Dziękuję serdecznie i witam Ciebie Jowitko.
Przekopiję z wątku maleńtasów:
Malce utulone, ugłaskane. Leżały na mnie opatulone gustownym różowym szlafrokiem.

Polarowym.Mała ciągle wtulała się.Trzeba ciągle głaskać bo jak nie to skrzeczy. Samik najbardziej żywy nie mógł podjąć decyzji jak i gdzie ma mi wleźć na głowę. Popiołek wtula się w szyję wyciąga pysio i...próbuje ssać usta/nos. Całuśny chłopak. Mała słaba jest ale próbuje sama jeść. Conwe pije strzykawą.Musi tylko być ciepła.
Popiołek podjada. Podchodzą do misek i odchodzą z niezadowolonymi pysiami.
Chłopcy mają okrągłe pysie z zadartymi noskami.Mała jest delikatna o wydłużonej twarzyczce.Dziewunia.
Rafik walczy dzielnie. Martwiłam się,że nie pije.Martwiłam się,że trzeba będzie go na siłę poić. Ale przypomniałam sobie,że jest wielbicielem mleczka kociego. Rozrobiłam takie wodniste co to homeopatycznie

tylko mlekiem czuć

I chłopak oderwać się nie mógł od miski.Charczy mu z ciałka jak potworowi co to ciała wysysa

Bardzo zdrobniał.
Wszystkie dzieciaki są dzielne i kochane.Mruczą przy najmniejszym dotknięciu.
Dzięki za kciuki,wsparcie i za to,że jesteście z nami

.
Felek po kastracji. Igunia po kontroli.
Chłopak wprost z kontenerka polazł do misek i trzepnął awanturkę,że puste.
Igunia ma gulę w miejscu cięcia ale to nic niebezpiecznego.Musimy jednak wgląd robić.
I żeby dopełnić kielich nieszczęść, to dzwonili z Koterii. Dymna kocia okazała się ludzio-lubna pierwszej wody. Pytali czy mogą ja ogłosić na "krótkich adopcjach".Tzn że jak będzie miała szczęście i ktoś ją przez czas przetrzymania wypatrzy,to nie wróci na ulicę.
Mam o co się modlić

O DS/DT o cokolwiek niż ulica.
Nie śmiem nawet prosić o kolejny domek.