28 sierpnia 2011, godz. 5:00 zbiórka pod drewutnią (Anka, Marija i ja)
Tytuł: Trumf, trumf Misia bela...
zebrałyśmy się
zabrałyśmy klamoty (4 klatki + 3 kontenery) i idąc w ciemnościach poszłyśmy "na akcję"...
oj, akcja była!
prawdziwie policyjna akcja!
a więc, rozstawiłyśmy wśród powypadkowych części samochodowych klatki
i potem niewiele się zastanawiając wyciągnęłyśmy z Mariją aparaty fotograficzne
cyk, cyk, cyk
tak parę zdjęć do dokumentacji
jeszcze nie zdążyłam zapakować aparatu do plecaka a tu zjawia się bardzo groźnie wyglądający i kompletnie wyposażony Pan Policjant
- poproszę o aparaty
dałyśmy
- proszę wykasować zdjęcia
wykasowałyśmy
- proszę opuścić teren
opuściłyśmy
na szczęście Anka jest pracownikiem Policji i to ona, tak po prawdzie, odwaliła za nas całą robotę
a my stałyśmy za bramą
a my siedziałyśmy za bramą
i czekałyśmy
a Anka kursowała
do klatek
do nas
do klatek
i znowu do nas
pierwsze załapało się coś czarnego z bardzo uszkodzonymi po kocim katarze obydwoma oczami

już z daleka słychać było okrzyki Ani - mam, mam!
przepakowałyśmy do kontenera, i
stałyśmy za bramą
siedziałyśmy za bramą
czekałyśmy
a Anka kursowała
do klatek
do nas
do klatek
i znowu do nas
jako drugi złapał się jasnobrązowy pręgowany bandzior z uszami jak firanki

przepakowałyśmy do kontenera, i
stałyśmy za bramą
siedziałyśmy za bramą
czekałyśmy i z tych nudów zaczęłyśmy sobie przypominać dziecięce wyliczanki
...Misia, Kasia konfacela...
a Anka kursowała
do klatek
do nas
do klatek
i znowu do nas
i nagle Anka przybiega krzycząc:
mam, mam, złapałam go rękami (drugi czarny z bardzo uszkodzonym po kocim katarze jednym okiem)!


o Boże jak się bałam!
mam, mam!
podrapał mnie, ale to nic!
mam, mam!
...ufff!
no to mamy 3 sztuki
została jeszcze matka
matka była cwana!
krążyła cały czas wokół klatek i nie wchodziła, a my
stałyśmy za bramą
siedziałyśmy za bramą
czekałyśmy i z tych nudów zaczęłyśmy grać w kamyczki (znacie, pamiętacie jak się w to gra?)
...Misia a, Misia b...
a Anka kursowała
do klatek
do nas
do klatek
i znowu do nas
nasza koleżanka była już tak zdesperowana, że ściągnęła dresik i chciał się już rzucać na kocicę
a my
stałyśmy za bramą
siedziałyśmy za bramą
czekałyśmy i tak na zmianę to stare wyliczanki to gra w kamyczki
...Misia Kasia kon-fa-ce!
nagle przy murze budynku pojawia się facet i sika
wstaję i krzyczę: proszę nie obsikiwać nam kontenerówa z kotami!
a on: przepraszam, ale mogłem już wytrzymać
...i spakował się i poszedł
został tylko po nim mokry ślad na tynku
na szczęście trochę dalej od naszych kotów...
a Anka kursowała
do klatek
do nas
do klatek
i znowu do nas
i tak nam zeszło do 11:00
przyjechało auto
zabrało nas, koty i klatki
klatki do drewutni
koty do lecznicy
nas do domu
wśród samochodowych wraków Ania zostawiła dwie klatki
miałyśmy nadzieję, że po południu lub w nocy kocica wreszcie się złapie (nie jadła już od 3 dni)
złapała się dopiero rano
Marija mi potem powiedziała, że Anka zadzwoniła do niej parę minut po 6:00 i powiedziała:
- kocica weszła do połowy, więc rzuciłam się na klatkę żeby ją zamknąć
...pogubiłam przy tym klapki, ale mam ją, mam!
została tam jeszcze jedna klatka na kocura, którego jakiś czas temu przegonił Bandzior
może teraz kiedy jego już nie ma Fredek się pokaże...
wszystkie koty Ania zabiera na swoją działkę
na Sienkiewicza nie mogą zostać...
powody przemilczę...
działkę Ania ma koło domu, więc będzie jej łatwiej je doglądać
wszystko jest już przygotowane na przyjęcie kotów
ps.
między którymś tam refrenem a którymś postanowiłam skorzystać z toalety
jedynym rozsądnym wyjściem wydało mi się pójść do Komendy
na wszelki wypadek Ania poszła ze mną
i tu, seprajz!
mam zakaz wstępu, bo robiłam zdjęcia!
ciekawe czy zrobili mi portret pamięciowy, hih!
ciekawe czy wylądowałam w kartotece z dopiskiem: to ta, która robiła zdjęcia dowodom przestępstw (dla niewtajemniczonych: resztki z samochodów), hih!
nie do wiary!
a WC tuż za bramką i pewnie też z kamerą, hih!
na szczęście się udało
resztę postanowiłam już dowieść do domu...
...mrrr!