Jestem, jestem

Wiecie, ile zajęć po obudzeniu ma opiekunka trójkota? No wiem, że wiecie
Spałam dość mocno, pod tym względem mam dobrze ustawiony organizm - jak już zasnę, to śpię dopóki się nie wyśpię. Owszem, słyszałam jakieś skiki-bryki, turlanie piłeczek, gwałtowne grzebania w kuwetach a nawet jakieś przedmioty spadające w kuchni, ale uznałam, że kuwety poczekają cierpliwie do rana, przedmioty raczej nie brzmiały jak coś większego, to cóż

Przez sen słyszę większość tego, co się wokół dzieje, tylko jak nie wymaga gwałtownej reakcji, to się nie budzę do końca.
Wstałam gdzieś koło ósmej, oporządziłam kuwety, uzupełniłam miski (mięsko było wylizane, WildCata z połowa wyjedzona, Puriny pusta miska). Nie wiem, co które preferuje, w każdym razie Tadzinek raczej się zachwycił mięskiem i jak nałożyłam świeżą porcyjkę to natychmiast się zgłosił. Małą widziałam wczoraj, jak gryzła dość duże chrupki WildCata Drobne chrupki Puriny dla kociąt olała. Natomiast nie wiem, co je Funio, bo mnie unika

Coś je, słyszałam jakieś chrupania i szelesty jak poszedł do łazienki, z kuwet też korzystał. Potem nocą chodził i miaukał bardzo smutno

No a teraz zaginął

To znaczy wiem, gdzie jest, ale się do niego nie dobiorę, będzie musiał sam wyjść... Mój pan małżonek zostawił uchylone do pokoju, gdzie sypia, no i oczywiście cała trójeczka natychmiast tam się udała. Panna obejrzała czeluście podmeblowe i ruszyła na podbój wyżyn. Została stamtąd zabranaa dopiero wtedy, kiedy przymierzała się do skoku na najbardziej chwiejną kupę książek

Tadzinek pochodził tu i tam pozaglądał, ale ponieważ wchodził i wychodził z pokoju, to łatwo dało się go wyprosić za drzwi. Tylko Funio wlazł najgłębiej pod szafę i tam się zabunkrował. No i siedzi
Tak w ogóle relacje kocio-ludzkie układają się póki co całkiem odwrotnie, niż się zapowiadało. Panienka oczywiście się w ogóle niczym nie przejmuje, wszędzie włazi, bawi się wszystkim i do ludziów odnosi się życzliwie. Teraz siedzi sobie na stercie koców na kanapie, oczywiście na tym najmiększym i podrzemuje, w końcu większość nocy i całe rano spędziła na hasaniu z piłeczkami. Tadzinek, który u pani Marty unikał mnie starannie, a potem dobre pół dnia spędził za pralką, teraz jest najbardziej towarzyski - przychodzi, zagląda co się robi, pomraukuje, mizia się. Pojadł, skorzystał z kuwety, dopilnował żebym należycie wstawiła pranie, a teraz rozłożył się na siedzisku przedtelewizorowym na całą długość i też odpoczywa. No i tylko z Funiem mam na razie problem - dopóki nie wlazł pod szafę, to owszem, wychodził spod fotela i łaził po okolicy, ale jak tylko się ruszyłam, to czmychał do innego pomieszczenia albo pod fotel. Już mu tam kocyk położyłam... Tylko mam nadzieję, że wyjdzie spod tej szafy, zanim dostanę jakiejś schizy i zacznę przesuwać meble i inne bambetle
