Tosia i Dizelek, moje ukochane siersciuchy. Historia Dilka (5 lat) zaczyna sie
TU (jakby ktos chciał poczytac bo byc może jego dramatyczne przejscia z dzieciństwa maja znaczenie dla tego co sie teraz dzieje) Tosia (4 lata) zaczela
TAK A cała historia zaczyna się na początku czerwca kiedy znajoma wyczuwa na grzbiecie Dizelka dwa symetryczne guzki. Guzki kocio ma od lat-nie niepokoiłam się nimi zwalajac to na odczyny po zastrzykach. Gulki miękkie, wielkości orzecha laskowego, kot nie reaguje na macanki w tym miejscu. Podejrzenie-powiększone nerki. W panice i na sygnale lecimy do weta-wet twierdzi, że nerek w tym miejscu nie ma i to są guzy biodrowe. Tak czy inaczej pobieramy krew...niestety strasznie nieudolnie...wystarcza tylko na biochemię. Na drugi dzień świat mi się wali...Kreatynina: 1,9, mocznik 59...u 5-letniego kota...Wpadam na watek nerkowy i z pomoca nerkowych wyjadaczy zaczynam diagnostykę. USG u Siedlickiego nie wykazuje absolutnie żadnych anomalii. Guzki z dala od nerek, nie maja z nimi nic wspólnego. W moczu ślad białka, stos. białka do kreatyniny: nie wiadomo: krea duzo a białka slad czyli poniżej 20 mg/dl, PH lekko kwasne, leukocyty i erytrocyty: 0-1 w p w.,cięzar 1,050. Pojedyńcze nabłonki i wałeczki, pojedyncze fosforany. Diluś jest kotem z wodowstretem. Nie pije wody prawie w ogóle. Do tej pory jadł głównie same mokre z suchym jako urozmaiceniem. Wtedy jednak karmiłam koty tylko surowym indykiem i suchym Trovetem. W Laboklinie wyczytałam, że duza podaż mięsnia w diecie może podwyższać poziom kreatyniny w krwi nawet o 20%. Biorac poprawke na to i byc może odwodnienie dopajam kota dolewając mu do posiłków wody. Kolejne badanie moczu po 3 tyg: Ciężar 1,045, białko-krea: 0,14, PH: 6,5, liczne pasma śluzu, leuko i erytrocyty: 0-1, nabłonki jak poprzednio, brak wałeczków. Fosforany sie wypłukaly. Posiew z mikcji wykazuje e.coli hemolityczną 10^3. Idziemy do weta. Wyniki mam olać i zrobic kontrolę za 3 miesiące. Po 2 tyg. kolejne badanie moczu. Ciężar spada do 1,035, erytrocytów brak, leuko 0-2, białko/krea 0,13. Posiew znów wykazuje e.coli hemolityczna tym razem 10^4. Idziemy do weta, drugiego weta który zna moje kotuchy, w tej samej lecznicy. Bakterie mam olać lub dla świetego spokoju zrobic pobranie z pęcherza. Wetka jednak wyklucza bakterie, zwalajac to jak Jej koleżanka na zanieczyszczenie. Nie ma mowy o antybiotyku przy takim cięzarze moczu. Mierzymy cisnienie-za wysokie, miał o ile pamietam górne 190 ale czekalismy ponad 2 h w lecznicy i kotuch był zestresowany. Jedziemy po dwóch dniach specjalnie umówieni, bez czekania...po nadcisnieniu ani śladu. Robimy biochemie i morfologię: Kreatynina wychodzi 1,84 za to mocznik 69-mimo dopajania! Erytrocyty, hemoglobina i hematokryt przekroczony ale nieznacznie. W tym samym czasie zauważam, że kocio ma zatwardzenie. Rodzi kupę w bólach, niewiele twardą i łamliwą (odwodnienie???). Całe szczęscie laktulza i colon załatwiaja sprawę. Kocio ma jeśc wit. E i kwasy omega 3...i wsio... Po 10 dniach robie mocz i krew, Krea znów 1,9 ( ale w innym labie) za to mocznik spada do 55. Mocz bez zmian oprócz PH już 7 i cięzar 1,032

Idziemy do poleconego nefrologa , nie, nie do ANS...No i tu zonk...ta wetka twierdzi, że skoro to e.coli hemolityczna to raczej zanieczyszczeniem nie jest i weci zbyt często kosztem pacjenta ignorują wyniki posiewu zmikcji. Ja za kazdym razem podmywam kota, dezynfekuje prącie , dezynfekuje chochlę i potem gotuje minimum 15 minut i naprawdę uważam jak pobieram siki. Poza tym tak na chłopski rozum...jak jedna bakteria może byc zanieczyszczeniem? Na kocie jest ich mnóstwo, jakim cudem jedna daje kopa innym i radosnie wskakuje do pojemniczka na mocz???;) W międzyczasie wzięłam Tosi siki do badania-procedura taka sam oprócz podmycia-nie zdażyłam. W dodatku do pojemniczka wpadło ziarnko zwirku...i co? Nic! Ani jedego drobnoustroja, nawet hodowane go w bulionie jak napisali państwo z Laboklinu. Kocio dostał antybiotyk wg. antybiogramu (cefaseptin) i phytophale 1 tabl. dziennie. Po 10 dniach miałam skontrolowac krew i mocz....Niestety nie zdazyłam w terminie, złapalam mocz juz po skończeniu leku. Wrócilismy do punktu wyjścia, ciężar 1,051, białko/krea: 0,14, lekocyty i erytrocyty 0-1 wpw, nablonki nieliczne i znów franca e.coli 10^3. Za to kreatynina wyszła 2.... mocznik kula sie cały czas w okolicach 55. Za to czerwonokrwinkowe znów wysokie, ciut powyżej lub na granicy normy. Jonogram tez mamy niefajny (w nawiasie normy): sód:157,2 (156,5), potas: 5,1 (5,6), chlorki: 121 (118,4), wapń: 10,4 (11,1), fosfor 4,3 (6,8). Wysyłam wyniki krwi do wetki ( nie miałam jeszce moczu). Wg. Niej kot nadal jest słabo nawodniony. Po wynikach moczu zastanowi sie nad mocniejszym diuretykiem. No i tu mam zgryz...zdania co do podawania leków moczopednych sa podzielone...a ja mam wrazenie ze Dilu coś słabo je znosił. Podzieliłam się z wetka moim wątpliwościami odnosnie mocniejszych leków moczopędnych kiedy wysylałam wyniki krwi ale nic mi ne odpowiedziała

Oczywiście po antybiotyku kotek mógł się czuc nieco źle ale po nim i na pytophale miałam wrażenie, że cos go boli...odstawiłam...kot poczul się lepiej. Poza tym dopajanie powoduje, że kot mniej je. Mam wrażenie, że nieco schudł. To zawsze był żarłok straszliwy a do tego namaczanego żarcia czuje obrzydzenie. Nie wiem ile puszek i saszetek poszło do kanalizacji...a ile rosołow! Fontanne kupiłam mu specjalnie-teraz szukam kupca

Najlepsze puszki wywałam do kibla...masakra! Od kliku dni dolewam wody mniej...kocio od razu je chętniej,. Reasumując...Diluś ma coś nie halo z nerkami, USG nic nie wykazało, ciężar moczu na dopajniu spadał, kreatynina na dopajaniu, antybiotyku i phytophale skoczyła, cięzar moczu do góry ale to może od leków. Hemoglobina, hematokryt i erytrocyty ciagle przy górnej granicy, w moczu po raz trzeci e.coli krwotoczna, leukocyty we krwi 14,8 (20). Kilka dni temu z susiaka zdjęłam żołte cos zaschniete, jakby ropę??? Inna sprawa-od zawsze lekki stan zapalny dziąseł. Mycie zebów nie pomaga. Stan ten jest naprawde lekki ale podobno w nerkach moga tworzyc się jak to wetka okresliła kompleksy immunologiczne. To raz...dwa-Dilus w kocieństwie przeszedł PP...przynajmniej taka była diagnoza ale tylko na podstawie objawów. Ten kot umierał.A jesli to wtedy nie była PP tylko jelitowa e.coli??? Może przesączyła sie do nerek i tam sobie bytuje jakos tam przez kota jeszcze trzymana w ryzach? Po antybiotyku jedyne co, że Diluś przestał pokasływac co zdaza mu sie rzadko aczkolwiek długo...wszyscy zwalaja na klaczki...a tu proszę...

Nie wiem teraz co ma robić...2 wetki Dila odmawiają gwałtownych działań, nefrolog chce kota potraktować mocniejszym diuretykiem a ja zastygłam w niemocy decyzyjnej...a zeby jeszcze było milej Tośka w czerwcu miała kreatynine 1, 8!!! Kota suchożerna ale duzo pijaca...dwa moje koty...4 i 5 lat...a kreatyninę mają jak moja 13-letnia seniorka...Co sie do diaska dzieje??? Jeszcze jedno...w kwietniu zamieszkalismy sami...moze to stres? Wyrwalam kociszcza ze 5 osobowego stada + 2 zwierzaki , z domu gdzie zawsze ktos był...a teraz biedaki do 17-tej siedza same jak palec. Jak wracam zachowują sie normalnie ale nie wiem jak czuja się kiedy "nikto ne ma doma". Jak jadę z Dilem do weta znajduje po powrocie Tośkę pod kaloryferem...

Na początku koci miały Feliway, teraz zostawiam im właczone radio lub TV żeby im było raźniej. Nie piszę na nerkowym tego elaboratu bo tam bywają "nerkowcy";) a wiem, że na forum jest wiecej tęgich glów ktore niekoniecznie zaglądaja do tamtego watku

...co ludziki o tym myślicie bo ja jestem na skraju zalamania nerwowego...