jak oswoic ze soba 2 koty?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 08, 2010 18:14 jak oswoic ze soba 2 koty?

mam kotke 2 letnia i od tygodnia 2 miesiecznego kota. kotka jest wykastrowana i pol miesiaca spedza u mnie a drugie pol u rodzicow. w zeszlym tygodniu znalalazlam malego kociaka i dopiero dzis wzielam tego starszego kota od rodzicow. Kotka syczy i warczy na malego, nie pozwala sie dotknac- mnie tez probuje atakowac...malego zamknelam w lazience zeby ten duzy nie zrobil mu krzywdy. teraz siedzi pod tymi drzwiami, harczy, prycha, syczy i warczy bo wyczuwa malego...co ja mam zrobic z nimi?

marysiek

 
Posty: 1
Od: Czw lip 08, 2010 18:12

Post » Czw lip 08, 2010 19:17 Re: jak oswoic ze soba 2 koty?

Ja zostawiałam koty w spokoju,pilnując tylko,aby krzywdy sobie nie zrobiły(rezydent 8kg,nowa Kicia 2,5kg)Gdy wychodziłam nowa lądowała w sypialni.Kajtek przez długi czas zachowywał się jak by miał wybuchnąć ze złości.Minęło trochę ponad 1,5mies i jest Ok.Trzy lata temu też przeżywał przyniesienie kociaka,potem bardzo go polubił.Powodzenia-zdarzają się kotki które nie tolerują innych zwierząt.

luty-1

 
Posty: 1147
Od: Nie lut 21, 2010 19:19
Lokalizacja: już nie Konstancin

Post » Sob sie 06, 2011 9:09 Re: jak oswoic ze soba 2 koty?

Witam, podepnę się pod ten temat, jako że jestem nowa i nie chcę robić ,,śmietnika" i powtórek na forum.

Mój problem jest taki, mam kotkę [Yunę] adoptowaną ze schroniska jakieś dwa lata temu. Zawsze była w domu, typowy domowy kot. Przez ostatnie dwa miesiące - z powodu moich problemów zdrowotnych - była ona trzymana w drugim pokoju i miała tam otwarte okno by wychodzić na dwór etc. O dziwo zaprzyjaźniła się z psami na podwórku (a jednym z psów jest pies myśliwski który nigdy kotów nie lubił - mimo to, teraz na siebie większej uwagi nie zwracają). No i z tego co wiem latała sobie po dworze gdzie tylko chciała i tyle ile chciała - więc miała też na pewno styczność z innymi kotami. Bynajmniej tak mi się wydaje (bo nie chodziłam za nią krok w krok). Jakiś tydzień temu postanowiłam, że już wszystko jest okey u mnie i czas na powrót Yuny do domu. Wykąpaliśmy ją etc. Wszystko było dobrze, spała z nami (mną i moim chłopakiem) cały czas się tuliła, nawet za bardzo nie chciała wychodzić na dwór (wcześniej było tak, że jak tylko drzwi się otworzyły to Yuna leciała albo na strych, albo do piwnicy i na dwór). Tylko moja siostra wyjechała dziś z chłopakiem na wakacje na tydzień. Nie miała z kim zostawić swojego tak około 4-5 miesięcznego kociaka [Tajgera]. Więc zgodziłam się, z nadzieją że jakoś dam sobie radę i przywiozła mi go wczoraj pod wieczór. Ale chyba jednak nie dam. :( Wczoraj jak tylko Yuna zobaczyła Tajgera zjeżyła się cała i zaczęła... wyć (nie umiem inaczej tego nazwać, takie bardzo głośne niezadowolone miauczenie). Mały się przestraszył oczywiście. Bojąc się konfrontacji zamknęłam Yunę w transporterze, żeby się na niego nie rzuciła no i żeby mały mógł się niejako oswoić z mieszkaniem (już w nim bywał, ale wtedy akurat Yuna była na dworze). Kiedy mały zaczął być pewniejszy siebie - nie chował się pod łóżkiem ani pod kanapą, pobawiłam się z nim chwilę (Yunie niestety musiałam transporter przykryć kocykiem, bo na sam jego widok rozpoczynała swoje wycie na nowo) i wysłałam go do drugiego pokoju a ją wypuściłam. Wszystko było okey, normalnie jakby o nim zapomniała, nie była na nas zła, normalnie się przytulała, łasiła i spała z nami. Teraz postanowiłam, że Tajger nie może cały czas tam w pokoju siedzieć sam, bo zdziczeje. Znów Yunę zamknęłam - pieśń krzyku znów rozbrzmiała - a małego puściłam. Mimo wszystko boję się puścić ich razem po pokoju. Mimo iż czytałam i tu na forum i ogólnie w internecie, że powinnam tak zrobić. Ale boję się, boję się, że ona się na niego rzuci i coś mu zrobi (a moja siostra nie była by raczej zadowolona, gdyby podczas mojej opieki nad kotem coś mu się stało). Więc może poradzicie mi jakoś, co mam zrobić w tej sytuacji? Zaryzykować i wypuścić Yunę? Czy może zostawić stan rzeczy takim jakim jest? Zamykać ją na godzinę/dwie by mały mógł przebywać z nami, a resztę czasu trzymać ich z dala od siebie w dwóch różnych pokojach?
Coś czuję że będzie to ciężki tydzień...

Z góry dziękuję za Wasze odpowiedzi.

pannapoziomka

 
Posty: 1
Od: Sob sie 06, 2011 8:52
Lokalizacja: Żyrardów




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 79 gości