W dodatku miau mnie nie lubi

Jakimś sposobem ostatnio zablokowałam sobie hasło. Dostałam hasło tymczasowe, które też przestało działać
Nie wiem, o co kaman. Udało mi się wreszcie dostać na kolejne tymczasowe hasło i zmienić już na własne. Może już będzie ok
Jestem dzisiaj w domu, bo dopadło mnie paskudztwo - rotawirus, czy coś w ten deseń. Po każdej nocnej wizycie w łazience Mania krzyczała "hurrrra, już nie śpisz, miziaj mnie, miziaj, jeszcze miziaj, a ja będę ugniatać twoją gębę łapkami"

W ten oto sposób nie dałam rano rady się zwlec. Towarzyszyła mi więc w łóżku przez cały dzień (ale już wstałam).
Przeżyłam też dziś chwilę grozy. Otóż kot nasz Melisa jest od początku jajożerna. Do tego stopnia, że zawsze gotując sobie jajko muszę ugotować dodatkowe, zjadają je do spółki z Manią (Emma poliże, ale nie przepada). Nie mogę zostawić samopas gotujących się jajek, bo Melesteria usiłuje zajrzeć do wrzątku

Dzisiaj udało mi się nie wpuścić jej na płytę, to wskoczyła do zlewu, gdzie wylewałam wrzątek z garnka. Tylko błyskawiczne (i brutalne) strącenie Melki łokciem na podłogę uratowało ją przed poparzeniem... A co się dzieje, jak jajko stygnie

Szaleństwo. A przecież nie dam jej gorącego.
Przypomniało mi się, że jak brałam Melisę/Bursztynkę, to mama Oli (Olafen) wręczyła mi długi list, w którym szczegółowo opisała, co kotek lubi

Były tam właśnie i jajeczka, i naleśniczki, i rosołek

O naleśniczkach już pisałam - młody sobie smażył niedawno, zostawił jednego na chwilę na talerzu i ujrzał Melkę, w pośpiechu umykającą z wielkim naleśniorem w paszczy
Poza tym nie podobają mi się dziąsła Maniusi. Oraz jej chuch. I to od jakiegoś czasu. Początkowo wydawało mi się, że to chwilowe, czymś sobie podrażniła, ale chyba nie. Martwię się. Myślę, że musimy się udać do weta.
Paw, witamy serdecznie
