Muszę się pozwierzać
Kiedy Kajunia do nas trafiła, trzymiesięczny przerażony dzikusek, byłam bardzo sceptyczna jeśli chodzi o jej przyszłość. Nie bardzo wierzyłam, że da się ją oswoić ze względu na wiek i na charakter (generalnie 3 miesiące to wiek "graniczny" jeśli chodzi o oswajanie, tak się przyjmuje). Najbardziej nieśmiała i bojaźliwa z czwórki rodzeństwa, nigdy nie wychodząca za parking - to jej uratowało życie, ale źle rokowało jeśli chodzi o oswojenie. W dodatku mamy w domu już kilka kotów, ktorych do tej pory nie udało się wyadoptować bo nie chcą mieć do czynienia z ludźmi (Świerczek, Gryzia) albo są bojaźliwe za bardzo (bracia Pigalaki).
No więc bardzo się pomyliłam jeśli chodzi o Kaję
Mała jest kochana. Wystarczy do niej zagadać, spojrzeć - już mruczy. Uwielbia przytulanie, głaskanie, domaga się tego. Nawet, jeśli się gdzieś bunkruje w pokoju VVu, to zagadana - wychodzi i od razu mruczy oczywiście. Ślicznie się bawi, wcale nie jest jakoś strasznie bojaźliwa. Zakumplowała się ze Złotooką, choć wielkiej miłości nie ma. Możliwe, że gdyby Kaję wypuścić "na pokoje", to by się uwsteczniła i zaczęła troszke dziczyć, ale pewnie szybko by jej przeszło
Kajunia jest super.