ps. barbarak, jestem z Tobą

Za nowy dom dla kici też oczywiście potrzymam

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
gerardbutler pisze:izabela powiedziala ze ja wezmie do gliwic przeciez,
barbarak8 pisze:Kotenka juz przyjechala![]()
Po otwarciu kontenerka natychmiast weszla do mojego lozka i schowala sie pod
przescieradlo pod poduszka. Jest bardzo wystraszona, biedulka.
Po odjezdzie Cioci J. i Wujka ( ktorzy Ja przywiozli z Gliwic - dziekuje!!!!!!)
wzielam Ja na raczki i pokazalam powolutku cale mieszkanie, patrzyla z ciekawoscia, caly czas obie z Mama mowimy do niej cichutko uspokajajacym glosem, pozniej polozylam Ja
z powrotem na moim lozku na puchowej kolderce, przykrylam cala mieciutkim kocykiem,
a Ona nawet pysio schowala pod kocyk, teraz lezy sobie i odpoczywa. Nie chciala nic pic
ani jesc, a na tym szorstkim kocu, na ktorym spala w swoim poprzednim domku, tez
nie chce lezec, on chyba Jej sie zle kojarzy. Wypiescilysmy Ja i wyprzytulalysmy troszke,
zeby wiedziala, ze jest u nas akceptowana, a teraz zostawimy Pelusie w spokoju.
Tuz obok lozka stoi kilka miseczek z jedzeniem i woda, Mama bedzie w swoim pokoju,
ja na kilka godzin wychodze, Kiciunia bedzie calkiem sama w moim pokoju i moze odwazy
sie zejsc z lozka i cos zje
barbarak8 pisze:Na szczescie wczoraj w nocy Kotenka zjadla kurczaczka z rosolkiem, wczoraj
w dzien zjadla Royal Canin i dzisiaj tez, w kuwetce urobek![]()
Nadal strasznie sie boi i ten strach objawia sie u Niej niesamowita wrecz agresja.
Okazalo sie, ze w niedziele po przyjezdzie dala sie wziac na raczki, bo rano dostala
od bylej opiekunki tabletke Hydroxyzinum VP 10 mg , w opakowaniu brakuje 18 tabletek
czyli Ona je dostawala caly czas. Nie podaje ich Jej, bo uwazam, ze sa szkodliwe, to sztuczne uspokajanie biednego stworzonka. Kotenka syczy na sam widok czlowieka
( czyli mojej Mamy lub mnie ) , mimo, ze duzo do Niej mowimy lagodnym glosem i podsuwamy jedzonko pod pysio - musimy blyskawicznie cofac rece, bo atakuje zabkami
i pazurkami. Fuka i warczy bez powodu.....Dzis rano dala sie krotko poglaskac, byla cichutka, i nagle bez ostrzezenia usilowala mnie walnac pazurami i jednoczesnie ugryzc!!!
I ta dzikosc, wrogosc i zlosc w slicznych miodowych oczkach......
Ktos musial Ja skrzywdzic!
Zachowuje sie jak dziki, zle doswiadczony przez zycie Kot, a przeciez wg relacji opiekunki
przebywala u niej od 11-tu lat, od malenkiego Kociatka....
Dzis idziemy do wetki, aby Ja zbadac i zaszczepic.
Najpierw ubiore 2 grube bluzy z dlugimi rekawami i narciarskie rekawice, aby Ja zlapac i wlozyc do duzej, specjalnej torby, jest wieksza i lepsza od kontenerka.
Relacja dzis po powrocie lub jutro.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 25 gości