:rozłożony na plecach wiotki Mbati ponownie postanowił... się wysikać, celnie trafiając w Konrada-stażystę.


...w tym miejscu ryknęłam po raz pierwszy...

Agn pisze:Pierwsze o co potknęłam się w progu po powrocie była... sonda. Sama. Bez kota.


...a tu po raz drugi - i o mało ze śmiechu z krzesła nie spadłam. :ryk:

Sorki, Agn :wink:

Spokojnej nocy :1luvu:
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 03, 2011 20:38 Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

No bardzo śmieszne, no.
Baaardzo. :?




:mrgreen:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 86 gości