Po kilku godzinach szukania udało nam się zlokalizować nowe lokum matki z kociakami. Ufff...
Kociaki siedzą w zaroślach, na trerenie zagrodzonym, ale mają możliwość wychodzenia.
Do nich natomiast wejść nie można, to teren przerwanych robót archeologicznych.
Myślę, że chociaż kociaki narazie karmi tylko matka, to gdy dostaną stałe jedzenie, to szybciutko się nauczą jeść.
Zdradzę też tajemnicę: znalazł się DT.
Jutro popołudniu będziemy łapać kociaki. Musimy wywabić je na otwarty teren i to nie będzie proste.
