Nie no, taki jest plan, nie oddam dzieciaków do domu wychodzącego lub komuś kto będzie im się pozwalał bez opieki szwędać przecież. Ani komukolwiek kto nie jest im w stanei zagwarantować 100% bezpieczeństwa i opieki. Ale różne sytuacje się zdarzają, ja mogę się starać wybrać najlepszy możliwy dom stały, ale jeśli jest tak że to nie ja osobiście kota pilnuję, to zawsze biorę pod uwagę tą minimalną, ale jednak prawdopodobną szansę na to że coś pójdzie nie tak

Realistycznie rzecz biorąc, jak wnikliwie by się nie sprawdzało kandydatów do adopcji to i tak oddaje się zwierze obcym ludziom i zawsze ta minimalna szansa że kot gdzieś czmychnie, albo że za 10 lat zmieni właściciela, jest. Mimo najszczerszych intencji trzeba spodziewać się tego czego by się wcale nie chciało

Albo przynajmniej mieć tego świadomość. Tak, jestem pesymistką.