meksykanka pisze:Ojej, to jesteś dzielna... bo do mnie się nikt nie odezwał.
Mam nadzieję, że uda się kota dostarczyć...

Ja też dziś dzwoniłam kilka razy to PAD, nie odebrali.
Ogólnie wieści mam te same: zadzwoniłam dziś do weta z
mascoteros solidarios, pogadaliśmy sobie tak od serca, ze wszystkich ludzi, z którymi rozmawiałam, najbardziej przejął się losem kota, był mocno w temacie bezdomnych zwierząt. No tak, nie darmo należą do organizacji.
Powiedział mi, że raczej nie ma szans, by któraś organizacja podjęła się odłowienia kota, raczej trzeba liczyć na miłośników. Pochwalił pomysł pisania na hiszpańskich forach.
Kotem zajęłoby się kilka organizacji, nie ma problemu, ale trzeba go do nich... dostarczyć.
No i dobrze, że nie dzwoniłam do urzędu miasta, bo ci, owszem, bezdomne zwierzęta odławiają. Tylko, że chore usypiają.