No i Bazyli od wczoraj u siebie, za to ja dziś złapałam oba małe dzikuski z Waryńskiego. Wiem już też WRESZCIE gdzie dokładnie chowa się ich matka, więc możliwe, że w przyszłym tygodniu urządzimy też łapanie szanownej rodzicielki - najwyższy czas żeby wreszcie została wysterylizowana.
Maluszki są na razie mocno dzikie i niechętne. Oba są chore, oczka mocno załzawione, ale wyjdziemy z tego bez większych problemów. Udało mi się je odpchlić i odrobaczyć, ale walczą mocno, choć jak siedzą w klatce u mnie to są spokojne - obserwują inne koty i liczę na to, że ta obserwacja poskutkuje poprawą zachowania. Przypuszczam, że mają ok. 3 miesięcy, ale nie wyglądają nawet na dwa. Prawdopodobnie są to kotka i kocurek - jeszcze nie mogłam dokładnie sprawdzić. Kocurek bardzo dzielny - w chaszczach gdzie mieszkali łapał już myszy i nornice... Jest też prawie dwa razy większy od siostry. Koteczka jest maleńka, wygląda wielkościowo jakby miała kiepskie 6 tygodni. Choć o kocięta dbała Pani Karmicielka to jednak widać, że chłodne noce bardzo się na nich odbiły - muszą się teraz odpaść i urosnąć

A są śliczne, choć na razie wyglądają jak sterta nieszczęść. Zdjęcia już porobiłam - wstawię niebawem...