Nie wiem czemu, ale zawsze mnie ten utwór wzrusza.
Jak mam humor wisielczy, wzrusza mnie tym bardziej.

Wczoraj, to był czysty masochizm z mojej strony.

Noisiowi bardzo przypadły do gustu skrzypce i słuchał razem ze mną.
Ja chlipałam, on się ocierał o monitor. Co włączyłam tę arię, on się objawiał.
Mój meloman.

Trzeba by go do filharmonii wziąć.

Dziś jest lepiej. Powoli, bo powoli humor mi powraca.
Dziś jest póki co tak:
http://www.youtube.com/watch?v=M8FeKQAPuTY
Może ktoś ma ochotę posłuchać i popatrzeć. Ja uszu i oczu nie umiem oderwać.
