Problem z kotem ... sąsiadów.

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw sie 18, 2011 7:53 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess pisze: Jak to powiedziała moja teściowa (po tym jak go po raz kolejny nakryła przy misce naszej kotki) że nie po to dobre szynki i mięsko ona szykuje dla kotki żeby ten pchlarz to zjadał. Z resztą... jednak nastrasze tą sąsiadke, że zadzwonie do schroniska, to może się nim zajmie, bo jak nie to chłopaki go chcą do lasu wywieść, a szkoda kota tak czy inaczej.



Z tą szyneczką mocno nasoloną i saletrowaną to ja bym uważała - nerki kota są bardzo wrażliwe. Lepiej Gourmeta kupić.


Widzę, że głupi ludzie dookoła a dostaje sie niewinnemu kotu...ech szkoda gadać :(
Obrazek Obrazek ObrazekFranek, Tośka, Kredka i LusiObrazek
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde
Lalunia [*] zawsze w naszych sercach

EdytaB_a

 
Posty: 3162
Od: Śro gru 15, 2010 10:21
Lokalizacja: okolice warszawy

Post » Czw sie 18, 2011 8:13 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

Wysterylizuj kotkę. To naprawdę nic tak wielkiego - jeśli nie wykonają zabiegu weci w pobliżu, to jedź dalej. Mój kolega miał podobny problem - tylko kotka była dochodząca i dzika, a kocury obznaczyły mu cały dom.
Wyobraź sobie, że ten facet, kompletnie nie znający się na kotach zrobił dla kocicy i swojego spokoju co następuje:
- skorzystał z dobrych rad i pomocy
- skonstruował klatkę-łapkę z kontenerka
- złapał kotkę
- zapłacił za zabieg
- przetrzymał kotkę w piwnicy po zabiegu
- wypuścił i dalej dokarmia na tarasie...

Natomiast forum (czyli Marea, ja, maria_kania i jej TŻ) zorganizowało transport kota do weta(coś około 70 km w jedną stronę) i nieco tańszą sterylkę z jednodobowym hotelikiem. Plus pomoc wetowi w łapaniu dziczy po gabinecie.
No i co ? Da się ? Dla dzikiego, byle jakiego kota ?

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sie 18, 2011 8:17 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

kya pisze:Kocur ma zakichanych opiekunow i takich samych sasiadow(was), ktorzy zaluja mu troche zarcia. Dla swojego kota szyneczke a ten za drzwiami niech chodzi glodny . Polska mentalnosc ,zalosne.


Nie mam obowiązku a może i nawet prawa karmić czyjeś zwierzęta.
Czy ty idziesz do sąsiadów i mówisz im jak mają wychowywać i czym karmić dziecko? Nie bo to ich dziecko i oni decydują. Tak samo z kotem - to ich zwierze i ich sprawa.

I nie róbcie ze mnie jakiejś tyranki. Ale nie moge i nie chce zajmować się i karmić obce zwierzęta, myślcie i mówicie co chcecie (ale nie tu - nie zaśmiecać mi wątku) ale nie mam obowiązku karmić czyjeś zwierzęta!

Nie jestem Wiolettą Villas by robić z domu schronisko. Z resztą to nie mój dom i właściciel NIE ŻYCZY sobie by sprowadzać obce zwierzęta do domu i sam je wygania.

RosePrincess

 
Posty: 25
Od: Czw maja 26, 2011 15:04

Post » Czw sie 18, 2011 8:20 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

Nie masz obowiazku,ale w glowie mi sie nie miesci jak mozna majac w domu kota spokojnie patrzec ,ze drugi kot obok gloduje. Tupetu Ci nie brakuje ale serca TAK.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw sie 18, 2011 8:24 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

No cóż, to chyba źle trafiłaś, tutaj raczej wszyscy poczuwają się do karmienia "obcych" kotów. Nawiasem mówiąc, jak widzę, że dziecko sąsiada chodzi głodne i zaniedbane, to idę do niego i mu mówię, a jak mi się nie chce dyskutować, to piszę do sądu rodzinnego. Z kocurem sprawa o wiele prostsza niż z dzieckiem, jajca mu obciąć i tyle. Mniej fatygi niż wywożenie do lasu.

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sie 18, 2011 8:37 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess, a nie przyszło Ci do głowy dlaczego weterynarz nie chce zrobić sterylki? Moim zdaniem nie z powodu zdrowia Twojej kici, a raczej z powodu braku umiejętności (choć to rutynowy i nie trudny zabieg) lub z powodu zawartości Twojego portfela. Za sterylke płacisz jednorazowo, za tabletki co miesiąc lub co jakiś czas, ale stale. Pozbywać się takiego źródła kasy przez kolejne ileś tam lat? Takich pacjentek jak Twoja kotka jest zapewne co najmniej kilka, gdyby je wysterylizował to skąd by brał kasę? A tak, nie dość, że płacisz za tabletki to za jakiś czas będziesz mu płacić za ich marne skutki dla zdrowia Twojej kotki. I interes się kręci.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 18, 2011 8:41 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

fiszka13 pisze:RosePrincess, a nie przyszło Ci do głowy dlaczego weterynarz nie chce zrobić sterylki? .


No nie chcą. I już o tym pisałam. NIE MAM ZAMIARU SIĘ POWTARZAĆ.

fiszka13 pisze: Pozbywać się takiego źródła kasy przez kolejne ileś tam lat? Takich pacjentek jak Twoja kotka jest zapewne co najmniej kilka, gdyby je wysterylizował to skąd by bral kasę.


Dla mnie żadna cena nie gra roli, jeśli chodzi o moją kotkę. NIE PRZELICZAM MOJEJ KOTKI NA ZŁOTÓWKI. Mogę płacić dwa razy tyle byle tylko nie męczyła się ciążą czy ochotą której nie może zaspokoić.


kya pisze:Nie masz obowiazku,ale w glowie mi sie nie miesci jak mozna majac w domu kota spokojnie patrzec ,ze drugi kot obok gloduje. Tupetu Ci nie brakuje ale serca TAK.


Głoduje? W życiu nie widziałam takiego obżarciucha.

RosePrincess

 
Posty: 25
Od: Czw maja 26, 2011 15:04

Post » Czw sie 18, 2011 8:43 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

Skoro kasa nie gra roli to czemu nie ruszysz 4-rech liter i nie poszukasz weta w innej miejscowości? Skoro tak ją kochasz to czemu faszerujesz ją prochami i chcesz zafundowac jej ropomacicze?
Obrazek Obrazek ObrazekFranek, Tośka, Kredka i LusiObrazek
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde
Lalunia [*] zawsze w naszych sercach

EdytaB_a

 
Posty: 3162
Od: Śro gru 15, 2010 10:21
Lokalizacja: okolice warszawy

Post » Czw sie 18, 2011 8:49 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess pisze:Dla mnie żadna cena nie gra roli, jeśli chodzi o moją kotkę. NIE PRZELICZAM MOJEJ KOTKI NA ZŁOTÓWKI. Mogę płacić dwa razy tyle byle tylko nie męczyła się ciążą czy ochotą której nie może zaspokoić.


No to ją wytnij i po problemie. Twoja miejscowość nie jest osobną planetą i nie jesteś skazana na lokalnych weterynarzy.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Czw sie 18, 2011 8:52 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess piszesz, że nie żałujesz ani grosza na swoja kotkę. Dlaczego więc pojechanie do innego miasta na zabieg to taki problem? Przecież tabletki jej tylko szkodzą. A chyba nie chcesz, za jakiś czas przeprowadzać operacji ratującej jej życia ?? (wtedy będziesz musiała jechać na sygnale do innego miasta skoro u Ciebie nie chcą takich zabiegów robić i co najgorsze możesz nie zdąrzyć dojechać)
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Czw sie 18, 2011 8:58 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

Słuchaj, ja Ciebie nie atakuję, więc nie musisz krzyczeć. :ok:
RosePrincess pisze:
fiszka13 pisze:RosePrincess, a nie przyszło Ci do głowy dlaczego weterynarz nie chce zrobić sterylki? .

No nie chcą. I już o tym pisałam. NIE MAM ZAMIARU SIĘ POWTARZAĆ.

Spokojnie, to pytanie retoryczne, nie chodzi mi o to, żebyś Ty się powtarzała, ale żebyś pomyślała czy warto bezkrytycznie przyjmować słowa weta. Skoro zależy ci na kotce, a jak piszesz - zależy.

RosePrincess pisze:Dla mnie żadna cena nie gra roli, jeśli chodzi o moją kotkę. NIE PRZELICZAM MOJEJ KOTKI NA ZŁOTÓWKI. Mogę płacić dwa razy tyle byle tylko nie męczyła się ciążą czy ochotą której nie może zaspokoić.

Ty nie przeliczasz, ale weterynarz owszem. I to miałam na myśli, jeśli uważnie przeczytasz co napisałam. Tabletki jej nie pomogą w stu procentach nie męczyć się. W tym może pomóc tylko sterylka. I to powie Ci każdy nowoczesny i wykształcony wet. Nie słuchaj weta, że nie robi sterylizacji, bo tabletki lepsze, czy że kotka musi choć raz mieć młode (co czasem weci mówią, niekoniecznie Twój, ale możesz taki argument usłyszeć), bo to bzdury powtarzane z wygodnictwa czy chęci kasy, nie dobra pacjenta.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 18, 2011 9:01 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess pisze:Dla mnie żadna cena nie gra roli, jeśli chodzi o moją kotkę. NIE PRZELICZAM MOJEJ KOTKI NA ZŁOTÓWKI. Mogę płacić dwa razy tyle byle tylko nie męczyła się ciążą czy ochotą której nie może zaspokoić.


Skoro tak kochasz kotkę i nie żałujesz na nią pieniędzy to wykastruj ją. Umów się na termin i podjedź z kotką do najbliższego, większego miasta.
Wierz mi, że antykoncepcja hormonalna nie jest obojętna dla zdrowia kotki :!:
Przykład - moja pierwsza kotka dostawała na początku zastrzyki antykoncepcyjne. Było ich raptem 2 może 3. Potem poszła na zabieg. Po operacji p. doktor stwierdziła, że już (po tych 2-3 zastrzykach) macica była zmieniona chorobowo :?

A jeśli chodzi o kocura to pogadaj spokojnie z sąsiadami. Może zaproponuj im, że będziesz wiozła swoją kotkę na sterylizację i przy okazji możesz zabrać ich kocura na kastrację.

Wawe

 
Posty: 9547
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sie 18, 2011 9:11 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess, dziewczyny dobrze radzą. Nawet jeśli to jest na razie sprzeczne z twoimi doświadczeniami.
Poczytaj forum, to kopalnia wiedzy na temat pielęgnacji, leczenia, żywienia.
Nie unoś się i nie pisz o "wywożeniu do lasu", bo to się ciężko czyta osobom, na co dzień angażującym wszystkie swoje siły, w pomoc dla bezdomnych i chorych zwierząt.
ka_towiczanka
 

Post » Czw sie 18, 2011 9:15 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

fiszka13 pisze: Tabletki jej nie pomogą w stu procentach nie męczyć się. W tym może pomóc tylko sterylka. I to powie Ci każdy nowoczesny i wykształcony wet. Nie słuchaj weta, że nie robi sterylizacji, bo tabletki lepsze, czy że kotka musi choć raz mieć młode (co czasem weci mówią, niekoniecznie Twój, ale możesz taki argument usłyszeć), bo to bzdury powtarzane z wygodnictwa czy chęci kasy, nie dobra pacjenta.


Jakoś pomagają - nie ma ciąży, nie chce się jej. Jak kocur ma zaloty do niej to ona ucieka, a wtedy już ktoś stoi z kijem i robi kocurowi garbowanie skóry :P

Wiele się naczytałam i nasłuchałam opinii weterynarzy i posiadaczy kotów i wszyscy twierdzą, że tabletki to dobre rozwiązanie.

ka_towiczanka pisze:Nie unoś się i nie pisz o "wywożeniu do lasu", bo to się ciężko czyta osobom, na co dzień angażującym wszystkie swoje siły, w pomoc dla bezdomnych i chorych zwierząt.


No ja bym tego nie chciała, bo to żywe stworzenie ale akurat nie mam tu NIC do gadania.


Na reszte bez sensowynych komentarzy nie odpowiadam.

Robi się tu bałagan i zamiast rad wysłuchuję krytyk. Proszę więc o zamknięcie wątku! Dziękuję.

RosePrincess

 
Posty: 25
Od: Czw maja 26, 2011 15:04

Post » Czw sie 18, 2011 9:21 Re: Problem z kotem ... sąsiadów.

RosePrincess pisze:
fiszka13 pisze: Tabletki jej nie pomogą w stu procentach nie męczyć się. W tym może pomóc tylko sterylka. I to powie Ci każdy nowoczesny i wykształcony wet. Nie słuchaj weta, że nie robi sterylizacji, bo tabletki lepsze, czy że kotka musi choć raz mieć młode (co czasem weci mówią, niekoniecznie Twój, ale możesz taki argument usłyszeć), bo to bzdury powtarzane z wygodnictwa czy chęci kasy, nie dobra pacjenta.


Jakoś pomagają - nie ma ciąży, nie chce się jej. Jak kocur ma zaloty do niej to ona ucieka, a wtedy już ktoś stoi z kijem i robi kocurowi garbowanie skóry :P

Wiele się naczytałam i nasłuchałam opinii weterynarzy i posiadaczy kotów i wszyscy twierdzą, że tabletki to dobre rozwiązanie.

ka_towiczanka pisze:Nie unoś się i nie pisz o "wywożeniu do lasu", bo to się ciężko czyta osobom, na co dzień angażującym wszystkie swoje siły, w pomoc dla bezdomnych i chorych zwierząt.


No ja bym tego nie chciała, bo to żywe stworzenie ale akurat nie mam tu NIC do gadania.


Na reszte bez sensowynych komentarzy nie odpowiadam.

Robi się tu bałagan i zamiast rad wysłuchuję krytyk. Proszę więc o zamknięcie wątku! Dziękuję.


Brak słów... To przerażające, co tu piszesz...
W zamyśleniu majestat mają niedościgły
Wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Norku

 
Posty: 739
Od: Wto cze 01, 2010 15:25

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 57 gości