Wstałam. Ale nieco słabo stoję. A właściwie to słabo się poruszam. I to wcale nie z powodu wczorajszego wieczornego spotkania towarzyskiego. To się chyba
starość nazywa...
Tak, czy inaczej.
Cześć, Misiu - gdzie byłaś, jak Cię nie było?
Uprzejmie uprasza się o niedręczenie justyny p ofertami jakiegoś rudzielca. Jakby Justyna mogła
cokolwiek, to by już dawno zabrała ode mnie ostatniego królika. Wtykanie jej jakiegoś rudego jest zatem zgoła nie na miejscu.
A Curran nieco odespał i zaczął jeść. Je wszystko, co napotka. Na dodatek podniesiony na ręce zaczyna burczeć i złorzeczyć. Nie wyrywa się, tylko pyszczy. Nie do końca wiem, czy dlatego, że nie podoba mu się sam fakt brania na ręce [bo nie ucieka i nie wyrywa się], czy też dlatego, że albo oderwałam go od miski z żarciem, albo przerwałam podróż do następnej miski z żarciem.
Jest bardzo atrakcyjny dla Pikkewyna - niewiele większy od niego i na dodatek
się sieroci, więc Pikkewyn ma używanie.
Rottenowe oko nie wygląda fajnie ale problem nie dotyczy gałki ocznej ale spojówek. Gałka jest czysta, nieuszkodzona, za to spojówki są tak obrzękłe, że wyłażą spod powiek. Najchętniej założyłabym mu tzw. mokry opatrunek z antybiotykiem i maścią gojącą na to oko na stałe ale niestety - nie da się koty przykleić plastra do czoła.