Cmentarz Brwinów.Są kocięta.Jest źle,potrzebna karma,głodne

zamowilam bozite, jutro powinni wyslac

Podnoszę podnoszę

[oczko moje jedno bidne strasznie.. z krwistą błoną.. no ale za to apetytu nie brak.. pół recovery,pół felixa i garść chrupków już poszła w brzuszki.. acha.. podglądają nas

]

Trzymam kciuki za jutrzejszą łapankę. Oby ciężarne się złapały :ok:

.

Trzymam kciuki mocno za jutro!!! :ok:

Dziś rozmawiałam przez telefon z karmicielką, długo sobie pogadałyśmy.
Ona mówiła, ja głownie słuchałam, słuchałam i gardło mi się zaciskało, łzy płynęły po policzkach :cry:

Filmik tu na forum, mimo, że bardzo poruszający, jednak to tylko namiasta bólu i cierpienia tych kotów :cry:

Dramatu jaki się tam rozgrywa od lat.
Słyszałam o kotce, która kilka dni rodziła, nie mogła urodzić, chodziła po cmentarzu, a za nią sączyłą się krew.
Kotka wydała na świat kociaka- to ten czarny kocurek na fimie, który pił mleko. Kotka powiła kociaka, a potem poszła i kilka dni umierała w niewyobrazłąnych męczarniach!!!

Słyszałam o kociakach rodzących się w zimie, małych robaczkach wyprowadzanych na śnieg przez matki, które potem po prostu, zamarzały

O chorych kocicach rozszarpywanych przez psy, biedne nie miały siły po porodzie uciekać.

To co się tam dzieje, to horror.
Podobna sprawa kotów, ich bytu wiele razy była zgłaszana do urzędu

BŁAGAMY Kochani pomóżcie nam ratować te koty.

POMÓŻCIE nie dopuszcić do kolejnego cierpienia, bólu, głodu.
Niech nie rodza się kolejne kocięta,chore, ułomne, cierpiące, to nie dla miejsce

POMÓŻCIE choć trochę naprawić to zło, polepszyć im byt.

Proszę.......................

One musza stamtad zniknac raz na zawsze - inaczej ich losu nie da sie odmienic

Jeśli nie będą się rodzić kolejne kociaki, to nie muszą stamtąd znikać. Jeśli uda się wysterylizować stado, to (z niewielką pomocą ze strony karmicielek) mogą sobie bardzo dobrze radzić jako koty wolnożyjące. Jeśli uda się do tego doprowadzić, to wówczas wystarczy tylko monitorować ich stan zdrowia i odławiać te, które potrzebują pomocy ze względu na choroby.

Bazarek

viewtopic.php?f=20&t=131765&p=7838125#p7838125

Tajemniczy Wujek Z. pisze:Jeśli nie będą się rodzić kolejne kociaki, to nie muszą stamtąd znikać. Jeśli uda się wysterylizować stado, to (z niewielką pomocą ze strony karmicielek) mogą sobie bardzo dobrze radzić jako koty wolnożyjące. Jeśli uda się do tego doprowadzić, to wówczas wystarczy tylko monitorować ich stan zdrowia i odławiać te, które potrzebują pomocy ze względu na choroby.

No a nieprzyjazni ludzie i psy... :roll:

Dlaczego ta pani nie mogla wziac rodzacej kotki do weterynarza? pewnie glupie pytanie, ale nie rozumiem jak tak mozna. nawet zawiezc do Koterii zeby bylo za darmo i powiedziec, ze kotka znaleziona w Warszawie. przerasta mnie to wszystko, mysle tylko o tych kotach, zeby udalo sie je uratowac i dac im normalne zycie

Zdrowe, dorosłe koty poradzą sobie na cmentarzu z każdym psem. To wbrew pozorom bardzo przyjazny im teren. A nieprzyjaźni ludzie? Są wszędzie.

O Koterii pewno nie słyszała, a lokalny wet pewno chciał pieniedzy...

CheshireCat1 pisze:Dlaczego ta pani nie mogla wziac rodzacej kotki do weterynarza? pewnie glupie pytanie [...]

Jeśli się ma 900 zł emerytury, to odpowiedź nasuwa się sama.

i 8 kotów w domu

Nie sądzę, że uda się sprawić, żeby koty stamtąd zniknęły. Jak znikną te, znajdą się następne

.
Podrzucone przez ludzi.
Te koty z drugiej części pewnie były kiedyś domowe

.

Najważniejsze są sterylki, żeby nie rodziło się więcej kociąt.
Trzeba też szukać domów maluchom, bo niektórym pewnie uda się dorosnąć (chociaż bez oka, czy całkiem niewidomym) i też zaczną rodzić

.

Cmentarz Brwinów.Są kocięta.Jest źle,potrzebna karma,głodne

Kto przegląda forum