taizu pisze:Dziewczyny, mnie się wydaje, ze opiekunka Natki własnie ma sobie za ze, ze nie dopilnowała, może zlekceważyła zagrożenie, nie przypuszczając, ze mała będzie w stanie gdzieś się wspinać.
Czytając wpisy na tym wątku też bym się na jej miejscu nie ujawniała...
Też sobie tak pomyślałam.
Nie zawsze da się wszystko przewidzieć. Nie jestem bardzo długo na miau, ale czytałam o paru wypadkach u bardzo doświadczonych kociarzy, w miejscach w domu, które nikomu nie przyszły by do głowy.
Sama miałam kiedyś przypadek, iż mały kociak wszedł mi pod sufit po piankowej tapecie, wbijając w nią pazurki. Zdążyłam w ostatniej chwili złapać go w locie. Do głowy mi nie przyszło, że kot może coś takiego wykombinować, tym bardziej, że nigdy, przez lata, żaden inny kot na to nie wpadł, a ten tak. Dla nas to była tapeta jak każda inna.
Każdy z nas uczy się na błędach, czasem swoich, czasem cudzych. Często są to błędy wynikające z niewiedzy, nie przewidzenia sytuacji i niestety tragiczne.
Ludzie też są różni. Jeden publicznie będzie bił się w piersi inny będzie bał się linczu, choć i jeden i drugi zawinił niedopatrzeniem. Jeszcze inny musi mieć czas aby przeżyć traumę, zanim będzie potrafił o czymś opowiedzieć.
Ja rozumiem zdenerwowanie i emocje, bo kibicowałam maleńkiej po cichutku i jest mi strasznie przykro i zal, ale może gdyby Miau zareagowało mniej impulsywnie, opiekunka nie bała by się opisać nam jak to się stało?