Staramy sie poświęcać im sporo czasu ale podopiecznych to my mamy sporo. Prychający kawaler przestał już pacać nas łapkami ale fuczy nadal. To chłopczyk. Dziewunia jest najodważniejsza. Na rękach siedzi spokojnie i rozgląda sie ciekawie. Ona też robi największy kipisz w klatce. Dymny to też chłopczyk. On nie ma zdania co ma zrobić.Więc w miarę spokojnie reaguje na zmiany wszelakie.
Dwa mają jeszcze niebieskie oczki, zadymiarz juz wybarwione. Zaczęły od wczoraj bawić się między sobą. Jednak klatka mała więc i miejsca mało.
DT a nawet DS docelowy potrzebny bardzo.
Ale ew DT musi być naszykowany uczuciowo i portfelowo na przyjęcie takich maleńtasów. Bo wiadomo, jak kłopoty to potrójnie mogą być. Chętnie je wyciepię

Jednak na początek musi być klatka.Inaczej koty nie oswoją się. Każde wyciąganie je z dziur gdzie wpełzną to krok do tyłu w socjalizacji.
DT w Zabrzu to na dzień dzisiejszy jest za daleko dla takich słabizn i drobin. Za dużo stresu na raz może je całkowicie rozwalić . Ola też to wie . Nie kryję,że odległość powala.
Może jednak znajdzie sie coś bliższego.Może ktoś reflektuje na urocze maleńtasy przypominajace pandki? Na zainwestowanie uczuć,czasu i niestety funduszy w drobnice.
Niestety DT mogę wspomóc tylko ogłaszaniem, pomocą w rozmowach adopcyjnych.Wiem, nie brzmi to zachęcająco

