Kot Trojański i kocio-mysia banda ;]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 30, 2011 13:17 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Może daj 'ją' na razie osobno, ja jej nie odpchlałam i nie odrobaczałam jeszcze, wylej jej na kark ten advocate i potrzymaj choć z 2 doby w łazience jak będą pchełki wypadać.
Kociaki wyglądają na zdrowe, na podwórku wszystkie (w miocie jest 5) wyglądały na okazy zdrowia, ale tej panience trochę zaczęło się od dzisiejszej nocy paprać oczko - na pewno stres spowodował spadek odporności, nie sądzę aby to było coś poważnego, przydałoby się zakrapiać - ale nie wiem czy to będzie technicznie wykonalne w tej chwili, ale na pewno coś wymyślisz jak nebeską obłaskawić.

Trzymam mocno kciuki za szybkie oswojenie się kiciuli, bo jest przecudnej urody, na pewno domki będą bić się o nią/niego ale żeby to dzikiem nie było.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto sie 30, 2011 17:43 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Mała jest w łazience, siedzi w klatce, ale otwartej. Klatka do polowy przykryta kocem. Ma tam wszystko, co potrzebne, a w razie czego może wyjść na teren lazienki. Właśnie chciałam Was spytać, czy nie kombinuję za bardzo, a Wy tu mi o tym samym :D
Advocate już wylany na kark. Małą można dotykać, ale bardzo powolutku i delikatnie. Raz oberwałam łapą, ale lekko. Na razie jej nie stresuję. Niech sobie siedzi i myśli nad nową sytuacją ;]

Monia, ile mam Ci oddać za tego Advocata?
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Wto sie 30, 2011 17:45 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Ale cudaki :mrgreen:

:ok: :ok: :ok:
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto sie 30, 2011 17:49 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Uzi i Brus dbają o moją gimnastykę. Oni kochają ciasto na równi ze mną. Mam teraz trochę zapasów od mamy, bo po urodzinach została tego masa. Najlepiej, jak jem na stojąco. Ja wiem, że my z mamą dobre ciasta robimy, ale żeby koty się o to zabijaly :roll: Hit to ciasto z galaretką na wierzchu i owocami - brzoskwinia i winigrona. Zżerają wszystko, co im wpadnie w kły. A jak jem przed kompem, siedząc po turecku...na jednym kolanie siedzi jeden, na drugim drugi... równowaga musi być ;] A dookola czają się pozostale..
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Śro sie 31, 2011 10:00 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

KaleidoStar pisze:Mała jest w łazience, siedzi w klatce, ale otwartej. Klatka do polowy przykryta kocem. Ma tam wszystko, co potrzebne, a w razie czego może wyjść na teren lazienki. Właśnie chciałam Was spytać, czy nie kombinuję za bardzo, a Wy tu mi o tym samym :D
Advocate już wylany na kark. Małą można dotykać, ale bardzo powolutku i delikatnie. Raz oberwałam łapą, ale lekko. Na razie jej nie stresuję. Niech sobie siedzi i myśli nad nową sytuacją ;]

Monia, ile mam Ci oddać za tego Advocata?


Nic, advocate był kupiony na konto PKDT.
To już chyba jakieś postępy z małą są moim zdaniem, jeśli możesz ją dotknąć. Trzymam kciuki aby zaczęła mruczeć jak najszybciej :ok:
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro sie 31, 2011 19:59 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Na razie mamy zastój, bo jak dziś totalnie nieprzytomna leciałam do łazienki (wydawało mi się, że jak wstanę 15 minut później, to ze wszystkim zdążę...doooopa) to nieostrożnie otworzyłam drzwi... nie wiem, kto się bardziej wystraszył...Jagodzianka czy ja, jak mi toto smyrgnęło po nogach (stopach...gołych...auć). Aktualnie siedzi za kanapą...chyba. Przez chwilę widziałam ją pod stołem, ale znowu zniknęła.
Oczko już wczoraj wieczorkiem miała dośc ładne, na pewno się nie pogorszyło.
Cały dzień dziś śpiewam..."A kiedy dzien nadchoooodzii,,dzień naadchooodzi...idziemy na jagooodyyy, na jagoooodyyy...." :D
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Śro wrz 07, 2011 19:46 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Mała niebieska zaraza ma się bardzo dobrze, oczka już nie łzawią. Jagódka okazała się być jednak chyba Blue Berry. Mię to na jajka wygląda tam pod ogokiem... ale nie mogłam sprawdzić dokładnie, bo to za dużo ruchów kotem wymagało..a i tak cudem go złapałam i miętoliłam na kolanach. Pluje na mnie wredot jeden i pluje. A jak nie pluje, to syczy. Jedzenie z ręki bierze, ale tylko przydybany gdzies w rogu. Na codzień się nie widujemy, bo zamieszkał łobuz w kanapie :/ Ma tam dobrze - bo jak ja podnoszę siedzisko z jednej strony, to kot daje dyla tyłem. Jak lecę do tyłu, to on wylatuje przodem. Cwaniak wiedział jak się urządzić. Czasami widzę/słyszę go w nocy, jak idzie do misek albo toalety.. Qpala niestety nie robi do kuwety, a obok.. :/ Ale postawiłam teraz taką niższą, może mu się bardziej spodoba...


Wdomu masakra, atak muszek owocówek mnie dobija. lodówka jest cała czarna od nich. Tak samo szafka chomicza - bo nawet jak taki chomek od razu zje swoje owocki/warzywka, to jednak muszki zdążą się wywiedziec i tam koczują. Codziennie wymieniam kubeczki z octem winnym, które służą za pułapki - pełne, dosłownie gęste od muszych trupków.. A w domu nadal czarno. Zwariuję zaraz - powoli zaczynam rozważać, czy podpalenie domu nie będzie jedyną bronią ;) Ale może być dość ostateczne - pozbędę się muszek razem z mieszkaniem ;]
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Śro wrz 07, 2011 19:48 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Koty nie palują na te muszki? Moje lubią:D
Obrazek

lalka999

 
Posty: 425
Od: Pon paź 25, 2010 1:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 07, 2011 19:51 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

A moje mają wy...tentegowane. Starsze śpią albo żebrzą, młodziaki - Uzi i Brus - demolują, śpią albo żebrzą... ;]
Tadzinek lata za większymi muchami i na nie ćwierka.. ćwierkający berserker, cholera.

Tolek mnie fascynuje.. jak ma do wyboru kiełbasę i pomidora, wybierze to drugie. Dziś dostał całego małego koktajlowego..ach...co za rozkosz ;]
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Śro wrz 07, 2011 19:52 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Nooo, ocenianie płci po pyszczku bywa złudne, zobaczymy.
Kurcze żeby się toto oswoiło.
Maryjane wczoraj wzięła to drugie, jeszcze nie wiem jak jej idzie.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw wrz 08, 2011 22:59 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Blue wyszedł z kanapy :D Siedzi pod stołem i się gaaaapiiii. Jak jakiś.. nietoperz wygląda :D
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pt wrz 09, 2011 15:42 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Dziś już Blue całkiem swobodnie łazi po domu, przy mnie wcina z misek, zaczepia inne kociaste. Mogę nawet energicznie przejść przez pokój, a mały nie zwiewa do kanapy.
Za to jak się obudzilam.. powitał mnie widok niesłychany.
Zaraz wrzucę filmik :]

Edit: Obiecany filmik. Jakość fatalna, ale gdzieś pomiędzi pikselami można znaleźć koti. Tak, to coś w rogu łóżka, z oczkami jak latarki, to Blue :D
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Wto wrz 13, 2011 21:33 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

witaj, co ja widzę ?...nowe cudo sie pojawiło. W sklepie u p. marzeny była pani co chce kociaka oswojonego, w zasadzie małego ale podała Twoj numer - przesle Ci zaraz tej Pani-a nóz widelec by jej spodobał wiekszy;-) Szkoda ze Jagodowa bestia jeszcze nie do wziecia. A jak Zajac, kiedy decyzja o rozstaniu? Ogłaszamy, dajemy do Renaty na wieś czy powiekszasz swoja gromadkę na stałe hahah?

pozdrówka

Ja dzis odwiedziłam Pregusa bez łapki i jakie to cudo sie zrobiło to szok, pieszczoch nakolankowy, rozrabiaka jak tylko dostanie zabawke, kot pełną gebą...dom ma wspaniały. Z nowin gorszych, nowej opiekunce z Orunii w niedziele uciekł nasz lisiarniany Smolus (brat wypuscił go na taras), szuka ale znależc nie moze;-(
Mieszka blisko Twojej mamy, jak mozesz powiadom ją, moze ktoś wypatrzy smolusia, jest cały czarny i bardzo oswojony i przyjacielski. Patrzymy tez czy nie wrócił na lisiarnie.
papap
Obrazek

aya13

 
Posty: 621
Od: Sob lis 14, 2009 19:24
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 13, 2011 22:16 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Ok, jutro mamie powiem, niech wypatruje. I powie koleżance mieszkającej w szeregowcach. Aga Szalc też w tych szeregowcach mieszka, prawie na wysokości mojej mamy, wiec też można dać Jej cynk.

Zając... niestety nie mogę jej zatrzymać, muszę wystartować z ogłoszeniami.. ale doły niczym rów mariański zniechęcają do wszystkiego :/

Blue dziś prawie mi na kolana właził, ale to tylko z powodu szynki ;) Poza tym prycha ciągle i syczy, ale już mniej. Zawinięty w ręcznik usypia moją czujność :/ Już, już niby się odprężył, więc ja też..a nagle szurrrrr! I zostaję z pustym ręcznikiem :/
Najgorsze, że lapanie go jest takie stresujące, nie chcę go ganiać, bo wtedy lata po ścianach.. niezbyt to sprzyja oswajaniu. Ale to taki łakomiec, że metoda smakołykowa powinna zadziałać. Już i tak jest super, bo normalnie mogę przy nim chodzić, nawet skakać, a ten tylko łypie. Jak Zając na początku :)
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Wto wrz 13, 2011 22:19 Re: Kot Trojański, czyli jak nie lubiłam czarnych kotów - cz II

Acha, i ogłaszam, że jak wydam te moje tymczasy, a w każdym razie ich większość, to nie wezmę żadnego obcego kota. Pierwszeństwo będą mieć nasze liski. Trzeba przed zimą chociaż kilka lisiarnianych doopek do ciepełka przenieść.
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Gosiagosia, Meteorolog1 i 20 gości