Wanilia i Pawełek

AprilRain pisze:sciskam Was mocno,mocno...

za duzo smierci Was dotknelo w ostatnim czasie:(

Podpisuję się pod tym całym sercem. Bardzo mi przykro, ale zapewniłyście jej miłość w ostatnim czasie, to najważniejsze!

Santi [*]

Odeszłaś otoczona Miłością przez kochające Cię Duże.

ech... Cynamonowi wyszedł pozytywny FIV i miano 1:400 dla koronawirusa
paradoksalnie, od paru dni ma się lepiej, wrócił do swoich starych przyzwyczajeń (aport i 'cymkanie' kołderki

), oczy też ciut lepiej.
jutro się dowiemy jaka strategia
na pewno za jakis czas powtórzymy test na FIV
nie wiem skąd ten FIV... 9 miesięcy temu test wyszedł negatywnie

A ten test w ilu procentach jest wiarygodny?

najpierw był paskowy, potem Elisa.
w morfologii, od której się zaczęlo miał 0.7 białych krwinek.

Eh..

A podobno brak wiadomości, to dobre wiadomości.
Długo się nie odzywałaś, a tu takie bum.
Teraz musisz na niego dmuchać i chuchać, by żadnej infekcji nie złapał.
Właśnie sobie pomyślałam, że ja moim kotom testów nie robiłam. :roll:

no, mam już serdecznie dość... w piątek przebadamy resztę towarzystwa. czytam wątek o FIV i nie jestem szczególnie mądrzejsza. najbardziej jestem wygłupiona tym że wetka nakazała totalną izolację miskowo kuwetową i podkreśliła że jeśli maluchy okażą się negatywne to powinny szybko od nas zniknąć...
a po cichu ciągle się łudzę, że w kolejnym badaniu za kilka tygodni będzie oky.
bo za cholerę nie mogę pojąć kiedy Cymek miał się zarazić i od którego tymczasa

Ja to mam nadzieję, że ten test wyszedł ni z gruchy, ni z pietruchy. :oops:

Zupełnie się na testach nie znam, ale w tym wypadku liczę na ich margines błędu. :roll:

Czasem chyba się zdarza, że wychodzi fałszywie pozytywnie?

tak czytam tu, ale wetka nie zakłada, ze mógł wyjść fałszywie pozytywnie. faktem jest że poziom białych krwinek miał jaki miał i że od iluś miesięcy stale mu coś jest, głównie z oczami. i że miał dużo stresu (dwie przeprowadzki, Santi, maluchy, strach przed Wanilią) plus miał mocno powiększone węzły, wszystkie. teraz jest lepiej - i zrobiło się to samo, bez leczenia. zobaczymy. nic nie poradzimy.
a ja ciągle zachodzę w głowę kiedy to=zarażenie się stało. pierwszy raz się posypał wraz z pojawieniem się pierwszego tymczasa, Plamki. to był XI 2009. Plamka odeszła na FIP, co tłumaczy obecność koronawirusa u Cymka. ale wtedy podniosły mu się bardzo krwinki białe a nie spadły. Plamka nie miała ani FELV ani FIV, badanie w idexxie. Cynamon miał badanie w idexxie na fiv i felv w grudniu 2010. negatywne. z tymczasów tylko Sisi nie była przebadana, wszystkie inne dorosłe tymczasy miały testy. Sisi spędziła z nami 3-4 tygodnie, z czego połowę ukryta gdzieś, żadnego kontaktu miedzy nimi nie było. na pewno się nie biły ani nie wylizywały, mogły się co najwyżej powąchać. używały wspólnych misek, czy raczej Cynamon z jej miski wyżerał. kontaktu kuwetowego też nie było,bo zołza lubiła buczkowe legowisko i nasze łóżko :roll:

to by musiało świadczyć o tym, że się FIV może przenosić przez miski. i o naszym pechu, skoro wystarczyło kilkadziesiąt dni, żeby się zaraził.
edit: Donna i Daisy też nie były badane, ale one były jeszcze krócej, Daisy jeden dzień a Donna dwa tygodnie.

Co u Was?
Trochę boję się pytać, ale sumienie mnie gryzie, że toleruję miesięczną ciszę. :roll:

dzięki selene że o nas pamiętasz :1luvu:

mało i rzadko jestem teraz na miau, dlatego tu cisza.
bo kotowo bez zmian: Cynamonek ma status FIVka, ale czuje się dobrze, łazić po dworze nie lubi, grubiutki jest coraz bardziej. Wanila to łajza i szmata :twisted:

dziś ją Iza przed srokami ratowała, autentycznie ja napadły

Ronias zasmarkany do granic możliwości, ściany i okna i narzuty i kołdry też, ostatnio w szkole odkryłam, że mam bluzę na ramieniu osmarkaną :lol:

Bo on się lubi na ramieniu położyć. a Pafikowi stale ze ślepiów leci coś, co się pewnie niedługo w ropę zmieni. wetka stwierdziła, że czas żeby chłopaki zaczęli walczyć o siebie, więc od jakiegoś czasu nie dostają wspomagaczy. i właściwie jakoś bardzo gorzej nie jest, ale lepiej też nie. duże z nich kociska już, mocno jajeczne się robią. Roni obsikuje miękkości - mają więc zakaz wstępu do sypialni a w nocy śpią w łazience, niestety pies został pozbawiony swojego legowiska, bo ono, poza naszą kołdrą, było ulubioną kuwetą. Roniego nie można kastrować, bo się może udusić w narkozie. Pawcia pewnie za niedługo ciachniemy. tylko jak mu domu szukać jak on stale ma te ślepia zapłakane... więc na razie nie szukam. o wyprawieniu tego drugiego gagatka nawet nie myślę na razie :roll:

inne problemy mamy, z kasą i robotą, więc zawsze jest się czym martwić, nawet jak u kotków nic się nie dzieje

ale kulamy się kulamy

Ważne, że koty grubiutkie. :mrgreen:

Ważne, że stan zagilenia nie odbiega od tego u mnie, który oceniam na poziomie akceptowalnym. :wink:

Niespodzianie odkryte gile zawsze można wykruszyć. :twisted:

Praca i płaca zwykle są dołujące. :roll:

No to wszystko w normie. :lol:

Pozdrawiam cieplutko. :1luvu:

bardzo pilnie potrzebne DT dla ok.6-miesięcznego kota po usunięciu oka (uraz mechaniczny). dzieciak nie może pójść do schroniska bo mamy pp i koty padają jak muchy. w tej chwili jest w przychodni, ale nie może tam być cały czas, nie ma tam szpitalika, siedzi w sali zabiegowej w klatce. podobno ogólny stan dobry. nie mam żadnego zdjęcia.

a u nas stara bieda, Roni zasmarkany, Pafik zapłakany... ale w poniedziałek obaj mają iść na cięcie

Podrzucę chociaż. :ok:

Wanilia i Pawełek

Kto przegląda forum