Sorry, że tak późno ale trochę nam się zeszło w lecznicy a potem jeszcze miałam kilka spraw.
Żeby nie przeciągać - Jancia najprawdopodobniej nie będzie operowana.
To w brzuchu to na 100% nie jest ciało obce - Jancia je i wydala.
Na 99% nie jest to też powiększony węzeł ani nowotwór.
W każdym razie tak wynika z dzisiejszych badań.
Całkowitą pewność uzyskalibyśmy otwierając janciowy brzuszek ale w obecnej sytuacji odstępujemy od tego pomysłu chyba, że do jutra coś się zmieni.
Ale raczej nie sądzę - dzisiaj zastałam Jancię w doskonałym nastroju, z czyściutkim noskiem (chociaż nadal pociągającą). Świetnie zareagowała na podany antybiotyk.
Oczywiście mizia się na potęgę, zaczepia każdego z kim nawiąże kontakt wzrokowy, grucha, pomiaukuje i tańczy w klatce - zero stresu, pod warunkiem, że nie ma przytrzymywania, diagnostycznego obmacywania i takich tam
Wtedy w Jancię wstępuje Demon Wij i dzieje się, oj dzieje...
W każdym razie jutro jeszcze będzie miała kroplówkę i ewentualnie kontrolne badanie krwi a jeśli wszystko będzie OK - po południu wróci do domku.
Oczywiście jeszcze przez jakiś czas będzie dostawała antybiotyk.
Dzidzia dostała 200 ml koktailu do żyły i umówiłyśmy się z Ciocią Anią na powtórkę w piątek.
Oraz leczenie kaca u Wujka RR w niedzielę.
A potem - zobaczymy.