rano wstałam z nadzieją że ktoś zadzwoni, zapyta o Pikusia..................nikt, maile też milczą.........dla niego chyba nie ma szansy?
zrobiłam mu pokoik w kocim hotelu, dałam mu ogromny boks pod oknem, on i tak nie widzi, siedzi w miejscu. koty na niego wcale nie reagują, a on maje w nosie. merda do mnie ogonkiem, chodzimy na spacerki jak dzieci usną wokół mojego domu. z mężem ma kosę straszną, powiedział że ostatecznie pies może siedzieć w kocim hotelu byle on by go nie musiał oglądać. zbieram pieniążki na niego- bo w razie niemca muszę mieć na hotel dla psów, wynegocjowałam zniżki 15 zł doba, ale w skali miesiąca to wyjdzie 420 zł, nie licząc w skali kilku miesięcy, póki uda mi się go trzymać w kociarni problem opłat odpada.
Marlon podaj mi proszę sumę z konta pudzianka- bo chcę zrobić mu zakupy.
na nasz odzew pomocy wpłynęło pocztą 27 saszetek karmy po 100 gr póki co. komu mam oddać?
proszę o zrobienie na naszej stronce pod "plakatem- pomoc" info: "DAROWIZNY" I ja będę kolejno liczyć karmę i wysyłać nazwiska darczyńców do admina żeby ładnie wszytko wyglądało.
telefony o adopcje zaczynają dzwonić.
pochwalę się, dostałam takiego maila, to miód na moją skołataną duszę:
"Witam
przesyłam zgodnie z ustaleniami kilka fotek Ahmes (takie miało być imię pierwotnie), jednak po ujawnieniu się pełni charakteru, imię inspirowane egipską księżniczką, wydawało się blade dla tak całuśnej i słodkiej kocicy, więc Carmen nazywamy teraz Black Candy.
Początki były jak zawsze średnie, BC wystraszona chowała się pod stołem w ciasnych kącikach, była bacznie śledzona przez Niunię i lekko tyranizowana, jednak nie lała się krew, nie było bijatyk więc czekaliśmy co będzie dalej...
okazało się że bardzo szybko się zaadaptowała, pokochali ją wszyscy, nawet Niunia nie może bez niej żyć. Jest strasznie gadatliwym kotem, uwielbiającym pieszczoty, oddającym całuski. Jest bardzo czysta i grzeczna, z gracją małej pumy przechadza się pomiędzy moimi storczykami i buszuje w terrarium świnek czując się jak w dzungli. Niunia jest szczęśliwa bo znalazła przyjaciółkę do szalonych zabaw, dzikich gonitw, zabawy w podchody czy chowanego. BC zaprzyjaźniała się też że świnkami. Wszyscy ją kochamy i nie wyobrażamy sobie bez niej życia.
Dziękuję Pani z całego serca, za tak wspaniały dar jakim jest Cukiereczek, to co Pani robi dla innych potrzebujących stworzeń, to coś cudownego. Jest Pani prawdziwym "kocim aniołem", może nie tylko kocim bo ludziom też Pani sprawia radość.
Nam Pani sprawiła - poznając nas z Cukiereczkiem.
Pozdrawiamy z całego serca
K.A.W.
ps. Black Candy ma szelki, transporter i adresownik, jednak z racji tego że mieszkamy na 8 pietrze, zawsze pilnujemy koty, a one nie znoszą mieć nic na sobie, to zakładamy całą uprzęż tylko na wychodne..."
po takim liście mam znów napęd i mobilizację do działania. a list dotyczył kotki którą zwiózł chrzestny moich córek do dr kasprzyka
