
jak miło ze go pamiętacie,
spędził u dziadków 2 tyg, co obliczyłam (nie bez kłopotu) na ok. 2 i pół miesiąca jego życia, kawał czasu. Najważniejsze ze się do dziadków przyzwyczaił i i lubi z wzajemnością.
jak przyjechałam to miał minę "a kto to jest?! i czemu mnie dotyka???"
ale potem jak już go zabrałam do siebie to mu się odkręciło...
jest bardzo kochany, nie psoci, się słucha, jak mu sie zdarzy zrzucić doniczkę w pogoni za muchą to stoi opodal z miną" no wiem, zepsułem Ci i będziesz krzyczc, ale naprawde nie chciałem..."
i oczywiscie mina kota ze Shreka! one to kurde mają w genach!!!
a jak go wożę na działke do dziadków (haha, Pozytywka, macie z wetką jeden słowki kocio-ludzki, czy jak?) to chodzi sobie ale przychodzi jak go zawołać!!! i to jest zdumiewające
i nie włóczy sie całymi dniami po lesie tylko raczej trzyma się blisko...
a jak się ze mną bawi to jest naprawde bardzo delikatny mimo ze uwielbia gryźć to robi to bardzo leciutko
i tak się droczymy,
jest już duży, ale dalej pakuje mi się na szyję...
jest cudny i... wisi mu brzuch tylko pusty...
widać taka jego uroda..