Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 05, 2011 15:58 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

No!! Masumi to był hicior i Evasion. :ryk:
Moja Mama używała tylko jednych perfum Soir de Paris. Kiedyś się rzuciłam i kupiłam jej na Gwiazdkę.
Raz jeden od niej je pożyczyłam. :roll: Jaka byłam chora od tego zapachu! 8O
A swoją drogą, mam wrażenie że jak mi się zapach podoba, to szybko się do niego przyzwyczajam, a jak mi nie odpowiada, to czuję go dwie doby i żadne szorowania nie pomagają. :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 17:57 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Też kupowałam Masumi w Pewexie i czułam się światową damą :lol: , a później Le Jardin (chyba tak się to pisze :oops: ) bo wolę jednak lżejsze zapachy :)
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon wrz 05, 2011 19:16 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

O ja też Le Jardin! Butelka była fajna! :mrgreen: Taka pastelowa z kwiatkami. :lol:
Później weszło wersja czarna i tu poległam, bo waliła sklepem zielarskim. :lol:
Czy ktoś tęsknie wspomina markę Yardley? :wink:
Bardzo ją lubiłam! Teraz gdzieś przepadła i chyba tylko pudry i mydła obecnie robią. :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 20:33 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

I pudry o dziwo strasznie staniały :roll:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 20:43 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

selene00 pisze:O ja też Le Jardin! Butelka była fajna! :mrgreen: Taka pastelowa z kwiatkami. :lol:
Później weszło wersja czarna i tu poległam, bo waliła sklepem zielarskim. :lol:
Czy ktoś tęsknie wspomina markę Yardley? :wink:
Bardzo ją lubiłam! Teraz gdzieś przepadła i chyba tylko pudry i mydła obecnie robią. :roll:

Zgadzam się z Tobą, że wersja czarna była nie do strawienia :|
A jeśli chodzi o Yardleya, to mój ojciec pracował w ich fabryce w Kapsztadzie i gdy byłam u niego, to zasypał mnie róźnymi ich perfumami, ale wszystkie były produkowane na południowoafrykański rynek i dla mojego europejskiego nosa zdecydowanie za ciężkie, za słodkie i o dziwnej nucie zapachowej :?
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon wrz 05, 2011 20:54 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

A ja nie mam pojęcia o czym mowa :?

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 21:00 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

A Panią Walewską używałyście ;) ? Bo taką wodę też pamiętam u rodzicielki :lol: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Pon wrz 05, 2011 21:22 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Pamiętam, choć nie używałam. To chyba były jedyne dostępne perfumki za polską walutę i to z pod lady. :lol:
Yardleya zapachów nie pamiętam poza Chigue, ale kosmetyki kolorowe miał fajne.

Jak już tak wspominamy, to przypomniała mi się rozmowa z córką nt. słodyczy. :lol:
Kika (wsuwając kolejnego batonika) - "Mamo, a ty lubiłaś Snickersy jak byłaś mała?" :?
ja - "Kiczko, nie było Snickersów". :|
K - :roll: "A Marsy?" :roll:
ja - "Nie było Marsów." :|
K (nieustępliwa jak zwykle) - :roll: "Hm.... , a Grześki?" :?
ja - "Nie było Grześków." :|
K- 8O "To co było??!!!" :conf:
ja (na jednym wydechu) - "Oranżada w proszku, ryż dmuchany i lizaki kogutki!" :roll:
K- 8O 8O 8O "Moja, biedna mama!" :(
ja - :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 21:47 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Tez to wszystko pamiętam :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 22:03 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

He he, pamiętam oranżadę w proszku , pyszna była 8) , wygrzebywana wprost z opakowania, obślinionym palcem :lol: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Wto wrz 06, 2011 6:49 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Oranżadę w proszku pamiętam.
A z ryżu i krówek robiło się szyszki.

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 06, 2011 8:09 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

a kto wyjadał palcem Visolvit? :mrgreen:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 06, 2011 8:14 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Chodzi Ci o poprzednika bobovitu? Bo mnie rodzice tego nie kupowali :(

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 06, 2011 8:16 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Nie, nie, Bobovit był dla maluchów, Visolvit dla starszaków :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 06, 2011 8:21 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

gosiaa pisze:Nie, nie, Bobovit był dla maluchów, Visolvit dla starszaków :)


właśnie! I był o smaku oranżady :)
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości