Jednak spanikowałam. Do weta mam 3 kroki, więc uznałam, że najwyżej powie, że niepotrzebnie przyszłam. Ale nie mogłam już patrzeć, jak Milik leży bez ruchu albo próbuje chodzić i łapki mu się plączą i nie umie utrzymać równowagi. Wczoraj zupełnie inaczej się zachowywał. Niby z oczami jest lepiej, ale ogólnie jest gorzej

No i poszłam. Wet też się przeraził, jak go zobaczył. Powiedział, że wygląda jakby miał problemy neurologiczne

No i zrobił test na panleukopenię. Na szczęście wynik negatywny. Kociak dostał antybiotyki i glukozę. Jutro powtórka. Oczywiście, jeśli kociak do jutra dożyje, bo wet mówi, że to wcale nie takie pewne.
Trzymajcie kciuki. Ja nie wiem, co mu się stało - wczoraj to był zupełnie inny kot
