Jestem jeszcze, jestem, tylko jakoś weny mi brakuje. Wczoraj pojechaliśmy sobie na wieś i ilość kotów które tam widziałam mnie powaliła, tam się jednak nikt nimi nie interesuje. Widziałam karzełkowatego kocurka, który kiedyś był na pewno czarny, teraz cały zrudziały, dziki. Koty kręciły się w niedużej odległości, bały się nawet podejść do zostawionego dla nich jedzenia, wszystkie które się pojawiły były tak okropnie smutne, zaniedbane, głodne.
A moje babiszony... Pixi ok, ma ADHD

, Mila bez zmian w wiadomej sprawie, ale w formie super, tłuką się z Pixi z zapałem, jak one biegają to mam wrażenie, że każdy kot waży conajmniej ze 100kg, taki jest łomot

. Pozdrawiam sąsiadów

.
Lola jutro jedzie do weta, no trudno, ale innej opcji nie widzę, nic jej nie przeszło, dzisiejsza pamiątka w kuwecie mnie powaliła, brzuch ma twardy, dużo poleguje, apetyt owszem ma i to spory, ale tak to jest jakaś niemrawa.
