Bawół na prerii to mało powiedziane

Mam wrażenie, że ktoś mnie wrobił w trzy etaty, jeśli chodzi o ilość obowiązków.
Są jeszcze weekendy, ale od miesiąca nie udało mi się spędzić weekendu w domu. Z jednej strony to fajnie, z drugiej - nieco męczące na dłuższą metę. Mimo mojego zawodowego adhd.
Koty są boskie, wsyskie tsy. Melisa już ok. ze świerzbem, Emma się leczy i leczy, i leczy i leczy

Wygląda okropnie od tłustej maści. Muszę ją wykąpać, ale jeszcze nie skończyliśmy z leczeniem.
Natomiast Maniusia tradycyjnie zdrowa.
M&M szaleją za komarami. TŻ obudził się ostatnio bardzo nad ranem i ujrzał na swej klatce piersiowej Manię, która pacała łapką gryzącego go komara. Obronny kotek
Poza tym postanowił schłodzić koteckom wodę kostką lodu w misce. Mania postanowiła wyjąć kostkę, w rezultacie wlazła do miski wszystkimi czterema nóżkami, a wody było wszędzie pełno. Ona potrafi też położyć się w wilgotnej wannie, z której właśnie ktoś wyszedł. Taki wodny kotecek

Melisa z kolei wypija resztki wody z wanny (fuj).
Lecę do Was pozaglądać, a zwłaszcza do Ayo, w stosunku do której nęka mnie poczucie winy. Pa.