I oby Twoje słowa miały moc sprawczą! Nic nie wiem jeszcze. Maila nie dostałam, spóźniłam się z telefonem
Mam dodatkowy problem. Stado kotów koło domu

Przed świtem obudziło mnie miauczenie, które poprostu trwało do rana, rano...Po jasnemu wyszłam biorąc jakieś ostatnie pół winstonka. Chyba b. mlody kotek - jasno rudy, nie pozwolił sie zblliżyć, szedł przede mną oglądając sie , podwórzem, chodnikiem - gdyby to była kotka, pomyśłałabym, że prowadzi do kociąt. Ale to zdecydowanie!!! kocurek. Na terenie prywatnym sąsiedniego domku poturlał sie trochę , rzuciłam żarełko, zjadł, ale nie pozwolił sie zbliżyć. Postawiłam tackę, wyjadł. Pokazały się dwa - pingwinek i dymny. Wszystkie młode i śliczne, nie podeszły nawet na 5 m. Bladego pojęcia nie mam skąd się wzięły. Rudy ma coś z oczami

i jego co jakiś czas słychac. Ale wychodząc i potem przychodząc nie widziałam ich, natomiast na kicianie pojawił sie następny, wyglądający na starszego , biało-bury... Ogon opuszczony - nie mam pojęcia kto to. Za kolejnym razem , dostrzegłam z odległości , rudego na dachu najwyższego garażu. Najniższy garaż jest dla mnie dostępny tylko w jednym miejscu, po stanięciu na kamieniu i końcami palców. W taki sposób postawiłam winstonka. Po paru godzinach wyszłam. Jedzenie stoi, rudy na dachu sie przemieszcza; poszturchałam tackę, odeszłam - skusił się i wyjadł. Dwóch ciemnych nie widziałam. Ale wylazł ten starszy. One wydają też takie dźwięki jak koty w ruii i walczące. Ale sie znają bo nie uciekały od siebie. Jak sie bardzo odsunęłam to ten starszy też coś tam polizał jeszcze.
Nie mogę ich tu karmić. Wykluczone.Garaze, ich dachy i miejsca miedzy nimi są po drugiej stronie domu w stosunku do mojego mieszkania. Na tę stronę ma okna baba-sąsiadka. Co sie z tym wiąże można poczytać na pierwszej stronie wątku Melona. Po drugiej [ode mnie] są chaszcze z pokrzywami, w których nikogo nie widać, ale np. przed chwilą - słychać rudego, który tu się przemieścił. Tu karmienie też wykluczone. Odległość do przelotowej ulicy 3 m. Na około jeżdżą samochody. Na około znaczy przez podwórze - dużo. Są dwa duże psy, jeden latający luzem owczarek biały i wielki.
Cokolwiek zrobię, to baba, która śledzi zza firanek, z zachwytem zniszczy. Sąsiedzi często pijani i naćpani + stada ich koleżanek i kolegów. Balangi p0 24 godz. , może nie jest to dla mnie b. uciążliwe, ale łażą tam i siam po nocach i dniach. Z tym psem.
Boo, jeśli czytasz - jak wychodziłam to kotów nie było więc nie było też sensu po kogoś dzwonić. Teraz za późno. Klatki-łapki nie moge u siebie postawić - nie mam gdzie , a Migdał nie szczepiony. Piwnicy w tej chwili żadnej- nie ma mowy.
Tu jest gdzie karmić i ew. wyłąpywać koty, natomiast problemem są ludzie. Klatki też nigdzie nie mogę zostawić. Do sąsiadów dołączają złomiaże. Nie chcę też przyzwyczaić kotów, że tu dostają jedzenie - to zbyt niebezpieczne, więc nei będę karmić.
Następne od naszego, domy, to domy prywatne, jak koty sie tam przenoszą, nie ma mozliwości wejścia.
Nie wiem co zrobić ...
Słyszę tego rudego...
Czy opolskie schronisko jest czynne w weekendy, jakby co> tak na wszelki wypadek?