Uff! Pierwsza noc za nami!
Malutka spała u mnie w pokoju, ja natomiast w dużym pokoju z Melką. Stwierdziłam, że trzeba kocinę utwierdzić w przekonaniu, że ona tu najważniejsza
Miałam nadzieję, że się wyśpię. Poprzedniej nocy spałam tylko 2 godziny, potem podróż do Wrocławia, emocje... O naiwna! O godz. 7.30 obudziły mnie ryki dochodzące z mojego pokoju: "Gdzieeeee są wszyscy"? Cóż było robić

Wstałam przywitać się z maluchem i wypuściłam ją z pkoju, zamknąwszy uprzednio Melcię ( i tak spała obrażona na parapecie).
Malutka zaczęła harce. Przerywane co jakiś czas pytającym: "miau"? Już wiem, że trzeba wtedy odpowiedzieć: "jestem tu", kocina biegnie się pomiziać i pomruczeć, po czym wraca do zabawy.
Z Melką stosunki nadal wrogie. Duża syczy strasznie pod drzwiami mojego pokoju. Dziś, z Frecią na rękach, wpuściłam ją do mnie. Nie chcę zabraniać jej wstępu, żeby jeszcze bardziej nie rozeźlić. Ona mnóstwo czasu tu ze mną do tej pory spędzała.
Zbadaliśmy kuwetkę, zjedliśmy też całą zawartość miseczki (może chcemy obcego głodem wziąć?

)
Na małą zrazu nie patrzyła wcale, jakby jej nie było. Chyba w myśl zasady: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal
A potem kucnęłam z Frecią na rękach i zaczęłam wołać Melkę. Mela syczy jak wąż i strasznie pomstuje. Ale się nie zbliża. Mała najwyraźniej Melki się boi, ale warczy złowieszczo. W końcu Melasia, burcząc pod nosem, wycofała się do pokoju mamy.
Nie dam rady izolować je długo od siebie. Jutro idziemy z Malutkiem do weta po środki na odrobaczenie i umówić się na szczepienia i powoli zaczniemy próbować puszczać oba koty luzem. Zobaczymy.
Mała jest swwwwwwwwwwwwwwwwwwwww (to jestr555555555555555555555555555555555555555 - to ona pisała
przecudowna. Co chwila przybiega na mizianko i ugniatanko

Teraz stwierdziła, że pora drzemki, koniecznie na rączkach
Od razu wiedziała, do czego kuweta służy, mądra dziewczynka
Chętnie zjada RC babycat, pije też mleczko dla kotów, natomiast nie zauważyłam, żeby wodę piła. (za to herbatka z mojej filiżanki - mniam!)
Loeb, u Ciebie piła wodę?
Dziś ugotuję indyka i dam z kaszą, zobaczymy, czy zje.
Generalnie jestem szczęśliwa z powodu dokocenia

A, czy wiecie jak cudne mogą być czarne poduszeczki od łapek?

Niemal tak piękne jak różowe mojej Melci
Jedyne, co mi sen z powiek spędza, to stosunki obu pań. Ale może jestem po prostu zbyt niecierpliwa?