Anika z kotami:) Nowe tymczasy: Golem i Wąsik

biedny antymonek :ryk:

Biedne srebrne maleństwo.

Pluń właśnie siedzi na środku pokoju i warczy. Żadnego kota obok niego nie ma, w promieniu co najmniej 1 - 1,5 metra, zresztą Pluszaczek i tak warczy właściwie z łebkiem wpatrzonym w sufit :roll:

Zawsze pocieszam się tym, że dobrze, że chociaż po tę urodę zdążył.

Wielbłądzio pisze:Biedne srebrne maleństwo.

Pluń właśnie siedzi na środku pokoju i warczy. Żadnego kota obok niego nie ma, w promieniu co najmniej 1 - 1,5 metra, zresztą Pluszaczek i tak warczy właściwie z łebkiem wpatrzonym w sufit
Zawsze pocieszam się tym, że dobrze, że chociaż po tę urodę zdążył.

Biedny kotek...

dobrze chociaż że ładny...

Frociszek pozuje...

...i się rozkracza :lol:

koty zgodnie z jednej miski źrą

Moja pierworodna śpi.

I na koniec: Maniusia kocha panią, kocha :arrow:

i jeszcze jakiś Antymon na deser

Sara wylegiwawszy się

i Maniuniu czekając na ryb karmienie :twisted:

(ona ZAWSZE jak tylko widzi, że idę z żarciem rybim ryby nakarmić, już czeka na otwarcie drzwi do raju :lol:

)

Przepiękne dzieci :1luvu:

, udały Ci się wszystkie naprawdę :mrgreen:

Ostatnia Maniunia-suryKOTKA jest do zacałowania, a Antymon ma słowo daję najnormalniejszy w świecie, inteligentny wyraz pyszczka :wink:

Dla porównania:

Wielbłądzio pisze:Dla porównania:

To to tylko kochać pozostaje

Kocham, ale wczoraj mogłam przez niego stracić oczy :roll:

Ano. Niewyobrażalnie głupi ten kotek jest

Ojjj. Biedny kotek... Eeeee tam głupi... :oops:

A fotki kochającej kotki... :ryk:

juana pisze:A fotki kochającej kotki...

A wiesz jak jej trudno wtedy zdjęcia zrobić?

Wije się toto, wtula, mruczy, gryzie mnie w policzek, cieszy się że mnie gryzie

, przewraca się, trzyma kurczowo łapkami za moją szyję, robi wytrzeszcz

... ale ta seria zdjęć mniej więcej oddaje tą sytuację :mrgreen:

tak mam codziennie :roll:

zdjęcia z perspektywy moich oczu mniej więcej były robione

*anika* pisze:
juana pisze:A fotki kochającej kotki...

A wiesz jak jej trudno wtedy zdjęcia zrobić? Wije się toto, wtula, mruczy, gryzie mnie w policzek, cieszy się że mnie gryzie , przewraca się, trzyma kurczowo łapkami za moją szyję, robi wytrzeszcz ... ale ta seria zdjęć mniej więcej oddaje tą sytuację tak mam codziennie zdjęcia z perspektywy moich oczu mniej więcej były robione

Wyobrażam sobie, że trudno :ryk:

Też tak mam z robieniem fotek Ryśkowi...

Mam nowego tymczasa: viewtopic.php?f=13&t=133370
Ma 4 miesiące, ciągle mruczy (pani doktor nie mogła go osłuchać :roll:

ja z resztą też, bo słuchawki lekarskie posiadam, ale kiedy on mruczy ciągle to nawet bicia serca nie słychać), włazi na klawiaturę laptopa (zaczęłam bardziej doceniać moje koty, że takie mądre i chociaż mi uparcie klawiszy nie wciskają :twisted:

), nie da się przy nim jeść, bo się od razu pakuje z łebkiem, ale poza tym jest grzeczny

Waży 1,8 kg, ale jest szerszy niż dłuższy - jak na kociaka w jego wieku. Taka puchata kuleczka na krótkich łapkach. Futro ma pluszowe, takie jak moja poprzednia tymczaska Sonia. Niemalże identyczne. Ma niesamowicie grzeczny wyraz twarzy :lol:

i chciał się pobawić z moją szczurzycą - podskoczył i machnął łapką w celu zachęcenia zwierzątka do zabawy, ale szczur nie zrozumiał i się wystraszył :roll:

Nie wiem dlaczego, ale moje szczury bardziej się tego kota boją niż moich pozostałych gdy się z nimi zapoznawały. Może im pachnie jakoś "dziko"?

Antymon jest zdziwiony nowym tymczasem, robi okrągłe oczy i syczy.
Maniunia patrzy na mnie tak, jakbym jej krzywdę jaką zrobiła (kota przyniosłam :roll:

).
Sara się zbytnio Filipkiem nie interesuje.
Frotka też (spojrzała, poszła dalej).
Pies o dziwo chyba w ogóle nie zauważył :roll:

(normalnie to by pod drzwiami skamlał i drapał, że się chce zapoznać).

Na razie nie wypuszczam małego z pokoju, a inne koty tylko na chwilkę wchodzą, jeśli mają ochotę.
On też sam nie wychodzi, mimo niezamykania czasem drzwi.

Najpierw Filip musi się odrobaczyć do końca, bo nie chcę swoim fundować kolejnego odrobaczania - miały miesiąc temu.
Zapozna się bliżej za kilka dni

Maniusia nie je

Wczoraj była w ogóle zatkana, ale tak nietypowo (zagazowanych jelit nie było, takie normalnie wypełnione, jakie powinny być). W dwunastnicy jakaś gula średnicy 1-1,5 cm. Dziś nadal tam jest. Był rentgen. Nie bardzo wiadomo co to jest. Może kula włosowa. To chyba najbardziej optymistyczna opcja. Dziś pani wet stwierdziła też że może to być jakaś narośl-guz (tzn. ja zapytałam, bo tak mi przyszło do głowy, a ona potwierdziła, że to też jest możliwe). Podobno koty z białaczką czasem mają takie guzy. Ona miała test robiony rok temu, ujemny. Ale jest z takiego miejsca, że bardzo możliwe że były tam koty białaczkowe i mogła się zarazić.
Wczoraj wymiotowała kilkanaście razy wieczorem, wetka chwilę potem dała jej serię leków i kroplówkę. Już potem nie wymiotowała.
Po północy miała biegunkę z krwią, tylko troszkę, ale więcej nie wydaliła nic.
Dziś w południe zjadła trochę Cosmy z kurczakiem, najwyżej 35 gram. Nie zwróciła.
No i w ciągu dwóch tygodni schudła 200 g - z 3,1 kg do 2,9 kg.
A od śniadania już nic nie je. Tzn. dziubnęła jeszcze łyżeczkę kurczaka. A teraz nawet nie chciała w siebie wmusić proszkowego conva rozrobionego z wodą.

I nie sika

O 18 dziś dostała kroplówkę podskórną, prawie połowę takiego mniejszego pojemnika (ono ma z 250 ml?). No i... nic. W nocy chyba też nie sikała (moim zdaniem cały czas leżała na mojej poduszce). W dzień - nie wiem, bo była puszczona luzem na mieszkanie. Ale w pęcherzu też nic dziś tuż przed kroplówką nie zalegało.