Stara Szafa i Mała Sowa; Loki i Caillou IV gaudeamus igitur

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 11, 2011 11:00 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

nie chcialam, zeby to źle zabrzmiało pozytywko, przepraszam, dobrze, ze to piszesz ku przestrodze dla wszystkich!
Obrazek Obrazek

sliver_87

 
Posty: 4052
Od: Nie wrz 05, 2010 12:19
Lokalizacja: Rybnik

Post » Nie wrz 11, 2011 11:09 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

ale po co tej pani oszustce był Lucjan? 8O

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28704
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie wrz 11, 2011 11:11 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

Ale nie zabrzmiało źle sliverku :)
cieszę się, że czytacie, naprawdę chcę się tym z wami podzielić
ale samo pisanie trwa, poza tym objętość postu jest ograniczona oraz wizualnie za długi post jest po prostu odstręczający


dostałam wiadomość - Lucjan super! Spali długo, wszystko ok w kwestii kuwetkowej, jedzeniowej i wszelakiej.
Rano miał faze na mizianie, więc głośno domagał sie pieszczot, teraz siedzi i ogląda telewizję okienną :)


Też nie wiem, Patmol
zaraz do tego dojdę
tamta oszustka (Pani Ochroniarz) wyłudziła Filutka też właściwie nie wiadomo po co, bo całymi dniami nie było jej w domu, a mieszkała sama z kochasiem, bo dzieci są dorosłe

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 11:13 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

Ale co tak naprawdę działo się z Luckiem? było już o tym czy się pogubiłam czy jak? :roll:
Obrazek

Obrazek

shalom

 
Posty: 6820
Od: Pon wrz 06, 2010 22:14
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 11, 2011 11:29 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

shalom, no piszę, ale to trochę trwa, a ja rozwlekła jestem i pisze po kolei, żeby to jakoś wyjaśnić, czemu, chociaż fizycznie kotu krzywda się nie działa (nie miałam co do tego pewności, bo mnie baba nie chciała do domu wpuścić), ja panikowałam, a na koniec przeprowadziłam akcję odbicia zakładnika
Bo gdybym powiedziała, że intuicja mi podpowiedziała, że musze go zabrać, byłoby to kompletnie od czapy
Niepokój narastał, bo kobieta dawała mi do niego powody


wracając do Lucjanowej epopei.
jakimś cudem udało mi się dodzwonić do pani B. 1.09 - najprawdopodobniej wyszarpywała telefon z torebki i nie spojrzała, kto dzwoni, bo zaraz po moim dzień dobry zaczęła na mnie warczeć. W jednej chwili spełzła z niej cała politura, słodki głosik gdzieś się ulotnił i wyszła cała natura osoby spędzającej czas raczej w okolicach melin, niż na salonach głów panujących.
W niegrzeczny sposób i agresywnym tonem poinformowała mnie, że miała rozładowany telefon(od trzech dni?), ślub córki, wizytę gościa z Anglii (czyżby jednak królowa pofatygowała się osobiście do pani B., skoro ona na salonach nie bywa?), a teraz kupuje synowi podręczniki i nie ma dla mnie czasu.
W domyśle „czego ode mnie chcesz durna babo”
Bardzo grzecznie ponowiłam propozycję przyniesienia żwiru i karmy, bo już widziałam że wszystkie moje obawy zaczynają się spełniać. Czułam, że MUSZĘ zobaczyć Lucjana za wszelką cenę, więc dawałam na siebie warczeć, żeby tylko zyskać możliwość przyjścia.
Na to babiszon przestawił się na tryb "słodki głosik pani, petentki instytucji pomocowych" i zaczęł recytować jak wyuczoną lekcję, jak to Lucjanowi jest cudownie i że śpi z synem i że jest cacy. Dokładnie te same rzeczy powiedziała, co 2 tyg. temu.
O Lucjanie mówiła per kot.
Rzuciła, że mogę przyjść następnego dnia o 14-te i rozmowę nam przerwało.
Następnego dnia (to już był zeszły piątek), na kwadrans przed moim pojawieniem sie u niej dostaję telefon – pani B. Znów słodząc i polewając melasą mówi, że niestety niespodziewanie musiała odebrać wnuka ze szkoły (ona codziennie go odbiera ze szkoły, ale zapomniała, że mi to mówiła), ale że rano w sobotę do mnie zadzwoni o której mogę przyjść.
Jak można się było spodziewać nie zadzwoniła i na weekend wyłączyła komórkę.
Na mojego smsa nie zareagowała.
Przez poniedziałek i wtorek snułam domysły co do losu Lucjana, tym bardziej, że równocześnie Pani Biały Kotek walczyła o odzyskanie Filutka, więc na bieżąco relacjonowała przebieg wydarzeń oraz warunki w jakich przebywa Filutek. Te horroryczne opowieści były rewelacyjną pożywką dla moich własnych lęków o Lucjana,.
We wtorek Pani Biały Kotek odzyskała kotka, a ja nabrałam odwagi i ponownie zadzwoniłam do mojej wyłudzaczki. Odebrał syn, ten, który miał się kotkiem opiekować i poinformował mnie, że mama jużposzła do pracy. Zapytałam go, czy Lucjan wciąż jest u nich w domu (tak potwornie lało, że myślałam, że umrę z niepokoju, że go wyrzuciła, a on się błąka po śmetnikach). Zadalam więc pytanie, czy Lucjan dobrze się czuje, czy jst zdrowy. Na wszystko padły odpowiedzi twierdzące, Poprosiłam Damiana, żeby powtórzył mamie, że czekam na jej telefon i że przecież miała dzwonić w week-end. Na to chłopcu sie wyrwało „tak wiem, nie wiem, czemu mama nie zadzwoniła”

zadzwoniłam w środę - o dziwo odebrała, powiedziała, że nieprawda, że odrzuca moje połączenia, tylko ma rozładowaną komórkę, następnie opowiedziała swój zwykły zestaw wymówek, które znałam na pamięć, identyczny tekst o Lucjanie, który miała jeden w repertuarze i kpiącym tonem zaprosiła na czwartek o 16 (wcześniej wspominała coś, że "po niedzieli")
W czwartek odwołała wizytę, częstując mnie kolejną porcją wymówek ale słodziutko zapewniła, że w piątek już na sto tysięcy procent będzie na mnie czekać od 14-tej.
Żebym juz sobie tego kotka zobaczyła, skoro nie wierzę jej że on ma tak dobrze.

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 11:39 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

no i ???? znowu odwołała?
ale z Ciebie uparta kobieta -ho, ho, ho -jestem naprawdę pod wrażeniem :ok:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28704
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie wrz 11, 2011 11:44 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

W piątek zastałam drzwi zamknięte na głucho, a telefon odrzucał moje próby połączenia. Zadzwoniłam na inny numer i zostawiłam wiadomość głosową. Opócz tego wysłałam 2 smsy - oczyma duszy widząc, jak baba siedzi i się ze mnie śmieje.
Zadzwoniłam również na trzeci numer pani B., okazało się, że to telefon kolejnego syna - średniego (o którego istnieniu nie mialam pojęcia).
I ten właśnie syn pojawił się po jakimś czasie i usiłował się dostukać do drzwi. Następnie spedził ze mna godzine na klatce schodowej opowiadając różne szczegóły z życia pani B. i jej cudownej rodziny.
W między czasie wykonał kilka telefonów do matki (głucho), starszego brata i siostry - obydwoje potwierdzili, ze matka zaraz po odebraniu wnuka ze szkoły i odholowania go do córki, udała się do przyjaciela na dosyć odległe osiedle.
W tym momencie syn, zdenerwowany tym, że jego mamunia tez wystawiła do wiatru (miała być i przekazać mu klucze, gdyz rodzina posiada tylko jeden komplet onych) rozpuścił ozór na całego.
Dowiedziałam się zatem, że pani B. od dwóch tygodni mieszka u przyjaciela, tam też na stałe przebywa najmłodszy syn, który pod jej bacznym i troskliwym okiem miał opiekowac się Lucjanem.
Przerażona, zapytałam, kto w takim razie zajmuje się Lucjanem i okazało się, że jeśli dwaj starsi synowie akurat nie pracują, nie świętują i nie są w mieście w bardzo ważnych sprawach, to dają mu jeść, a czasem nawet wyjmują co grubszy urobek z kuwety. :-/
W każdym razie z dość długiej rozmowy wynikało, że starsi synowie są wściekli na matkę, nie zamierzają adoptować kota, nie wiedzą, kiedy i czy matka wróci, nie potrafią wytłumaczyć po co jej w takim razie kot i generalnie bardzo chętnie by mi go oddali, gdzyby tylko mieli klucze (sredni brat wypowiadał się również w imieniu najstarszego, bo twierdził, że on uważa tak samo)

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 11:53 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

:strach: 8O :evil: normalnie zgroza. Intuicja ponad wszystko.
Obrazek

Obrazek

shalom

 
Posty: 6820
Od: Pon wrz 06, 2010 22:14
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 11, 2011 11:54 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

o matko, biedny Lucuś!!!
dobrze, że jest już w DT. i nic mu nie dolega, ale jezeli był w domu sam tak długo to musiał sie meczyc biedny..
Obrazek Obrazek

sliver_87

 
Posty: 4052
Od: Nie wrz 05, 2010 12:19
Lokalizacja: Rybnik

Post » Nie wrz 11, 2011 12:15 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

Dowiedziałam się, że "mama jest z tego znana, że się umawia i potem jej nie ma"
że to "normalne, że ma wyłączoną komórkę", że "zawsze tak robi"
Stałam na tej klatce i rżnęłam super grzecznego głupa, żeby tylko jak najwięcej dowiedzieć się o Lucjanie i wyłuskać wszyskie informacje, które mi się moga przydać do odzyskania go.
Miło sie uśmiechałam do pana Adriana, bo chciałam mu pokazać, że jestem kompletnie nieszkodliwą, korpulentna paniusią w średnim wieku, ogromnie zmartwioną faktem, że mamusi nie ma oraz zakłopotaną kłopotem, który kotek może sprawiać swoim niespodziewanym opiekunom.
Wyraziłam chęć ulżenia ciężkiej doli synów pani B. i przejęcia opieki nad Lucjanem, a zatem postanowiłam czekać az do skutku albo na panią B, albo na najstarszego brata, który miał sie pojawić albo o 16-tej, albo o 18 (obie wersje były dość prawdopodobne), w celu odebrania kluczy od matki, kóra o 20-tej miała wyjść do pracy.
Pan Adrian poszedł pozałatwiać niecierpiące zwłoki sprawy, proponując, żebym jesli rzeczywiście mam czas, poczekała na najstarszego brata.
Po 16-tej zadzwoniła zirytowana pani B., usiłująca te irytację pokryć zwykłą politurą z melasy i zaczęła kolejny raz opowiadać mi niestworzone historie o awaryjnym odbieraniu wnuka (o którym wiedziałam że od 13-tej jest już u matki) i pilnym wyjeździe za miasto (czyt. do kochasia na os. Wysokie) i zaproponowała wizytę - a jakże - "po niedzieli".
Na co spokojnie stwierdziłam, że moge na nia poczekać, bo "po niedzieli" było już kilka razy i nie moge kolejny raz czekać na poniedzielę
Na co pani B. zaczęła ... się na mnie wydzierać.
Darła się, że MUSZĘ zrozumieć, że ona pracuje, ma wiele dzieci pod opieka i mnóstwo innych niecierpiących złoki spraw i że nie będę jej dupy zawracać moimi fanaberiami i mam natychmiast sobie pójść, bo to jest najście i nękanie.
Udało mi sie w końcu powiedzieć, ze też mam niezliczoną ilość bardzo ważnych spraw do załatwienia, ze ciągle mnie zbywa albo wyłącza telefon i że skoro się umówiła na 14-tą, to trudno nazwać nachodzeniem fakt, ze grzecznie na nią czekam, bo pomyślałam, że robi zakupy.
Na co usłyszałam dalsze wrzaski oraz groźby wezwania policji.
Odpowiedziałam, że chętnie wyjaśnię panom policjantom, co robię u niej na klatce i że bardzo mi pasuje, żeby ich wezwała.
Na co usłyszałam zduszoną mieszankę coś między jezus/qrwa/wariatka i rzuciła słuchawką.
Tych jej wrzasków i pretensji o nękanie oraz gróźb wezwania policji było tak wiele, że z mężem, który przyjechał z transporterkiem na wszelki wypadek (a nuż synowie wydaliby mi kota) pojechałam na komisariat, żeby porozmawiać z kimś, kto udzieliłby mi porady, czy czekanie dwie godziny na babiszona, który się ze mną umówił jest nachodzeniem (jeśli ona tak zgłosi, to jest) i gdzie dokładnie mogę się zwrócić o pomoc.

Wizyta na komisariacie, to całkiem osobna historia, która chętnie opowiedziałabym jakiemuś dziennikarzowi
ale pewnie chcecie już zakończenia akcji odbijania, więc skupię się tym, opis "pomocy" służb mundurowych zostawiając na później

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 12:39 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

o matko, zjadło mi posta
:(

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 13:06 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

kto mi wytłumaczy, czemu kolejnego posta też mi wycięło?
(na szczęście tym razem mam go zapisanego)

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 13:07 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

Super :evil:
kocham te psikusy forum, kiedy robisz wyślij i posta wysyła w kosmos :?

Po wizycie na komisariacie, gdzie dyżurny śmiał mi się w twarz, a dzielnicowego juz nie było, podjechałam jeszcze raz pod panią B. mając nadzieję, że syn przejął klucze od matki na mieście, wrócił i zechce mi oddać Lucjana.
Teraz już wiedziałam, że nie czekam, żeby go zobaczyć, ale żeby go odzyskać.
W domu nikogo nie było, ale zadzwoniła pani B. z pytaniem, czy jeszcze tam jestem (pewnie była w pobliżu i chciała się upewnić, czy droga wolna).
Odparłam, że owszem, nie dodając, że w między czasie wyskoczyłam sobie na komisariat, bo tę armatę chciałam sobie zostawić na najgorszy moment.
Wtedy znowu usłyszałam, że mam odejść, że syn się skarży, że go nękam i że gdyby ona zadzwoniła po straż miejską, to wyprowadzono by mnie siłą (i pewnie w dybach), bo ona ma tam znajomości. (charakterystyczne, ze menele zawsze powołują się na znajomości w kręgach służb mundurowych :roll: )
Zapytałam, dlaczego syn, skoro czuł sie przeze mnie nękany, stał ze mną przez godzinę i opowiadał o sytuacji rodzinnej.
Lekko się zapowietrzyła, ale stwierdziła, że to kłamstwo, bo średni syn ma klucze i to nieprawda, że komplet jest tylko jeden. Na moje pytanie, dlaczego zatem starszy syn jest z nią umówiony za godzinę, zeby mu przekazała klucze wpadła w furię i znów zaczęła wrzeszczeć.
Najpierw, że jej dupę zawracam, a ona jest przecież tak okropnie zajęta, potem, że nie przyjdzie i najmłodszy syn też nie, bo obydwoje nie przebywaja tam, gdzie ja czekam i jeszcze kilka innychwrzasków, otym kim jestem, ze ja tak nachodzę.
Kiedy brała oddech stwierdziłam, że kota dawałam po dopiekę jej i Damianowi, więc skoro tu nie mieszkają, to moze by mi go oddała, bo o jakiej opiece można mówić, kiedy wpada do domu raz na tydzień.
Na to ona, ze starsi synowie ...., na to ja, że starsi synowie maja gdzieś kota i chcą go oddać, byle tylko przyniosła klucze - wtedy dostała amoku - własne pomioty ją zdradziły - tej partii wrzasków nie pamiętam już dość dobrze, szczególnie, że skupiałam się wtedy usilnie na zachowaniu oddechu oraz jakiej takiej akcji serca :roll:
Na koniec usłyszłam, że skoro jestem sfiksowana na punkcie kotów, to mam go sobie zabrać, ale ona teraz mi będzie dyktować warunki (tak jakby dotychczas było inaczej) i że ja się będę musiała dostosować. Powiedziałam, ze dobrze, dostosuję się, zatem o której mi kota wyda. Padlo niesmiertelne stwierdzenie o "po niedzieli", ale powiedziałam, ze to niemożliwe, że albo czekam na kota jeszcze dziś, albo przyjdę następnego dnia.
Po kolejnym ataku wrzaskliwych wymówek, gróźb i inwektyw usłyszałam, że po kota mam przyjść w sobotę między 10-14.
Oznajmiłam, że będę punktualie o 10tej.
Na co pani B. wzięła głeboki oddech, wyhamowała i wrednym tonem zapytała "a co mi pani zrobi, jak kota nie oddam? no co mi pani może zrobić?"
Usiłowałam jej wytłumaczyć, ze przecież zgodziła się kota oddać, bo jestem sfiksowana na jego punkcie i nie ma czasu się nim opiekować, więc po co te przepychanki, na co usłyszałam, ze ona mi kota nie odda, bo ja urażam jej godność (!!!), sugerując, że kotu dzieje się krzywda, a przecież on ma super i ślicznie wygląda.
Odpowiedziałam, że nigdy nie mówiłam, że Lucjanowi dzieje się krzywda, albo, że źle wygląda bo przecież nie chce mi go pokazać.
Na co ona, już zdecydowana, że kota mi nie oda, bo nie i bo nic jej nie mogę zrobić, acha!
Zanim rzuciła słuchawką zdążyłam ją zapytać, czy wie co to jest Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 11, 2011 13:25 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

Czytam z zapartym tchem. I podziwiam Twoje opanowanie w tak trudnej, nerwowej sytuacji.

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 11, 2011 13:30 Re: Stara Szafa Mała Sowa;Loki Caillou IV oraz LUCJAN ODBITY!!!!

W tym momencie poczułam, że zawał tylko czeka, żeby mnie powalić na klatce schodowej i postanowiłam wrócić do domu i zabrać się za pisanie pism do odpowiednich instytucji.
Nie doszłam nawet do samochodu, kiedy wyświetlił mi się numer pani B.
Właściwie zamierzałam nie odbierać, bo słuchanie jej agresywnych wrzasków, bez możliwości odpowiedzenia tym samym, kosztowało mnie tyle zdrowia, że obawiałam się, iż jego limit się wyczerpał.
Odebrałam jednak i usłyszałam „niech pani przyjedzie jutro między 12-14 oddam pani kota, bo nie chcę już mieć z panią nic wspólnego”
Niemal mi się wyrwało „ja z panią również”, ale powiedziałam tylko, że punkt 12-ta będę po kota.

Jako przerywnik przyznam się teraz do czegoś – jestem niewyobrażalnym nerwusem i dość łatwo wpadam w furię, kiedy ktoś mnie atakuje – ale tym razem zamroziłam wszystkie uczucia, a nawet język, żeby za wcześnie nie powiedział czegoś, czego mogłabym później żałować, czegoś, co mogłoby zaszkodzić w odebraniu Lucjana.
Sama nie wierzę, właściwie do tej pory, że to ja przeprowadziłam tę akcję.
Cały czas zgrywałam tę nieszkodliwą paniusię, lekko zbzikowana na punkcie kotków i zasmuconą, tą niekomfortową sytuacją. Tak się wczułam w rolę, że czasem wydawało mi się, że mam na głowie okrągły kapelusik z krokusikiem przy rondzie, tweedowy kostium i buty na ortopedycznej podeszwie :mrgreen:

Dopiero w domu doznałam kompletnej załamki.
Wiedziałam, że mam tylko jedną szansę odzyskania Lucka i że żaden TOZ nie pomoże go wyrwać, jeśli się się skupia na tym, że kot ma co jeść, gdzie sikać i czasem widzi człowieka.
Jak z wyraźną satysfakcją i szerokim uśmiechem powiedział pan dyżurny na komisariacie – nie ma pani na to dokumentów, ze oddała pani kota pani B.

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], pibon i 367 gości