Witajcie

Mam nadzieje, że przyjmiecie mnie do "zasikanego" wątku

Po przeczytaniu większości wypowiedzi tutaj, po poznaniu Waszych problemów z kocimi super-lejkami, pomału dochodzę do wniosku, że chyba mogę mianować się super-szczęściarą, że mam tylko "taki mały" problem. Ale po kolei:
Ufka ma w tej chwili 2,5 roku. Aż do czerwca zeszłego roku, nie mieliśmy z TZetem pojęcia, że dziewczyna w ogóle przechodzi rujkę. Miała tzw. ruje ukryte - tak zdiagnozował wet. Jedyne znaki świadczące o tym, że coś się dzieje były takie, że Ufok siedziała w kącie pokoju i patrząc w sufit śpiewała sobie cichutko parę minut

Podjęliśmy decyzję o sterylce, ale najpierw dostała zastrzyk, żeby była pewność, że w trakcie zabiegu nie okaże się, że kotka jest w rujce. Potem nastąpiło kilka zwrotów akcji w naszym życiu i temat sterylki zszedł na dalszy plan. A że kotka nadal nie wykazywała chęci romansowych, to i o zastrzykach zapomnieliśmy. Durnie - nie ma co się oszukiwać.
Aż nagle, 2 m-ce temu, znienacka rozpętało się piekło;) Miałam przed nią 2 kotki, ale czegoś takiego w życiu nie przeżyłam - kota dnie i noce darła się w niebogłosy, a nasz 4 letni kocur męczył ją deptaniem. Kota płakała z miłości, ja i TZet płakaliśmy z bezsilności, niewyspania i własnej głupoty, Kluch-kastrat stękał z niemożności

a Kitka, roboczo zwana Niuńtokiem - nasza prawie 12-letnia cukrzyczka - warczała z braku spokoju na starość we własnym domu

I wtedy Ufka zlała się pierwszy raz - na łóżko. Potem drugi i trzeci raz... Wiadomo - pranie pościeli, kołder, pokrowca na materac i samego materaca, zwykle o 1 w nocy szaleliśmy z pralką, bo okazywało się to gdy szliśmy spać.
W ciągu tych 6 dni męczarni dostała zastrzyk na wyciszenie, tabletę uspokajająca na noc i 2 dni później znowu zastrzyk. Przeszło, dziewczynka doszła do siebie i umówiliśmy się na zabieg 4 tyg temu - dokładnie w połowie lipca. Wszytsko poszło gładko. Od tamtej pory kudłatka jest wyciszona (oprócz 5:20 codziennie rano, gdy urządza awantury o jedzenie i tłucze w lustrzane drzwi szafy;) i jakby lekko wycofana. Do tej pory był mega towarzyska i rządziła starszymi kotami, więc dla nas to duża zmiana. Przekladaliśmy to na karb zmian w jej organizmie. Pierwsze zlanie sie 2 tyg po sterylce też było "zrozumiałe", bo jeszcze hormony itd.
Natomiast jak ponownie nasikała, w to samo miejsce - środek łóżka, 2 dni temu, to już trochę zbaranieliśmy. Tym razem było to w dzień, a na łóżku pod narzutą mieliśmy folię, więc już szkód mniej. Ale już paręnaście godzin później, czyli wczoraj, nalała ponownie, tym razem nad ranem, gdy my w tym łóżku spaliśmy... trafiła dokładnie w to samo miejsce co zwykle, czyli między nas. A łóżko nie było niczym chronione. Jednym słowem masakra.
Wet wyklucza problemy z układem moczowym itp, diagnozuje raczej problemy z psychiką, jakieś lęki. Mała jest bardzo zazdrosna o Starą Kocichę - gdy tylko ta wejdzie mi na kolana, albo położy łapki na mnie spiąc i nie daj boże zacznie mruczeć, to Mała dostaje cholery. W ogóle odkąd mała jest u nas, to średnio przepada za starą, która natomiast bardzo chciałaby jej wyczyścić uszka, jak to robi Kluchowi. Ufka, jak tylko Kitka zbliża się do niej z językiem, to odwraca się z autentycznym obrzydzeniem
No i wet zasugerował nam psychotropy... Ale moim zdaniem to chyba przesada, no nie? Zasugerowałam tę karmę o której pisałyście - Calm Cat Royal'a no i ostatecznie zdecydowaliśmy się na nią, bez żadnej farmakologii. Nie wiem czy dobrze zrobiłam poddając w wątpliwość sugestie lekarza?
Przepraszam za chaotyczną wypowiedz i liczę na jakieś Wasze ewentualne porady czy pytania. A póki co pozdrawiamy i życzymy sobie i Wam suchości
