Dziś tylko na chwilę na miau, więc głównie o Kaziu.
Rany toż to
nocny terrorysta
ok. 3.30
joshua_ada słyszy jakieś dziwne piski dobiegające od strony łazienki
jakieś 10 sekund później joshua_ada z nadzieją myśli: "Eee... wydawało mi się."
ok. 3.31
słychać piski i drapanie w drzwi łazienki
stuk TŻ w bok: "TŻ, potwierdź, że nie zwariowałam. Też to słyszysz?"
TŻ potwierdza. Owszem, mogą być jeszcze zbiorowe omamy, ale osoba wierzy TŻ-owi
ok. 3.32
joshua_ada zrywa się wygodnego, miluśkiego łózia i doczłapuje z latarką do łazienki.
Kazio robi słodką minkę mówiąc bezgłośnie: "Dzień dobry (w wersji ludzkiej to oznacza "Świt dobry"

)
joshua_ada myśli sobie: "Stęskił się, nie chce spać sam w łazience"; wraca z latarką po śpiwór i poduszkę i słodkie łózio zamienia na twardą podłogę (układając się jak łodyga fasoli, łazienka jakby nie było nie Hilton, przestrzeń ograniczona).
3.33-3.35
gadanie do Kaziutka, próby głaskania, usypiania: "Śpij Kaziuchna, śpij"
Brak reakcji przedstawiciela gatunku
felis catus
3.36
zaspany mózg joshua_ada zaczyna funkcjonować i odkrywa zależność przyczynowo-skutkową pomiędzy wylizanym dnem miseczki a postawą kota.
3.37
człek wlecze się z latarką do kuchni, wydobywa puszeczkę prowiantową domowych pasożytów i wraca do łazienki.
3.37-3.39
Przedstawiciel gatunku pasożytniczego z zadowoleniem i mruczeniem wylizuje 1/2 porcji prowiantowej
po czym zadowolony głaszcze się po brzuchu (albo tak się wydawało joshua_adzie

) i powraca do funkcji "sen".
3.40
"przeszczęśliwa" "wypoczęta" "zadowolona" "tryskająca nocną euforią" joshua_ada wraca do królestwa kołdry i poduszki
ps: użycie określenia "terroryzm" jest jak najabardziej uprawnione. O godz. 24.00 Kwiat Lotosu (czyżby?!) otrzymał 1 całą saszetkę prowiantową z fabryki Felix.
