Nasz Pięciokot... cz.17 Pieciokot i ludzkie mlode...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 08, 2011 15:56 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Dora, Ty sie ciesz! Chata z councilu to skarb! Pomalutku sie urzadzicie - AGD mozesz kupic na licytacji lub jeszcze lepiej poszukaj sklepu z odrzutami. Rajmund piekarnik w takim sklepie kupil za jakies marne funty, a zajedwabisty - elektryczny z grillem i termoobiegiem, do zabudowy bo taki nam byl potrzebny. Odrzut bo w transporcie zaliczyl malenki wgniot w tylnej sciance. Tak maly, ze Rajmund mi go musial palcem pokazac, ale do sklepu juz nie poszedl. Podobnie mozna kupic inne sprzety tego typu. Meble na car bootach powoli mozesz skompletowac ze nieduze pieniadze, albo wlasnie na aukcjach, tylko ze to potrzebuje czasu na "polowanie". Noz, kurka, chcialabym miec chate z councilu - ostatnio wpadlismy na taka mysl, aleokazalo sie ze tut. council nie administruje zadnymi lokalami. I dupa blada.
Ano, rosne - brzuch powoli wyprzedza cycki co jest ewidentna zlosliwoscia z jego strony bo to przedwczesnie przeciez. Spodnie juz tylko ciazowe, dotychczasowe ciuchy poszly won, na rzecz "namiotow wezyra" typu tuniki i wielgasne koszule. Rajmund jak najczulsza nianka chucha, dmucha i nianczy, mamy zakupiony detektor tetna plodu wiec co jakis czas urzadzamy inwigilacje, dzieki ktorej Jajko zyskalo nowy przydomek - U-boot. Wzielo sie to stad, ze jak juz udalo sie zlokalizowac serduszko Jajka i wysluchac jego szybciutkie pukanie, to po kilku sekundach dzwiek oddala sie jak odplywajaca lodz podwodna, pozostawiajac tylko puste echo niczym w okretowym sonarze. Drugiego wrzesnia mamy drugi scan. Pierwszy... Eh... Nie zrobili NT, za to teraz robia PAPP-A - po cholere? Pytalam operatorke o NT, powiedziala ze nie teraz. Hmmm... To bylo 13tygodni + 1 dzien wiec wlasnie pora. Polozna powiedziala mi potem ze juz bylo za pozno, co jest bzdura. W opisie scanu jest napisane ze nie moazna bylo zrobic NT w tej pozycji plodu. Traktuja nas jak debili. Serio - jak spytalam polozna o dokladna wartosc hemoglobiny w wynikach morfologii to mi powiedziala ze to sa liczby ktore nic mi nie powiedza, ale wynik jest dobry. Dora, myslalam ze sie popluje. Wymusilam na niej podanie wyniku, podpierajac sie normami laboratoryjnymi i jeszcze kazalam sobie podac hematokryt (lubi mi wyjsc powyzej 42 - krew nie woda, psiakrew). W ogole byla ciezko zdziwiona ze sie pytam o NT, ze pytam o uwidocznienie kosci nosa, ze mowie o trisomiach... Czy przecietny pacjent tutaj ma inteligencje na poziomie temperatury pokojowej i wiedze na poziomie pantofelka??
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto sie 09, 2011 13:29 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Nie wiem jak w GB z wiedza pacjenta, ale u nas patrząc po przykładzie mojej starszej córki to wiedzę maja dużą.
Tak pochwale się w lutym zostanę babcią i moje wnuczę rośnie i rozwija się prawidłowo.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Wto sie 09, 2011 13:34 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

O, kurcze! Gratulacje!! :piwa: (bezalkoholowe oczywiscie) Super wiesci. Niech sobie grzecznie rosnie, toz za chwile pierwsze ruchy cora poczuje... Nie bede Ci mowic "babciu", na to nie licz. :mrgreen:

Wiedza pacjenta w UK musi byc dosc ograniczona, skoro polozna z gory zaklada, ze wyniki morfologii sa dla nas liczbami ktore nic nie mowia. Nie wspominajac o podstawowych badaniach i terminach ich wykonania... Jesli tu sie uczy przyszla matke ze maz nie moze jej przypalac papierosami, ze nie moze jej bic piescia, a w szczegolnosci kopac w brzuch, ze nie moze jej odbierac jej pieniedzy i zamykac jej w domu... Podstawowe rzeczy o przemocy domowej sa na specjalnych ulotkach.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto sie 09, 2011 13:43 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Dziękuję, ja się powieli przyzwyczajam do słowa babciu :wink: śmiejemy się, że na naszą córkę magia 30-tki zadziałała :wink:
Chociaż nie mogę tak jak bym chciała cieszyć się maleństwem.
Mam poważnie chorą Teściową, można powiedzieć umierającą i to mi "blokuje " euforię.
Trochę piszę o tym u nas w wątku.
Ale już na wrzesień jesteśmy z Gosia umówione na małe (rozmiarowo) zakupy.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Wto sie 09, 2011 16:54 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Oj, takie zakupy to czysta przyjemnosc. Ciagle kupujemy jakies pierdolki dla malucha - ja ciuszki przewaznie i typowo niemowlece gadzety, a Rajmund sprawy techniczne. Kupil maluska lodoweczke red bulla. Pytam po co, a on ze ma wtyk do gniazda zapalniczki w samochodzie, a mozna w niej nie tylko chlodzic ale i podgrzewac wiec butelke herbatki... Biedaczek... O podgrzewaczach i termoopakowaniach nie slyszal. :mrgreen: A jak wozek ogladal? Ja kolorek, wielkosc gondoli, funkcjonalnosc, a moje kochanie kazdy zaczep, kazda oponke z osobna, kazdy uchwyt... Po prostu bajka. Uwielbiam zakupy dla dziecka!
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt sie 12, 2011 15:29 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Ja te ogony oskoruje i sprzedam sasiadowi. Kupilam sucha Bozite. A z miesiac temu jak nie lepiej. Podeszly do tego jak do jeza. Ok, mysle sobie - chrupki duze, jakies takie postrzepione, kotki w zabki kluje, zglodnieja to beda jadly. Jadly, ale tak sobie, za to na mokre zrobily sie zawsze chetne, nawet na Felixa z saszetek, ktorego omijaly dotad szerokim lukiem. Oczywiscie Tysiek mokrego nie raczyl ale jemu to akurat dobrze by zrobilo jakby troche schudl. Pojawil sie maly problem - strupki na szyi u Hino i Tyska, u Tyska wiecej. Pomyslalam - alergia na nowa karme? Kupilam najzwyklejszego Whiskasa bo to jest w zasiegu i na pewno znaja - rzucily sie wszystkie jak porabane. One przy pelnej misce byly glodne. Znowu stary numer - jak nie smakuje, jemy tylko tyle zeby nie umrzec z glodu. Co za gnojki!! Dzis pierwszy raz od paru dni, wzielam Miyuki na rece - ona schudla. Zwykle wskakuje na fotel obok lub do lozka i tam sie uklada podstawiajac do glaskania, wiec tak normalnie na rece rzadko ja biore... Kurde! Zrobila sie taka lekka... Musze z powrotem zamowic Feline Porta, tylko... Co ja zrobie z ponad 15kg Bozity?
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt sie 12, 2011 15:39 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Ja nie wiem co można zrobić z 15 kg suchej karmy.
Duża by pewnie dała dla dziczków na osiedlu, albo jakieś fundacji oddała.
Ja już swoją nauczyłem żadnych jedzeniowych eksperymentów. Jeden rodzaj suchej i jeden rodzaj puszek.
Duża dzisiaj kupiła takie małe body i małą czapeczkę bawełniają.
Haker

Haker1

 
Posty: 4016
Od: Pt lis 20, 2009 17:35

Post » Pt sie 12, 2011 16:17 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Ja tu nie znam dziczkow. Zastanawiam sie czy nie zadzwonic do Cat Rescue i nie zaproponowac im tego zarelka bo przeciez te moje mendy nawet jak ich parchy nie zezreja to sie na tym zarciu zaglodza. A do glupiego Whiskasa kolejka stala. Wrrr...
No, zaczelo sie z ciuszkami, zaczelo...
U nas to juz cale szalenstwo kwitnie. Wiesz - troche kupilam wiosna ub. roku, potem Rajmund kazal mi spakowac i zabrac tu bo na pewno sie przyda. Potem znow troche pokupilismy razem jesienia, a teraz to juz zupelnie nas roznosi, wiec jazda jest bez trzymanki. Mamy lozeczko, z bumperami i posciela w planowanym "temacie" pokoiku dziecinnego. Mamy wozek (taki mercedes ze sie do samochodu miesci wylacznie po zlozeniu tylnych siedzen :ryk: ), z pompowanymi kolkami, fajna amortyzacja, przestronna gondolka. Konkretnie mamy Natalie by Tako - po sprawdzeniu przeze mnie pod katem prowadzenia i wygody dziecka, a przez Rajmunda pod katem wytrzymalosci zaczepow, soildnosci konstrukcji i bezpieczenstwa, zyskal akceptacje. Teraz biedny tatus in spe, kombinuje czy by nie wymienic Fiesty na jakies kombi. :ryk: Mamy lezaczek, wanienke, podgrzewacz do butelek z opcja sterylizacji i mozliwoscia podpiecia w samochodzie, fotelik samochodowy. Bodziaki, koszulki, spokojnie na pierwsze 3 miesiace sa i troche na wiekszego dziecia tez, ale to trzeba bedzie jeszcze uzupelnic. Kobinezoniki zimowe dwa - 62 i 68cm, czapeczki bawelniane, niedrapki, skarpeteczki, "sleep suity", pieluszki (stawiam na wielorazowe jednak) ale trzeba bedzie dokupic, butelki do dopajania jakby trzeba bylo, 2 kocyki... Nie wiem co tam jeszcze... Troche spiochow, spodni jeansowych i bawelnianych dresowych, dresy polarowe ze 3, kilka bawelnianych, cieplych, zapinanych bluz... No i kurteczke F1 - podstawa bytu przeciez. W zasadzie ubranka mamy w uniwersalnych kolorkach lub niebieskie - nie lubie rozu nawet na dziewczynkach, niebieski mi nie przeszkadza na ew. corce, ale i tak cos mi sie wydaje ze bedziemy mieli Karolka, a nie Zosie.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt sie 12, 2011 19:25 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

O matkozcórkę toż ty od razu powinnaś była postarać się co najmniej o trojaczki, przecież to małe nie zdąży teg owszystkie zużyć :mrgreen:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt sie 12, 2011 21:49 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Zdazy pouzywac. Kupujac ciuszki pilnowalam (raczej) zeby nie bylo duzo np. koszulek w danym rozmiarze. Po kilka. A male dzieci faktycznie nie zuzywaja bo za szybko rosna. Niech ma co potrzebuje.
Bralam pod uwage bliznieta, jako ze mam jedne na stanie, ale nie - jest pojedynczy lokator.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob sie 13, 2011 13:57 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Kurde blat! Poniewaz Bozita (chyba Bozita bo nic innego nowego nie zarly) zaowocowala strupkami na ciele Tyska i Hino, postanowilam szybko ja odstawic i zanim przyjdzie z zooplusa Feline Porta, kupilam po prostu Whiskasa z markecie. Tu nie ma za bardzo co kupic w sklepie, nie chcialam nic czego juz kiedys by nie jadly, nie znaly, zeby znowu nie narozrabiac. Wczoraj po poludniu dostaly ow Whiskas (mac jego ($^%$*&) i dzis od rana Hino ma objawy zatrucia i to powaznego. Jadly jeszcze mielona wolowine, ale to im nie nowina. Dzis Hino ma od rana ciezka biegunke, w tej chwili to juz wydala po kilka kropel jasnej cieczy z krwia, bardzo wymiotowala. Wyraznie boli ja brzuch bo przyjmuje skulona pozycje na lapkach. Nie jadla. Ugotowalam ryz z kurczakiem, podalam kiedy zaczela zagladac do misek - nie chce tego jesc. Kurde, zalatwilam sobie kota! Faktem jest, ze nie dostawaly suchego Whiskasa jako posilku, czasem jako smaczek po kilka chrupek i faktem jest ze Hino ma delikatne flaczki, ale ona w tej chwili jest po prostu chora.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob sie 13, 2011 14:11 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

:strach:
Rety, a zadnego czynnego weta nie masz dzis w zasiegu? :(
Nie wiem, czy jej nie trzeba dopajac, zeby sie nie odwodnila...
Ta skulona pozycja jest niepokojaca :(
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Sob sie 13, 2011 14:53 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Kurcze, nie mam teraz w zasiegu - nasz wet jest daleko, bez auta po prostu na Ashby nie dotre. Ale chyba czuje sie lepiej. Tylek sfajdany co prawda dalej i dalej zostawia w kuchni kaluze, ale zaczela pruc ryja pod nogami - domaga sie jedzenia, ale nie tego co jest w misce. Bo ona ryzu z kurakiem nie chce, chce chrupek. NIe dam jej Whiskasa! Zastanawiam sie czy tej cholernej Bozity nie podac - ze lepsza alergia od glodowki.
No @! Podalam jej ryz z reki - oblizala, wziela w pyszcz i.. wypluwa. I znowu drze pysk pod nogami. Czuje sie lepiej skoro sie domaga zarelka, ale zeby jeszcze zechciala ryzu...
Uff... Zachowanie wraca do normy - dyskutuje ze mna. Ja jej mowie zeby szla jesc, a ona patrzy na mnie jak na glupia i swoje "mrrrau". Moze sie skusi na ten ryz...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob sie 13, 2011 15:51 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

A pije chociaz?
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Sob sie 13, 2011 15:54 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dolina cichego szczescia...

Nie, ale juz dluzsza chwile nie narobila w kuchni... I siedzi normalnie. No i dyskutuje - wykloca sie po swojemu.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości