Była u mnie Babajaga właśnie i przyniosła mi całą siatę prezentów kulinarnych. Musi - źle wyglądam skoro mnie tak dokarmiać postanowiła. Przyniosła mi mianowicie obiad - gulasz i kaszę moją ulubioną. Co prawda dotarła już po obiedzie, więc specyjał będzie na jutro, ale otworzyłam i poniuchałam, i....

pachnie jak dzikie... Zeżrę jutro bez skrupułów, że jej tżetowi od ust odjęłam

Poza tym babajaga przyniosła mi niesamowite dwa ciacha przesłane specjalnie dla mnie i strasznego dziecka przez kotkę Dorotkę. Normalnie się wzruszyłam najpierw, że kotka Dorotka taka kochana i taką mi miłą niespodziankę zrobiła, a potem skosztowałam delikatesa i...

zeżarłam prawie nie gryząc - takie było dobre! Jeszcze takiego nie jadłam jak jestem stara! Niebo w gębie... Jak to dobrze, że u nas takich nie robią; całkiem bym sylwetkę straciła. Dziękuję Dorotko!!!
