Mam poważny problem z czarnulką. Pod oknem bez przerwy kręci się jej mama i nawołuje koteczkę . Słysząc to, mała bardzo głośno płacze i próbuje się za wszelką cenę wdrapać do okna. Zamknięcie okien nie pomaga, bo to parter i wszystko słychać. Trwa to z naprawdę krótkimi przerwami od wczoraj po południu. CAŁĄ NOC kot dosłownie wył, ma bardzo donośny głos. Dzisiaj jest już lekko ochrypnięta i zeszła w dół o parę decybeli, ale i tak...

nie wyobrażam sobie kolejnej takiej nocy. Najbardziej martwię się o psa - nawet nie zmrużył oka w nocy, biegał, piszczał, dyszał i się trząsł, a takie coś dla 13-letniego owczarka może się okazać za dużo

Problem z nim nie polega na tym, że nie toleruje kotów, czy jest wobec nich agresywny, Przeciwnie, tak go te koty ekscytują, że chodziłby za nimi krok w krok. A niestety w jego wieku - to trochę ponad siły. Kotom takim jak czarna, czyli fukającym i prychającym, piesek daje się zdominować i później przemyka się biedny i ucieka.
Pewien pozytyw - koło 5 nad ranem czarnulka (zwana nie bez powodu Kobrą) przyszła do mnie, przytuliła się i włączyła głośny traktorek

Już zdarza jej się zapominać, że się boi i wtedy daje się wygłaskać.
Pogadam dzisiaj z wetem co tu można zrobić. Niestety muszę się tej czarnulki jak najszybciej pozbyć, bo obecnej sytuacji wszyscy się męczą - ona i jej matka, piesek i my ...