Tak o alergii czytałam

. Zgłębiam temat od jakiegoś czasu. U Loli sytuacja opanowana i będzie tylko na suchym i surowym mięsie, gotową mokrą karmę będzie dostawała raz na jakiś czas w małych ilościach, w ramach przysmaku, mam wrażenie, że mokre żarcie też przyczynia się do rewolucji w jej flaczkach.
Bardzo chciałabym żeby pozostałe panny jadły również surowiznę, ale niestety, Mila to nawet nie powącha, minę robi taką jakbym ją otruć chciała, Pixi ewentualnie się mięchem pobawi, trącając łapką - zjeść nie zje.
Dziś koty zwariowały na punkcie... mleka. Kociego. Kupiłam w ramach urozmaicenia menu - mleko Gimpet, no i totalne szaleństwo.
Może zaczną więcej pić, będę je mieszać z wodą

.
A no i dziś mija 7 miesięcy od przeprowadzki Pixi do Łodzi.
Milcia dziś pozowała

.

