Moje śliczne maleńtaski wczoraj wraz z TZ zawiozłam do DS

Dzięki ogłoszeniu, jakie ukazało się w naszej lokalnej gazecie, wczoraj zadzwonił telefon - Pan brzmiał bardzo, bardzo konkretnie, dlatego umówiłam się od razu, że po pracy przyjedziemy i przywieziemy kociaki, porozmawiamy, sprawdzimy warunki i zadecydujemy czy to odpowiedni domek dla maleńtasków, a Państwo zadecydują,czy kociaki się podobają

Domek jest 15 min drogi autem od nas, w podnowotomyskiej wiosce.
Domek znajduje się pod lasem, nie ma głównej drogi w pobliżu, dom otoczony łąkami. Na dzień dobry przywitał nas śliczny, zadbany koń, który właśnie sobie chodził po wybiegu i memlał zieloną trawkę

Dochodzimy do bramy podwórka, a tam mała psinka, która nas tak obszczekała, a przecież to była mała około 9 letnia mikrosunia, taka słodka, Kropka

Idziemy dalej, a koło sunia na ogródku na trawce pod drzewkiem śliczny biało-rudy kocurek się wylegiwał

W domu na powitanie - potężny, dorodny cały rudy kocur (bez oka), ale śliczny, za chwilkę kotka cudowna szylkretka (biało,rudo,czarna - piękna), za chwilkę jeszcze jeden biało-rudy kocurek- brat tego, co na dworze leżał na słońcu

W domu mieszkają jeszcze dwa inne koty - razem 6 dorosłych kotów (5 kocurków i jedna kotka) - wszystkie wykastrowane.
Państwo opowiadali historie swoich kotów - mieli ich sporo w swoim życiu (Pani to kociara o wielkim sercu

).
Koty w ich domu się przewijają co rusz to nowe, bo zawsze Państwo brali do siebie już koty wiekowe, chore wszystkie zabrane albo ze złych warunków na jakimś gospodarstwie, albo ze schroniska z Poznania.
Dlatego teraz Państwo zadecydowali że do dorosłego już stadka dołączą małe moje kociaki, które się bardzo, bardzo mocno Państwu spodobały

Kocurek odważniejszy od razu zaczął po domu chodzić i zwiedzać, kolorowa położyła się na swój kocyk, który zabrałam od siebie z domu, który miały w swoim koszyczku u mnie. Pani już miała przygotowany koszyczek dla nich, tam włożyłyśmy kocyk od nas i koteczka się położyła - lekko była zestresowana. Ale kocurek - czuł się jak u siebie, wskoczył na parapet, a po chwili już na sofie się położył i kruczał

O takim domku marzyłam dla moich maleńtasków i co najważniejsze są razem

Będą miały fajne miejsca do buszowania po dworze

A zimą - Pan powiedział, że zawsze kotki zanosi z domu do stajni, by mogły sobie pobiegać po sianku, poskakać i wspinać się po drewnianych słupach, bo na dworze przecież zimno i by łapki im pomarzły

Ah, takie domki to mogłabym klonować

Umowa spisana, maleńtaski zostały, a my z przyjemnością i spokojem zostawiliśmy je w DS

Smutno bez nich w domu, pokochałam je jak zwykle całym serduchem - ciężko jest oddawać tymczasowiczów, no ale takich los DT, zawsze przeżywam gdy wyjeżdżają do DS, czy to psy, czy koty...
No ale przynajmniej kolejne dwa życia uratowane i odtąd na swoim będą żyły w szczęściu

POWODZENIA MALUSZKI

BĄDŹCIE SZCZĘŚLIWE

A ja... ja trochę odsapnę, bo jeszcze do niedawna miałam w domu 9 zwierza, w tym tylko 4 swoje

Teraz została już tylko jedna tymczasowiczka
