Wyszłam na górę do mamy posmarować Felixa i dać mu leki.Małża zabrałam żeby znalazł jakiś dobry alkohol w maminym barku(zapomnial kupić..!).Wracam i patrzę: jamnior Melon zeżarł całe jedzenie Amelii.Stoi w pokoju na podłodze i zaponieliśmy wsadzić na szafkę co zwykle czynimy kiedy długiś zostaje z kotami.
Potam weszłam do kuchni.
W stojącej na podłodze przy drzwiach pieskiej misce dwa amelińskie bobelki.
Zrobila mu kupę w miskę!!
Albo ona jest wybitnie inteligentna albo wzięłam diabła w kociej skórze...
