Przyznaję, że i mnie opadło
Jeśli Aiszka miała wadę wrodzoną to faktycznie nie można było jej pomóc.
Natomiast co do czarnego koteczka, to po prostu załamała mnie Judka Wasza niewiedza i brak wyobraźni.
Nie przyszło Wam do głowy, że mały tak reaguje na psa, bo się go po prostu boi ? co robiliście, żeby go oswoić z psem, zaaklimatyzować w nowym towarzystwie ? To był przestraszony maluch, oderwany od matki i rodzeństwa, trudno było oczekiwać, że po kilku dniach będzie się czuł jak u siebie w domu. Judka, dobrą relację ze zwierzęciem buduje się trochę tak jak z drugim człowiekiem. Potrzeba czasu, cierpliwości, zaangażowania. Gdy zwierzę poczuje się w nowym miejscu bezpiecznie, gdy nawiąże się nić zaufania i bliskości, gdy czuje, że jest kochane wtedy też odpłaca przywiązaniem i okazuje to. Na ogół nie trwa to kilka dni, tylko wiele, wiele tygodni. Wy po prostu nie daliście mu na to czasu. Już kilku dniach uznaliście, że to "samowystarczalny" psotnik, nie potrzebujący nikogo do szczęścia, nie okazujący przywiązania, niemiziasty itp. Jestem przekonana, że ten kiciuś po np. miesiącu w Waszym domu zachowywał by się inaczej, inaczej na Was reagował. Ale tego się już nie dowiemy ...
Jeśli czytaliście dużo o kotach i rozmawialiście ze znajomymi, którzy je mają (tak pisałaś) to powinniście to wiedzieć. Obawiam się, że niezbyt dokładnie czytaliście i słuchaliście

bo wiedzielibyście również i to, że koty wejdą wszędzie, mogą coś zniszczyć, zepsuć i trzeba się z tym liczyć. Trudno mieć pretensję do kota, bez względu na wiek, że zachowuje się w sposób dla siebie typowy czyli np. ostrzy pazurki. Jeśli nie będzie miał drapaka (a nawet jeśli będzie go miał) może drapać kanapę, tapety itp. Ten Wasz kociak wcale nie był jakiś nietypowy - to było zupełnie normalne zachowanie i raczej spodziewajcie się, że każdy inny kot tak będzie robił.
Teoria, że bardziej przywiązane czy miziaste są koteczki wynika tylko z braku wiedzy o kotach i wyciągania wniosków na podstawie kontaktu tylko z jednym kotem. Ten akurat był taki, inny nie będzie schodził opiekunom z kolan.
Ogólnie - smutno mi bardzo

. I z powodu śmierci malutkiej i z powodu czarnuszka - bo wg mnie nie daliście mu szansy na to by się dobrze poczuł z Wami, z sunią. Mam tylko nadzieję, że w nowym domu faktycznie lepiej się odnajdzie.