Dwie godziny temu złapałam najnowszego mieszkańca na naszej działce, stołownika, czyli kota, który jest odpowiedzialny za uszkodzenie Enterka, pogryzienie kotki sąsiadów, wyrywanie kłaków naszym kotom i conocne dzikie awantury.
Płeć jeszcze nie ustalona, choć stawiam na kocura. Ni to dzikie ni oswojone.
I nie wiem co z nim zrobić, ale na pewno na zimę nie może tu zostać, bo nie przeżyje.

Enterek jest kochanym spokojnym kociakiem, ale nie chce mieszkać, nocować w domu. Owszem, lubi przyjść, ułożyć się na kolanach i pospać, poprzytulać się, jest pieszczochem, ale nie da się zamknąć na noc. On potrzebuje domku wychodzącego. Koniecznie!
Dziewczynki są w Wawie. Gdy byłam tam przez parę dni, to na moich oczach przeobrażały się w miziaki w stosunku do mnie

. Chyba zaczynają zapominać, wybaczać. Choć nadal, gdy trzymam coś w ręce to się nie zbliżą. Chyba, że to coś wydaje odgłos chrupek
Większym miziakiem jest Mitka, gdy zacznie to nie ma dosyć. I jest bardziej naręczna od Pusi. Pusia na rączkach nie lubi być. Natomiast z umiłowaniem kokietuje nasze dwa „ragdole”, których Mitka nie cierpi.
Siostry powinny mieć domek wspólny, ale dla świętego spokoju bez innych kotów. I najlepiej z dobrą suchą karmą, koniecznie z dodatkiem karmy dla kotów długowłosych.