Słodka krówka Julcia.Za TM.

Bazyli jest, wygrzewa się na trawie.Jeżeli będzie po 15-ej, a przed 18-tą, jedzie do weta.Wcześniej ani później wetki nie ma.

to za to żeby udała się wizyta Bazylka u wetki :ok:

Też się boję.Dzisiaj go pomiziałam po brzuszku ( bo on tak rozkosznie wywala do głaskania) , ale widocznie trafiłam na bolesne miejsce, bo mnie chwycił zębami i pazurami.Nie, nie zrobił mi krzywdy, nawet śladu nie ma, ale ostrzegł.Boję się też, skąd wezmę pieniądze, jeżeli coś trzeba będzie koło niego zrobić.Tym jednak pomartwię się później, chyba tak będzie rozsądnie.

Na razie niech wetka go obejrzy a potem się pomartwimy o reszte

Tak jest! Zwykle tak robię.Zgarniam kota z ulicy i dopiero w domu się martwię, co dalej.Jakoś do tej pory się udawało.

Ewar będzie dobrze ..może Bazylego ktoś kopnął i go boli ...

Nie mam pojęcia.Uszy ma w fatalnym stanie, jedno chyba było kiedyś pokiereszowane, jest zagięte.Trzepie nimi, świerzb? Dziąsła brzydkie, zęby ma, ale kieł pęknięty, kamień ..itd. Najbardziej niepokoją mnie guzy pod żuchwą.Nie wiem, czy to węzły, czy ropnie.To tyle rzeczy złych.Dobre to takie, że oczy chyba czyste, jest ciężki, kości nie sterczą i chodzi o wiele lepiej niż późną wiosną, kiedy go poznałam.Myje się , to dobry znak.Sierść ma dziwną, bardzo krótką, jakby tylko miał podszerstek.Wzrusza mnie to,że biegnie do mnie, uwielbia być na rękach, barankuje, ociera się o dłoń i tak bardzo głośno mruczy.Fajnie, że wygrzewa się na słońcu, wierzę,że słońce zabija wirusy.

Ewar jesli pojedziecie do weta - zrób proszę ładną fotkę
skoro on taki milusiński jest zrobię mu fb
może się uda z domkiem przed zimą

Tak, wezmę aparat i poproszę, aby TŻ Kasi , z którym będę jechała wziął swój.

ewar pisze:Tak, wezmę aparat i poproszę, aby TŻ Kasi , z którym będę jechała wziął swój.

ok

Jesteśmy po przeglądzie.Bazyli waży 4100 i wetka nie wie, ile ma lat.Napisała,że 6.Węzły chłonne bardzo powiększone, i podżuchwowe i podkolanowe.Zalecenie-testy FeLV/FIV. Dziąsła brzydkie, ale to pewno wynik wirusa, tragedii nie ma. Nie jest wychudzony, osłuchowo serce i płuca w porządku.Ucho pokiereszowane,ale zagojone, pewno z powodu walk z kocurami.Świerzb gigant.Poza tym coś z biodrem lub miednicą, prześwietlenie by wykazało.Nie przeszkadza mu to jednak normalnie chodzić, żadnej bolesności nie ma.Tym razem przy macaniu brzucha nie reagował tak, jak przed południem.Nie bolałao go przy dotyku.Na razie wetka wyczyściła mu uszy, dała advocat na kark, bo w sytuacji bezdomnego kota to najlepsze wyjście.Będę mu czyściła uszy, o ile będzie na podwórku, poproszę p.Izę, aby do mnie zadzwoniła, że jest.Nie widzę go z okna, zasłaniają krzaki i drzewa.
A teraz tak.Byłam na podwórku, czekałam na samochód.Dałam mu na trawę kocyk.Jejku, jaki był szczęśliwy.Najpierw udeptywał, a potem się położył i mył zawzięcie cały czas mrucząc.Do transporterka wszedł bez problemu, w samochodzie był bardzo grzeczny, nawet nie miauknął.W gabinecie musieliśmy chwilę czekać, bo wetka rozmawiała przez telefon, a ja go trzymałam na rękach.Przytulał się i mruczał.Na stole to samo.Grzecznie dał się zbadać, nie musiałam go trzymać, przy czyszczeniu uszek trochę się denerwował, bo go swędziało i próbował te uszka drapać.Wetka go obmacała, osłuchała, pozaglądała, gdzie się da i kocio dał się włożyć do transporterka jakby to robił kilka razy dziennie.
Niestety, TŻ Kasi też ma popsuty aparat, zrobiłam wiec kilka zdjęć swoim.Muszę pożyczyć i zrobić mu jakieś przyzwoite, naprawdę.Potem wkleję te moje.
Kotek jest przekochany.
Na razie mam dług 38 zł, spróbuję zorganizować fundusze na testy i dalsze leczenie.

Takie mam zdjęcia z lecznicy.Tam jest dość ciemno.

Oczy ma pięknego, zielonego koloru, jak groszek.Na zdjęciach tego nie widać.

Tak do dzisiaj nie byłam aż tak bardzo przekonana, że Bazyli powinien szukać domku.Po dzisiejszym dniu wiem,że on powinien być nawet w domku nie wychodzącym.Mam przed oczyma to biedne kocisko z taką radością ugniatające kocyk.Nareszcie ciepło i czysto.W lecznicy też czuł się dobrze, przypuszczam,że miał kiedyś dom, ale go stracił.On jest taki ufny, taki miziasty.Kto jednak przygarnie niemłodego, schorowanego kota? Mnie on chwycił za serce i wiem,że on to czuje,że go lubię, że chcę mu pomóc.Biegnie do mnie, cieszy się, kiedy go biorę na ręce i przytulam.Jest spokojniutki.Nie wskakiwałby na meble, nie drapał.Po prostu by odpoczywał, leżał na posłanku, byłoby mu dobrze.
Edytka, chyba jednak się uśmiechnę o tego FB.Zrobię mu testy, zrobię, co będzie możliwe, aby doprowadzić go do przyzwoitego stanu.Nie mogę jednak dać mu domu, chociaż przysięgam, zrobiłabym to bez wahania.

Ewar w takim razie napisz mi na pw jakieś info o nim,kontakt mailowy do Ciebie i telefoniczny w razie adopcji a ja jutro mogę zrobić mu FB nie ma problemu jak On taki grzeczny jest.

bardzo dziękuję.Dzisiaj płakać mi się chce i ciężko myślę, skąd by wziąć domek dla niego.Bez kotów oczywiście.Zaraz coś napiszę i wyślę.

Słodka krówka Julcia.Za TM.

Kto przegląda forum