Dziś przed południem była akcja zryw.
Bo Fał już drugą noc z rzędu ok. 3, wymiotował.
I od dwóch dni nie zrobił kupy

Prowadząca go wetka Kasia zaleciła parafinę w wersji przód + tył.
Wróciliśmy do domu i dostał na początek wersję pyszczną, bo akurat szykowałam obiad świąteczny, a Madzik sama by nie dała rady.
Zagroziłam rudzielcowi, że karma to będzie tylko za kupę. Taka wymiana handlowa. Głodny był, więc za chwilę Madzik piszczała z zachwytu nad urobkiem kuwetowym
Czyli szantaż działa.
Albo parafina.
Bo jak zobrazowała to wetka, jego jelita nie są miękkie, a takie sztywne, jakby zdrewniałe. Być może dlatego kupa stoi, tworzą się gazy, wszystko cofa się więc z żołądka na zewnątrz w formie pawiów.
Póki co zrobimy wymazy z kupy (dziś pobrane), a w poniedziałek badanie na kocie choroby z krwi.
W między czasie leczenie jak przewlekłego zapalenia jelit.
I czekamy na efekty.
Póki co Fał jest szczęśliwy, bo już bez kaftanika hasa. Nawet za myszą poganiał
