GuniaP pisze:Niestety, też tak uważam... a czytam od 1-szego numeru, tylko ostatnio coraz mniej tam jest do czytania.
Dokładnie, z numeru na numer coraz większy bełkot....
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
GuniaP pisze:Niestety, też tak uważam... a czytam od 1-szego numeru, tylko ostatnio coraz mniej tam jest do czytania.
vega013 pisze:Kiedy zniknął "Kot", zaczęłam kupować "Kocie sprawy". Wśród czytelników tego miesięcznika są ludzie w różnym wieku - od wnuczka do dziadka. Można przeczytać artykuły na różnym poziomie, młodzież zamieszcza swoje opowiadania. Są strony poświęcone adopcjom, porady, wywiady, artykuły o rasach kotów. Jednym słowem fajnie. Fajnie? Absolutnie nie fajnie!!!
Z numeru na numer wkurzałam się coraz bardziej. Felietony i opowiadania o piwnicznych albo podwórkowych kotach, które rozmnażały się i ślicznie rozwijały. Potem czasami było smutnawo, bo któreś kocię wpadło pod samochód, no ale pozostałe wesoło się bawiły i znów stawało się przyjemnie. Czasami jakaś kotka przyprowadzała młode i tak ufała autorce współpracującej, że pojawiała się przed jej domem co jakiś czas z nowym miotem. Czasami jakieś kotki znikały i nie wracały. Jakieś kocię marnie ginęło w zębach psa i trzeba było poszukać następnego. Domowe kotki rodziły śliczne kocięta - najpierw robiły się okrągłe i wszyscy niecierpliwie czekali na cud narodzin. Takie zwykłe kocie życie. To wrażenia z wielu poprzednich numerów.
Ostatni numer "Kocich spraw" - dział "Poczet kotów", opowiadanie stale współpracującej z redakcją Barbary Ogonowskiej 'Kot, który zaufał za późno". Autorka dokarmiała koty. Z czterech kociąt, które zaczęła dokarmiać, została jedna kotka. Autorka zaobserwowała, że kotka jest w ciąży. Wyjechała na urlop, a po powrocie spotkała tę kotkę, ale bez kociąt. Wet stwierdził, że kotka była młodziutka i mogła urodzić martwy miot. Następnie autorka kupiła dwa rasowe kocięta. Młode zaprzyjaźniły się z kotką, która uczyła je polować i bawiła się z nimi. Potem autorka spokojnie zauważyła, że kotka ma narzeczonego, z którym przychodzi na posiłki. Kotka zaciążyła (co było do przewidzenia), zachorowała, wyzdrowiała i nadal chodziła z wielkim brzuchem, tyle że wyglądała na przemęczoną. Pewnego dnia przyszła do pani Ogonowskiej i pokazała zwisający z dróg rodnych kawałek kociaka. Wetka telefonicznie poradziła, żeby kociaka wyciągnąć. Okazało się, że kocię nie żyje od co najmniej dwóch tygodni, reszta miotu w macicy kotki również. Co było dalej? Kotkę należało natychmiast operować. Była młoda, silna, mogła przeżyć operację. Po niej potrzebowałaby warunków do rekonwalescencji. Wetka nie prowadziła szpitalika, a autorka miała przecież rasowe, delikatne koty. Maxi zaufała, przyszła po pomoc i... tego samego dnia została uśpiona.
Qrcze, gdyby Maxi została w porę wysterylizowana, nie byłoby tego problemu i spokojnie cieszyłaby się życiem. O tym już nie ma w artykule ani słowa. Pani Ogonowskiej było smutno, a jej ramię, podrapane podczas wyciągania zwłok noworodka z kotki, wymagało 3-tygodniowej kuracji antybiotykowej.
"Kocie sprawy" są, jak sama nazwa wskazuje, miesięcznikiem prokocim. Jednak starannie omija temat sterylizacji. Spełniając rolę edukacyjną, nie publikuje tego, co najważniejsze, co powinno być w każdym numerze - kwestię regulowania kociej populacji i zapobiegania nieszczęściom wynikającym z braku sterylizacji kotów. W tej chwili to jedyny dostępny na rynku magazyn poświęcony kotom.
Ja już wysłałam maila na adres redaktor naczelnej: m.i.bielicka@kociesprawy.pl Może warto by było zorganizować akcję uświadamiającą redakcję o znaczeniu propagowania sterylizacji?
joluka pisze:Dziewczyny - ale może nie tak "kompleksowo" potępiajcie? Rzeczywiście artykuł przytoczony przez Hanię jest przerażający - i przyznam, że dosyć dawno nie sięgałam już po KS, więc może nie powinnam się wypowiadać... Ale chciałabym tylko zaznaczyć, że swego czasu Kocie Sprawy bardzo pomogły mi w tematach adopcyjnych - zamieścili ogłoszenie o adopcji naszej białaczkowej tymczaski Muszelki - bardzo duże, z pięknym zdjęciem (dzięki temu ogłoszeniu dom znalazł potem białaczkowy Gucio z naszego forum - a pośrednio także potem Tania i Efi, też białaczkowe forumowce). Potem KS opublikował także artykuł współtworzony przez parę osób z forum - artykuł i zdjęcia dotyczyły tematów adopcji bezdomniaków ze schronisk, przytulisk i DT.
Na pewno nie wszystkie zamieszczane w Kocich Sprawach publikacje, ogłoszenia i opinie są zgodne z tym, co dla nas na forum jest oczywistą oczywistością... Ale może rzeczywiście wystarczy spokojnie starać się wyjaśniać, perswadować i przedstawiać nasz punkt widzenia? Ja osobiście mam bardzo miłe wspomnienia z kontaktów z p. redaktor i wiceredaktor naczelną - wydaje mi się, że to osoby otwarte na dyskusję.
joluka pisze:Dziewczyny - same stwórzmy taką gazetę!!! Przecież na forum tyle osób z doświadczeniem dziennikarskim/reklamowym/fotograficznym.... Aż się rozmarzyłam.......
delor789 pisze:Tak czytam Wasze posty i szczerze mówiąc albo ktoś płaci Pani, która utworzyła ten temat aby oczerniał gazetę, która UŚWIADAMIA laikom a zwłaszcza dzieciom jak powinno się traktować koty albo naprawdę macie zbyt wyolbrzymione oczekiwania wobec gazet. Wpadłam na to forum przypadkiem i musiałam się zarejestrować aby wygłosić swoje zdanie,bo uważam,że komuś poprzewracało się w głowie! Gazeta propaguje sterylizację i nie chce mi się wierzyć,że narzekacie na to,że tego nie ma! KOT upadł,bo był zamkniętym pismem - dobry dla hodowców a nie dla kogoś,kto chciał po prostu poczytać o kotach...Cieszę,że nigdy tego nie kupiłam,bo bym się zanudziła na śmierć.Taka prawda!
Z gazetą jest tak,że trzeba iść na kompromisy.NIGDY nie robi się wszystkiego co się chce,bo finanse na to nie pozwalają. Brutalne prawo rynku.Osobiście lubię to w Kocich Sprawach,że dają głos czytelnikom.Trochę to niefair i niezrozumiałe,że jedynie wyrażacie frustrację z tego powodu. Założeniem twórców gazety jest to,że współtworzą ją z osobami,które czytają Kocie Sprawy. Można zamieszczać swoje ogłoszenia dotyczące adopcji,felinoterapii i akcji prozwierzęcych.
Z tego co czytam to wynika,iż dla Was najlepsza kocia gazeta powinna się nazywać STERYLIZACJA KOTÓW a każdy artykuł dotyczyć sterylizacji. Ludziom jest potrzebne też coś pozytywnego-dlatego są konkursy rysunkowe/fotograficzne itp. Dostatecznie dużo się słyszy o przykrych sprawach dotyczących zwierząt. Wiem,ktoś na pewno napisze,że to w takim razie trzeba uświadamiać ludzi aby takich sytuacji nie było itp. Ale spójrzcie racjonalnie. To nie jest jedyne medium o zwierzętach,która pisze o takich sprawach. Istnieje jeszcze telewizja czy internet. Nie zwalajcie całej winy na jedno wydawnictwo!
Nigdy tak nie będzie,że wszystko spodoba się każdemu ale możecie sugerować aby zajęto innymi tematami także. Nie oczerniajcie ludzi,którzy tak jak Wy chcą polepszenia bytu zwierząt. Zamiast się rozdrabniać na grupki, które myślą,że po prostu wszyscy są przekupieni i wcale nie zależy im na niczym a Wy jesteście tymi męczennikami, którzy wiedzą wszystko lepiej, to bardziej pozytywne byłoby połączyć siły w walce o godniejsze życie kotów i nie tylko. O to właśnie nam wszystkich chodzi! A może się mylę?
Pozdrawiam i mam nadzieję,że będziecie odrobinę sprawiedliwi.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 82 gości