Witam
Tydzień temu odszedł na TM mój pierwszy ukochany kot

. Przeżyliśmy razem z Dzikusiem piękne 12 lat; chociaż w sercu jeszcze wielki ból, który powoli uśmierza mruczeniem i mocnym przytulaniem moja koteczka - zaczęłam rozglądać się za kolejnym futerkiem. Morelka to istny cud natury, taki cukiereczek

w którym nie sposób nie zakochać się od pierwszego zdjęcia

. Niestety po lekturze całego wątku widzę, że nie mam szans

, ale pozwolę sobie na parę dygresji.......
Doskonale rozumiem, że jest ostra weryfikacja DS, polegająca m. in. na zabezpieczeniu okien i balkonu. Przyznaję, że miałam kiedyś adopcyjnego kocurka, który wypadł przez niezabezpieczony balkon

Mocno to przeżyłam, obwiniając się tym wypadkiem; przez 3 miesiące nie mogłam normalnie funkcjonować i poświęcałam każdą wolną chwilę na jego szukanie w okolicy - wykorzystałam wszystkie możliwości - regionalne media, moje ogłoszenia były wszędzie, byłam nawet u wróżki, która wskazała mi miejsce jego pobytu. Wszystko bezskutecznie

Do dziś o nim myślę - może żyje sobie gdzieś i jest mu całkiem dobrze, ale wtedy 5 lat temu nie było ze mną dobrze. Wtedy ludzie, od których go zaadoptowałam zaufali mi ponownie, wiedząc, że poza tym pechowym balkonem, nie można mi nic zarzucić. W moim domu zamieszkała półroczna kotka po traumatycznych przejściach, z astmą i wielką nieufnością do człowieka. Powiedziano mi, że być może Marbi pozostanie na zawsze płochliwa, bo człowiek wyrządził jej już zbyt wiele krzywdy......a ona już po tygodniu mruczała mi do ucha

. Astma gdzieś wyparowała, a Marbi od pięciu lat jest typowym nakolankowym kotem, idziemy razem spać i razem rozpoczynamy dzień od mizianek, pozwalam jej na wszystko, jest odpowiednio żywiona, dbam o jej zdrowie, była oczywiście sterylizowana - jestem w niej zakochana po uszy i uważam, że ma bardzo dobry dom. Do niedawna miała też oprócz mnie swojego kociego przyjaciela, który biega teraz na TM. Oczywiście balkon został zabezpieczony i dodatkowo wzmocnione moskitiery.
Ale 2 lata temu zmieniłam mieszkanie i tu jest problem, bo balkon jest piękny i duży, ale bardzo problematyczny jeśli chodzi o zabezpieczenie; dlatego każda kocia wizyta na balkonie odbywa się tylko w moim towarzystwie. Koty ciągle nie biegają w kółko, więc jeśli jest odpowiedni dozór - można je tak przypilnować, żeby nie doszło do nieszczęścia. Również nie zamontowałam jeszcze moskitier, ponieważ uważam że mają sens tylko moskitiery z siatki aluminiowej, a takowe trochę kosztują. Priorytetem było dla mnie w tym roku leczenie Dzikusia - niestety jak się okazało nieskuteczne, więc na moskitiery finansów już zabrakło. Nie otwieram okien na oścież, a uchylonych nie zostawiam podczas mojej nieobecności.
Dlaczego o tym piszę

Bo brak zabezpieczeń dyskwalifikuje DS, a przecież liczy się też tyle innych elementów. Przy moim przewrażliwieniu po wyżej opisanym balkonowym wypadku, na bezpieczeństwo kotów na balkonie zwracam wyjątkową uwagę i uważam że koty - mimo wszystko - są u mnie bezpieczne i nic im nie grozi. Balkon jest zabezpieczony do wysokości barierki, a wyżej niestety nie jest to proste, wręcz niewykonalne. A swoją drogą, zawsze sprawdzany jest aktualny DS, w którym ma zamieszkać adoptowany kot, a czy ktoś sprawdza nowe warunki bytowe kota, jeśli właściciel zmienia mieszkanie - przecież o tym fakcie już raczej nikt nikogo nie informuje.
Przepraszam, trochę się rozpisałam i pewnie nikt mnie już nie czyta, ale musiałam to napisać, bo aktualnie nie mam sobie nic do zarzucenia, a mimo wielkiej miłości do kotów, nie mam szans w castingu o Morelkę .
Cóż, Morelka jest na tapecie mojego laptopa - jest takim słodziaczkiem, że patrzenie na nią jest rozkoszą; chociaż nie bywam często na forum - jej losy będę śledzić z wielką ciekawością......a ja idę jutro na lokalne kocie aukcje w poszukiwaniu jakiegoś potrzebującego serca i troski buraska
pozdrawiam
