Bryska4 pisze:Jak uda mi się w przyszłym tygodniu to zadzwonię. Spróbuję jutro, ale jak znam życie to w weekend się nie dodzwonię.
Pytanie tylko - jak mi powiedzą, że nie złapali - to co wtedy?
Jak mi powiedzą, że złapali ale nie będą leczyć tylko uśpią? To co?
Jak mi powiedzą, że złapali i będą leczyć? To co dalej?
Jak powiedzą,że nie złapali to poproś ich, aby może zostawili klatkę-łapkę Brytyjce i Brytolowi mieszkających obok w bloku (tylko nie za 200Euro-bo oni z kasą słabo z tego co widziałam-może wystarczy jakiś dokument tożsamości jako kaucja). Kot prędzej da się złapać karmicielowi niż obcym. Poza tym trzeba spokoju, to że Canes przyjeżdżają kilka razy i odjeżdżają z niczym to niestety świadczy o ich technice łapania (przy mnie gość z Canes rozstawił brudną klatkę na 10min, włożył miskę z jedzeniem na jej koniec i za chwilę się zawinął, bo kończył pracę

). Wg mnie szkoda paliwa i zawracania głowy sobie i reszcie z takim podejściem. Nikt nigdy nie złapał dzikiego kota w sekundę!!! Poza tym klatka nie może mieć zapachu innych zwierząt i musi być zrobiona ścieżka z jedzenia!!! No i trzeba się umówić na takie łapanie,żeby kot nie był najedzony i nakarmiony przez kogoś innego.
Ten kot jest w dobrej kondycji, skacze po drzewach, je, jest odrobaczony Milbemax(powiedz im to proszę) nie ma powodu, by go usypiać!!! Potrzebne jest jedynie opatrzenie ogona w narkozie (bo inaczej dziki kot nie da się dotknąć), założenie kotu tzw. klosza, kołnierza weterynaryjnego na główkę,żeby nie mógł sięgnąć do ogona i go rozlizywać. Zapewne podanie antybiotyku i przetrzymanie w klatce klinice do zabliźnienia ogona. Bez tego wda się zakażenie i kot odejdzie w męczarniach, dodatkowo zjadany przez muchy i mrówki żywcem! Moja znajoma ma w domu dziką kotkę bez ogonka, przygarniętą z ulicy, była w takim samym stanie, zrobiono jej operację, pobyła m-c w klinice i dziś nie ma śladu po tamtym wydarzeniu-oprócz braku ogonka oczywiście. Nawet Canes mogą nie operować tej złamanje łapki kocurka, jeśli to przekracza ich budżet, ona już się zrosła i jakoś kocina z nią funkcjonuje, choć pewnie boli. Chodzi głównie o zabliźnienie ogona i przetrzymanie kota w klatce u weta do tego czasu.
Jeśli złapali i będą leczyć, to cudownie! Po leczeniu dzikie koty wypuszcza się zwykle do miejsca bytowania. Niech go odwiozą z powrotem i wypuszczą w to samo miejsce. Da radę, zna tą okolicę, może jakoś wyrzebrze coś u ludzi. Marne szanse,by dorosły kot się oswoił i znalazł dom. Choć niektórym się udaje i choć nie są nakolankowymi przytulankami- mają nowe domy, które nie zmuszają do głaskania i kochają mimo to. Chyba,że np.PADS zająłby się ewentualną późniejszą adopcją tego kota (tam muszą pracować jacyś wolontariusze), może w klinice kitek troszkę się oswoi.
Proszę daj znać jak się czegoś dowiesz Bryska, tylko proszę nie daj się spuścić Canesowi (choć wydają się zaangażowani...).