Ile postów! Dzięki!
Napiszę od razu, że jak do tej pory (na szczęście) nie miałam do czynienia z białaczkowcami, więc moje doświadczenie jest żadne i bardzo cenię wszystkie informacje od Was.
Kika testy miała robione dwukrotnie. Z tego co zrozumiałam od wetki, to PCR-a też nie ma sensu robić, bo 100% pewności daje w przypadku np. gdy zaatakowany jest szpik, a w przypadku uśpionego wirusa niekoniecznie. No i po interferonie też nie za bardzo. Ale pewnie coś pokręciłam, nie chcę tu pisać jakichś głupot żeby nie wyszło, że wetka jest niedouczona

W każdym razie korci mnie, żeby zrobić test trzeci raz.
Byłam dziś u Kiki i muszę napisać, że dawno nie widziałam tak szczęśliwego kota

Pucaty pyszczek się jej śmieje! Wystawia brzuszek do głaskania i wyciąga wtedy łapki tak bardzo jak się tylko da.
Uwielbia się bawić, szaleje ze sznurkami i piłeczkami, ale nie niszczy przedmiotów w domu.
Śpi w łóżku, ale w nogach, bo kiedy tylko położy się obok człowieka to bardzo domaga się pieszczot i nie da się spać. Pierwszego wieczora tymczasowi opiekunowie nie mogli się od niej odgonić, tak bardzo się do nich kleiła.
Jest bardzo czyściutka. Jednym słowem - kot idealny.
Niestety ten dt to tylko i wyłącznie dt i ogromnie jestem wdzięczna, że Kika została przyjęta nawet na te dwa tygodnie.
Po dzisiejszej wizycie przekonałam się, że powrót do lecznicy to byłaby dla niej po prostu masakra
Ale co zrobimy jeśli nikt jej nie przyjmie?
