
Byłam rano w kotowni, żeby zobaczyć efekty nocnej ulewy i zastałam głośno i bez przerwy zawodzącego Kufla, zwiniętego i wciśniętego w kąt klatki. Wzięłam go do weta i okazało się, że jest zatkany. Pokłady w jelitach jak stąd do Szczecina, nie dziw, że go boli.

Dostał nawodnienie, lewatywę (malutki efekt był już w przenosce) i zastrzyk przeciwzapalny. Oraz parafinę i laktulozę 2 razy dziennie (wszystko opisane na jego klatce).
Do poniedziałku wieczór ma dostawać tylko conva, mocno rozcieńczonego, konsystencja rzadziutkiej śmietany, takiej do kawy, nie gęstej! Po 20 ml na raz. Żadnej innej karmy!!! No i woda.
Przy okazji wetka poradziła, żeby kotom w klatce, które nie wydalają, dawać laktulozę profilaktycznie, już po 24 godzinach od ostatniej kupy. Bo jelita mniej pracują, jak kot się nie rusza. U Kufla ostatnia kupka była we środę.
Aha, w kupce Kufla może pojawić się krew i NIE JEST to powód do niepokoju. Jelita ma tak podrażnione, że jest to możliwe.
Gdyby we wtorek rano było nadal źle, to wizyta u weta konieczna, ale Robert już jest, więc nie powinno być problemu.
Aha, dr Duda jest przez cały długi weekend osiągalna telefonicznie, jakby ktoś miał jakieś kłopoty. No i oczywiście w sprawie Kufla też.