Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 03, 2011 11:17 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Moje też nie jedzą skrzydełek :? Ani surowych, ani gotowanych :roll: Chester kiedyś zjadł parę surowych serc z miną: "robię to dla twojej przyjemności, ale nie nadużywaj moich dobrych manier". Gotowanych nie chciało żadne.
Obrazek Obrazek
Sprawdź, czy kupujesz produkty firm prowadzących testy na zwierzętach: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=156138
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

alata

 
Posty: 1989
Od: Pt lis 19, 2010 1:25
Lokalizacja: Gliwice

Post » Sob wrz 03, 2011 11:31 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Issa pisze:Selene ja mojemu Lakiemu blenderuje
Marcek serc jeszcze nie jadł.

Muszę wspomóc się słownikiem, bo nie wiem co to znaczy. :oops:

Aaaa... już wiem. :lol:
Jednak nie wiedziałam, że to się robi surowemu mięsku. 8O
Czytałam trochę o BARFie, kiedyś na jakimś filmie o kotach widziałam jak koty dostawały skrzydło na głowę i miałam nadzieję, że na 6 domowników któryś załapie co z tym fantem zrobić. :roll:
Chciałabym, żeby jadły więcej surowego mięsa i nie tylko biusty, biusty, i znów biusty. :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 13:55 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

U mnie kura/kurczak jest niejadalny w całosci. Ani na surowo ani po ugorowaniu ani po potraktowaniu blenderem. Moje koty traktują pierś z kurczaka jak fragment plasteliny na talerzu. U mnie z miesa wchodza wylącznie serca wołowe.Żałuje bo kura łatwiejsza do zdobycia....

Nuta

 
Posty: 154
Od: Sob maja 31, 2008 17:53

Post » Sob wrz 03, 2011 14:14 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

No fakt. Serc wołowych bym nie zdobyła, a już na pewno bym się nimi nie zajęła. :roll:
Drobiowe musiałam im pokroić. Fujjj.. 3 sztuki udało się utylizować Kaszmirkowi.
Dzielny kotek!! :ok:
Teraz go proszę: "zjedz jeszcze troszeczkę". :wink:
Chyba nie może. :lol:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 15:18 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Za gotowanymi serduszkami drobiowymi przepada Trufla, natomiast Imbir zje kilka kawałków, a resztę próbuje zakopać w podłogę :?
Poza kurzymi biustami i łososiem żadnej surowizny nie lubią
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Sob wrz 03, 2011 15:41 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Rozumiem, że nikt tu nie barfuje :wink:
Moje Dziewczyny też nie jadają nic surowego. Za to Juniorzy zawsze mi pomagają gdy szykuję mięso. Wtedy im wszystko smakuje :roll:

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 16:17 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Moim trzem urwisom smakuje każde mięso surowe
uwielbiają i wołowinę i drób i podroby.
Patrzą tylko żeby dostać jeszcze,zresztą gotowane tak samo.
Serce wołowe możesz kupić na każdym rynku.
Tylko Yuki nie jada takich rzeczy :roll:
jak widać nie wszystkie koty to lubią.
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 19:11 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Ano moje lubią jedynie kurze cycki. :roll:
Lubią pod warunkiem, że nie dostają codziennie. Hm.... może "lubią" w tej sytuacji nie jest najlepszym określeniem.
Teraz Noisowi nie podoba się, że mięso jest zmielone, bo on woli jak sterczę przy desce i kroję mięcho tępym nożem. :evil:
Wołowinę też życzy sobie tylko w kawałku. :evil: Woła połowa moich kotów je, połowa nie ruszy.
Wątrobę utylizują Noise z Kaszmirem, reszta czuje wstręt do tych ochłapów (doskonale je rozumiem).
Te 6 serduszek zjadł Kaszmirek bez większych egzaltacji, co w jego przypadku znaczy :kotek: "robię to tylko dla ciebie, ale pierwszy i ostatni raz!"
Mój bohater!!! :1luvu:
Więcej nie wystawię jego uczucia na taką próbę. :wink:
No i muszę przestać korzystać z wynalazków ludzkości typu maszynka do mięsa i następnym razem sama mięcho kroić. :(
Dobrze, że ten koszmar jest dość odległy w czasie, bo mam jeszcze kilkanaście zamrożonych porcji.
Może nim się skończą Noise zmieni upodobania. :?

Gotowane mięso jest zjadliwe tylko dla Kaszmirka. Wątpię jednak, czy kiedykolwiek jeszcze w życiu z własnej i nieprzymuszonej woli ugotuję jakieś mięcho. :lol:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 19:58 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

U mnie gotowane mięso je tylko Karmel, choć też woli surowe.
Laki jada wyłącznie ociekające tłuszczem schabowe wprost z patelni i kiełbasę suchą krakowską. Mięsa surowego ani gotowanego nie ruszy.
Miki za surowym mięsem da się pokroic w plasterki.
Za to podrobów nie tknie żadne...
Kiedys próbowałam im dac wątróbkę drobiową... Porażka...
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 0:29 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Moja Fuksja uważa, że surowe mięso służy do pastowania nim podłogi 8) , później można je wrzucić do buta lub w inne ciekawe miejsce :roll: Gotowane czasem zje, ale tylko pierś z kurczaka, czasem wołowinę z rosołu. O podrobach nawet nie ma mowy, te nie nadają się nawet do wtarcia w podłogę (chociaż należy je na nią wyrzucić z miski).
Kocur dla odmiany nie je gotowanego kurczaka, surowego też niechętnie. Lubi surową wołowinę i indyka, ale nie za dużo. Uwielbia za to wędzoną makrelę. Wiem, że nie powinien tego jeść, ale mąż nie potrafi mu odmówić i zawsze jedzą razem. My z Fuksją zupełnie ich nie rozumiemy.
Oba koty żebrzą o wędlinę. Ode mnie nie dostają, ale z mężem to różnie bywa.
Z pokarmów naturalnych (chociaż pewnie nie dla kotów) oboje lubią rukolę, kolendrę i pietruszkę z doniczki, a największe delicje to wykradane chyłkiem z garnka lub talerza gotowane ziemniaki. Kotka w ogóle lubi wszelką zieleninę - zwykle asystuje przy myciu warzyw i porywa jakiś liść.
Obrazek Obrazek
Sprawdź, czy kupujesz produkty firm prowadzących testy na zwierzętach: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=156138
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

alata

 
Posty: 1989
Od: Pt lis 19, 2010 1:25
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie wrz 04, 2011 8:50 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

No tak co kot, to inne preferencje żywieniowe.
Za moimi czasem trudno mi trafić. :roll:
W zasadzie one lubią nowości. Jak kupię im coś na spróbowanie, to jedzą aż im się uszy trzęsą. :mrgreen:
Jak zainwestuję w większą ilość owego produktu, to im walory smakowe już mniej odpowiadają. :wink: :lol:
Nie bardzo je rozumiem, bo ja jak lubiłam zalewajkę będąc dzieckiem, tak lubię nadal i lubić będę. :lol:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 17:25 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Taki obrazek jest normą i widzę go co dnia. :mrgreen:
Obrazek
Jakież było moje zdziwienie, gdy dziś spostrzegłam inny. 8O
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
8O 8O 8O
Z kim śpi Noisik Waszym zdaniem? :wink:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 19:22 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Yy strzelę, że to Epica :roll: - ale niczego uciąć sobie nie dam.

Podobno brak uwielbienia do surowizny jest spowodowany w dużej mierze tym, że koty jednak są przyzwyczajone do gotowych karm, które jednak pachną inaczej, wyglądają inaczej, są przetworzone, zwłaszcza suche działa uzależniająco - tyle wyczytałam ;) . Nie bez znaczenia jest również postawa rozkochanych opiekunów, którzy jak widzą, że kocio wzgardził swoją porcją lecą i nakładają coś nowego, żeby kicia głodna nie chodziła :lol: . A kot gUpi nie jest, więc wie co robić jak mu zawartość miski nie podoba, wie, że pańcia zmięknie, prędzej czy później ;) .
Moja Lola je każde surowe mięso, gotowane też zje - w tej postaci daję okazyjne, nienawidzę obrabiać podrobów, są ble, ja bym tego nie zjadła, wątroba mnie obrzydza, ale czego się nie robi dla kota ;) .
Mila przekonała się do surowej wołowiny, Pixi nadal czuje się, że surowe jest trujące, ale pracuje nad nią. Mam nadzieję, że to kwestia czasu i będziemy barfować :lol: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Nie wrz 04, 2011 19:45 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

Pudło!!!! :twisted:
Teraz szanse 50/50. :wink:
Do barfowania się nie posunę. Jeszcze pamiętam lata, gdy "barfowałam" i gary psom gotowałam!!!
Nigdy więcej! Fuj!!!
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 19:53 Re: Kototerapia czyli kuracja antystresowa cz.II;-)

To niech ktoś inny strzela, ja boję się kolejnej porażki :twisted: .

A psom w barfie nie podaje się też tylko surowego mięsa ?

Gotowanie to gorsza opcja, bo podroby gotowane śmierdzą, ale surowe wyglądają tylko okropnie :twisted: . Ja planuję się przemóc, zwłaszcza po lekturze wnikliwej artykułów na temat karm gotowych, ale czy się to uda to jeszcze nie wiem, zależy czy koty będą chciały współpracować :roll: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 45 gości